Siemka. Motocykl za zimowałem już w październiku z 3/4 baku. Dwa dni temu odpaliłem go i rozgrzałem do temperatury roboczej (po tych kilku miesiącach musiałem kilka razy zakręcić by ostatecznie z gazem odpalił). Dziś postanowiłem się przejechać. Po przejechaniu z 500m, boirę prawy zakręt przy 30km/h i sruu, moto zgasło, odcięło prąd, wszystko pogasło. Zjeżdżam na bok i próbuję uruchomić. Cisza. Pierwsza myśl - AKU lub bezpieczniki. Nie myliłem się. Spaliło ten od plusa. I teraz moje pytanie - co tutaj mogło być przyczyną? Dodam, ze nigdy wcześniej nie było takich problemów.


I jeszcze pytanko. Jak to się mogło stać, ze po tym zimowaniu poci mi się chłodnica? Bo przy tym odpalaniu przy temp. ok 10 stopni zauważyłem parę i kilka kropli wydostające się z prawego rogu chłodnicy (patrząc od przodu motocykla). Hilfe!

Może na tych mrozach zamarzł Ci płyn? U mnie w miejscowości było -27 czasami także... xD

Kurcze myślałem te o tym no ale byłem przed zimowaniem sprawdzić temperaturę zamarzania płynu i była bodajże na poziomie -30.
A z tym odpalaniem to może od wilgoci?