Hehe uroki zimy, a sąsiad o dziwo z emerytem transitem które się sam tuninguje bo cały czas coś odpada bo troszkę gnije, ma tam 2.4D i pali i jeździ jakby nigdy nic fakt klepie, że budą trzęsie dymi jak titanic ale jedzie i nie gaśnie .

Wiesz, ja też mam takiego ciężarowego Mercedesa 410 2.9D, który ma bak na wierzchu bez osłony, przewody paliwowe bez otuliny ale o większej średnicy i odpala i jeździ bez problemu (a klepie niemiłosiernie po odpaleniu jak stary Ursus). Wydaje mi się po prostu, że te japońskie diesle nie są projektowane na Europejskie temperatury przynajmniej te starsze.

U mnie przez te mrozy firma, która dowozi pracowników do pracy kilkoma autobusami (Mercedes-Benz Conecto) w ogóle ich na noc nie gasi żeby nie mieć problemu z porannym odpaleniem ich

Miałem to samo w renault masterze... ja sobie poradziłem z tym w następujący sposób: dosztukować kawałek miedzianego przewodu paliwowego, "wpiąć" go w instalacje PRZED filtrem paliwa owinąwszy go wokół kolektora spalin tuż przy silniku. Voilà!

tak to jest jak sie auto do VAG nie uzywa

To ja zrobiłem dziś mazdę pomimo mrozów.
Okazało się że ojciec jak tankował ją to nalał takiego świństwa, co na każdej stacji dostaniesz:



To wcale nie pomaga, a nawet pogarsza sytuację
Wykręciłem filtr paliwa i wylałem z niego białe paliwo do pojemnika obok. Wyczyściłem filtr z mieszanki ropy z parafiną i wkręciłem spowrotem myśląc, że pomoże (a był nowy wstawiony na jesieni). Po przejechaniu 5km objawy te same. Po powrocie do domu patrzę w pojemnik a tam normalnie gęsty kisiel. Było tak tego ze 2 setki, dolałem pół kieliszka tego specyfiku by zobaczyć czy rozrzedzi.
Wkurzyłem się, poleciałem do znajomego mechanika i pożyczyłem elektryczną pompę paliwa. Wypiąłem przewód doprowadzający do filtra i wyciągnąłem całe 40l białej mazi z baku. Poleciałem na tą samą stację, kupiłem tą samą ropę, zalałem i jak ręką odjął. Wszystkie objawy zniknęły! Patrzę w pojemnik z odlaną ropą a z kisielu się już masło zrobiło...

Moja rada - NIE KUPUJCIE TEGO DZIADOSTWA!

Mazda odpaliła na tym świństwie i zrobiłeś nią 100km pomijając, że zgasła 13 razy. Przypuszczam, że insignia gdyby nie miała podgrzewanego baku, to padłaby już po kilku kilometrach z tym dziadostwem co miałeś dolane do mazdy, nie dałaby rady w ogóle tego przemielić.

Pewnie tak by było Odradzam kupowanie jakichkolwiek uszlachetniaczy od diesli na zimę, zwłaszcza tego. Najlepiej nalać 1l benzyny (lub nafty) na 20l ropy - w takich proporcjach na pewno nie zaszkodzi wtryskiwaczom, a ropę rozrzedzi.

Razor, tylko to nie działa w ten sposób. Jak już wytrąci się parafina, to dupa zbita, depresatory mają zapobiegać "gęstnieniu", więc trzeba je wlewać przed tankowaniem a nie po, kiedy się problem pojawił. Jeżeli mocno przekroczysz dawkę, to też efekt będzie odwrotny do zamierzonego...

Nie wiem czy nafta przeciwdziała wytrącaniu się parafiny, ale przynajmniej smaruje. Benzyny nikomu nie polecam dolewać do nowoczesnych diesli, tak jak denaturatu itp. produktów. Powtarzam, problemem dzisiejszych wtryskiwaczy, pomp wysokiego ciśnienia jest i tak suche (odsiarczane) paliwo. Owszem, nie oznacza to, że po 20 czy 70kkm coś się stanie, ale jest mnóstwo przypadków gdzie przebiegi rzędu 130-200kkm potrafią zakatować te elementy. Lejące wtryski przy przebiegach 150kkm to nie jest normalna sprawa, a bierze się to właśnie z braku dostatecznego smarowania tych elementów.

Przeczytałem temat od deski do deski i jak byłem głupi tak jestem
Można powiedzieć że sprzedałem obecne auto Honda Civic EJ9 z silnikiem B18C4.
Mam w planach dojeżdżać do pracy po 30 km w jedna stronę. Ale nie mogę się zdecydować co będzie lepsze. Diesel czy małolitrażowa benzyna z gazem.
Do wydania mam max 17 tyś.
Roczniki powyżej 2000 mile widziane.

Moje typy: Toyota Corolla D4D, Civic EP1 (1.4), BMW 320D (może E46), Mazda 323F.

Mazdę odradzam 323F. Pomimo, że są bardzo dobrze wyposażone (elektryczne szyby, lusterka, poduszki, klima i TCS) praktycznie zawsze w standardzie, dodatkowo mają dobre silniki (1.6 benzyna), to gniją na potęgę. Właśnie szukałem takiego pojazdu dla kolegi. Znaleźliśmy kilka egzemplarzy w bardzo dobrym stanie jeśli chodzi o silnik, wnętrze itp ale każda miała problem z "rudym". Nawet jak były porobione nadkola to aż strach było wchodzić pod nie na kanał.

Pomyśl o BMW320D ale tu musisz być super ostrożny - bo łatwo kupić auto po przygodach .

Jestem zwolennikiem mazdy 323 bo też ją posiadam. Co prawda tylne nadkole lecą ale nie na potęgę i ze spodem aż tak źle to nie jest jak piszesz

Będąc w bardzo podobnej sytuacji (ok. 20 km) podjąłem decyzje taką, że kupię Burgmana 125. Ok 3l/100km i walą mnie pompy, turbiny, rdza, paski/łańcuszki... 8-9 miesięcy w roku można spokojnie popylać.

Corolle użytkowałem w byłej firmie, zarówno benzyny 1.4; 1.6 jak i 1.4 D4D. Co do rdzy, to ciężko powiedzieć, bo żadna nie miała więcej jak 4 lata. Oddawałem przy przebiegach rzędu 180kkm i 2 z nich odkupiłem na handel. Jak po tym przebiegu sprawdzał mechanik zawieszenie (chciałem jeszcze zrobić wszystkie ewentualne usterki na koszt firmy ) to nie było się kompletnie do czego przyczepić. Jedyny problem jaki miałem ze wszystkimi corolkami to szybko przepalające się żarówki świateł mijania (H7). Poza bezawaryjnością nie odznaczały się niczym szczególnym. Z benzyn polecam 1.6 (lepsza elastyczność, a tym samym spalanie) W zależności od stylu jazdy 1.6 między 6.5 a 10l/100km. 1.4D4D 5.0-7.0l/100km. Ten mały dieselek jest bardzo fajny w swojej charakterystyce, ale drogi w naprawach jak coś padnie. Przykładowo wtrysk ok 2500zł... Jego (silnika) plusem jest to, że miały dodatkową nagrzewnicę spalinową (takie niby vebasto)
Civica i mazdy nie znam... BMW uuu, koszta eksploatacji już wchodzą na inny poziom, powiem Ci, że taniej wychodzi z silnikiem 3,0l D
Masz jeszcze sporo innych marek w kompaktach...
Generalnie to lepiej nie nastawiaj się na konkretny model, tylko kupuj dobry stan techniczny. Ja jestem zdania, że jak się kupuje używane kilkuletnie auto, to trzeba się nastawić na wydatek mniej więcej 15-30% jego wartości w pierwszym roku eksploatacji, tak żeby je "zrobić pod siebie"
PS. W moim mniemaniu rdza w zasadzie eliminuje samochód, bo to walka z wielogłowym smokiem. Zrobisz tu, wyjdzie gdzie indziej.

Przy -20oC średnia "przyjemność"

Fibat ma racje...ja kiedyś jeździłem fiatami (lata 90'), były o połowę tańsze od vw, kupując np. golfa miałbym starszego, a w podobnym wieku, to bym się napiął finansowo i nie miał kasy na ewentualne poprawki itp. i jeździłbym z "duszą na ramieniu". Wolę Fiata zadbanego niż Audi zrujnowane - no ale ten lans!
Kiedyś sprzedawałem Fiata Ritmo w bardzo dobrym stanie. Zainteresował się nim kolega z pracy, umówiliśmy się na oględziny u niego w domu, a że chłopak był ostrożny, to zawołał wioskowego mechanika, dla którego oczywiście to nie było auto, bo przecież jest golf...
Odjechałem z kwitkiem, a kolegę spotkałem po tygodniu w mieście Piła, był bardzo zabiegany, bo jeździł po szrotach w poszukiwaniu części do swojego "golfika" (tak dosłownie go nazwał ). Później dowiedziałem się, że wpakował w ten złom kupę kasy, a i tak wracając z pracy z chłopakami zgubił tylne zawieszenie na przejeździe kolejowym . A mojego Ritmo kupił inny kolega ( też z pracy), jeździł nim kilka lat i jeszcze sprzedał go w rodzinie.
Tak więc też uważam, że stan techniczny, przebieg, pochodzenie, powinny być wyznacznikami w zakupie auta.
Oczywiście są też takie kwiatki z ewidentnymi wadami konstrukcyjnymi i od tych też lepiej tzrymać się z daleka.
Może dobrze byłoby tutaj wymienić takowe
np. silnik 2,5 TD montowany w Alfach, Fordach, Chryslerach - nie znam symbolu, ale to ten z osobną głowicą na każdy cylinder. Jest też silnik renault chyba 3 litry, montowany też w saabach.
Rdzewiejące pięcioletnie mazdy, fordy mondeo to też nie jest normalne - ja już myślałem, że czasy walki z rdzą jak w maluch czy dużym fiacie już minęły.

Tak, od tego trzymajcie się z daleka. Mój tata kupił Grand Voyagera '99 z tym silnikiem 2,5TD. Był taki zadowolony że egzemplarz z łańcuchem rozrządu - pewniejszy. To było kilka lat temu. Nie pamiętam ile razy był u mechanika, ale na pewno uszczelka pod głowicą wymieniana jest co rok w wakacje (już ze 3 razy).
A od swojego mechanika dowiedziałem się że podobno ten silnik to wymyślili do agregatu prądotwórczego a nie auta.

Plastic wychodzi na to, że era Mazdy skończyła się w raz z połączaniem się tej firmy z Fordem, a najbardziej na tym ucierpiała Mazda 3 robiona już na płycie podłogowej Forda Focusa. Jeśli miałbym wybrać, to już wolałbym Focusa kupić, bo tańszy i z częściami dużo łatwiej i są tańsze. Taki zabieg na dobre też firmie VOLVO nie wyszedł, kiedy do V40 wpakowali płytę podłogową od carismy a silnik od renówki.

Fibat, w mojej E12 też często przepalały się H7. Od półtora roku najpierw wyłączam światła a później zapłon. Problem zniknął
W ogóle to polecam Corolle E12. Mam od 4 lat 2 litrową D4D i nie narzekam bo nie muszę nic naprawiać. Tylko przeglądy na bieżąco i wymiana części eksploatacyjnych. Auto jest z 2003 i od nowości stało pod chmurką. Rudej na razie nie zauważyłem. Jedyne co się popsuło to podnośnik szyb kierowcy. Po 155 kkm zaczęło coś pukać w zawieszeniu (auto od nowości użytkowane w Wawie). Wiosną się tym zajmę

Dwa lata jeździłem "rolka" E10, kompletnie się nic nie działo, ale pewnego dnia mila pani w duuużym jeepie postanowiła zakończyć żywot mojej tojki, teraz od trzech lat mam E11 1.3 benzyna prawie 300tys na liczniku, ja zrobiłem nią jakieś 50tys i ZERO awarii, wymieniłem tylko raz klocki i świece, tak to olej, filtry i jazda :-)
Zastanawiałem się jak E12 sobie radzi, ale widzę, że też nie narzekacie. Tak trzymać.