My jadamy tłusto, jajecznie, mięsiście. Z węglowodanów głównie ziemniaki, kasze, ryż. Od czasu do czasu chlebek.

Feeee tłuszcz mięsny to zło. Oliwa, oleje z orzechów itp są najlepsze i masło z solą morską Z węglowodanów to przede wszystkim makaron, mogłabym go jeść 3 razy dziennie. Kocham makaron

A sery białe to też zło (człowiek od 2 roku życia nie trawi kazeiny - w żołądku zanika podpuszczka do jej trawienia). Jogurty to tylko swojej roboty.

Niestety makarony to też gluten. A tłuszcze zwierzęce są cacy.

Ale to temat na inny temat. Zachecam do studiowania biochemii :-)

Przeczytałem waszą wymianę zdań i chyba niedługo zamieszczę tutaj swój nekrolog...
Tutaj, bo fejsa nie mam (żeby pozostać w temacie).

Tak, to z nabiałem to Ci przyznam rację. Jak ktoś je mięso to mleko i produkty mleczne może śmiało odrzucić. Ja kiedyś eksperymentalnie przeszłam na miesiąc na weganizm...masakra...ja nie wiem jak weganie mogą tak żyć przez wiele lat, wpierdzielając same rośliny i mleko sojowe. Jedyne co zazdroszczę weganom, to ciągłego uczucia lekkości i braku problemów z trawieniem. No ale jak się jest wegetarianką to nabiał trzeba jeść

Tyle, że to ze szkodą dla organizmu, bo niestrawiona kazeina oblepia jelita i po jakimś czasie będzie zatruwać organizm. Czyli generalnie białko z takich produktów przyswajalne jest tylko na papierze :-)

Są większe szkody dla organizmu niż niestrawiona kazeina Ja Ci przyznaję rację z nabiałem, ale w przypadku braku mięsa w diecie lepiej jeść nabiał niż nie jeść go wcale. Chciałabym przestać jeść nabiał, bo mam nietolerancję laktozy, ale nie mogę, za bardzo go lubię i muszę czymś zastąpić mięso w diecie

Jedz po prostu mięso :-)

Mam mięsowstręt. Nie wyobrażam sobie jeść mięsa. Ja jestem z nieistniejącej grupy wegetarian- doradzającej innym,żeby jedli mięso (w ograniczonych ilościach) a ograniczali nabiał

Jak chcesz się truć nabiałem Twoja sprawa

No już nie przesadzaj

Poza tym kolejna sprawa - wapń. Wapń jest przyswajalny tylko w formie organicznej. Każda obróbka termiczna powoduje, że wapń przyjmuje formę nieorganiczna nieprzyswajalną przez człowieka. Żeby sie tego pozbyć, organizm pozbywa sie swojego wapnia z kości, żeby to jakoś zneutralizować. Jednym słowem - jedząc produkty mlekowe sklepowe odwapniamy się. Nawet ser biały robiony domowo również poddawany jest obróbce termicznej, przez co wapń jest wątpliwej jakości...

Nie przesadzam :-)

Zakończymy zgodnie tą dyskusję , większym złem od tłustego mięsa w niespecjalnie ograniczonych ilościach i nabiału jest weganizm.

Są jeszcze weganie. Radykalny odłam wojujących wegetarian. Myślę sobie, że takie dewiacje to się biorą z dobrobytu.

Weganizm...ręce mi opadają, jak czytam wypowiedzi takich ludzi. Budowanie masy mięśniowej na fasoli i soi, picie wody mineralnej,żeby uzupełnić wapń itp. Oni nie wiedzą co sobie robią

To z dobrobytu wszystko. Cieżka praca fizyczna i ograniczony dostęp do pożywienia przekona by każdego do mięsa. Tak jak z motocyklami. Jakby to miał być motocykl czysto użytkowy to większość z nas jeździłaby na jakimś DR125 lub coś w tym guście. A tak, to nie dość że się V-ki zachciewa to jeszcze przerabiają

Byłem w wojsku z jednym weganem - tragedia... Było też paru wegetarian, którzy po paru poligonach przeszli na normalne jedzenie. Wegan po miesiącu trafił do izby chorych i chyba po 3 miesiacach puścili go do domu :-)