No mi dzisiaj podobnie dupą rzucało po siedzeniu. Chociaż nie widziałem tego z tyłu Ogólnie to dość trochę padało u nas a ja akurat wracałem do domu. Postanowiłem wyprzedzić auto. Prędkość może 50-60 km/h. To, że białe pasy śliskie są to rzecz jasna. Dlatego delikatnie z manetką żeby nie było zrywu. Nic to nie dało. I tak i tak zerwało przyczepność i ciut mi dupą zrzucało po siedzeniu. Trochę jak na motogp wyrywa gości z siodła No ale bez nerwacji na wprost wyszło z tego i wyprzedzanie zakończone pozytywne.

ja na jednej przejażdżce na odcinku 1 km miałem dwa zdarzenia które mogły się źle skończyć....
1. wyprzedanie samochodu, prędkość ok .80 km/h niestety na podwójnej, asfalt wilgotny po mrzawce, podobnie jak janek na pasach troche mną poszmyrgało,
2. ze 200 - 300 m dalej ( było już szarawo) w ostatnim momencie zauważyłem kątem oka że coś się zbliża z ,,góry" do tej pory nie wiem co, czy nietoporze, ptaszek co uczył się latać ( a był chyba dość wyrośnięty) jebło w kask i szybkę, wpadło na szyję i chyba te uszkodzone już zwierze spadło na asfalt,

pierwsze uczucie i niewiedza co się tak na prawde stało niezbyt miła,

Wiecie co. Trochę muszę pomarudzić.
Oczywiście bardzo przykra sprawa że ktos ginie w wypadku, tym czy innym.
Jedno mnie poraża za każdym razem.
Mianowicie komentarze. Gdyby na ich podstawie okreslić jaką polacy maja wrodzona naturę to powiem jedno.
Zebrać do kupy i jeb... wiąchę granatów. Bedzie lżej na świecie.
No chyba że byłaby szansa zmienic poroniony system zdawania na prawo jazdy.
Jak nasi jeżdżą to ja mam porównanie np. do tego co reprezentuja tutaj. W większości to angole dla nich to kompletne sieroty nie potrafiące jeździć. A prawda jest taka że nasi to banda jołopów która sprawnie kręci kierownicą, wciska gaz itd..
Czyli techniczne jest spoko. Ale za to kompletnie nie wiedza co robić w razie jakiegos W na drodze. Bo po prostu nikt ich nie nauczył patrzeć na drogę i jej okolicę.
Po prostu do nich nie dociera że aby tutaj zdobyc prawko to instruktor nie ocenia tego czy samochód zgaśnie ci na podjeździe. Tylko co robisz w takiej sytuacji żeby nie spowodowac zagrożenia.
Od czasu do czasu jeden z drugim płacze potem że jakiś tajniak jechał za nim, robił filmik i w ciągu 10 min. gościu stracił prawko.
Przy czym za samą prędkość stracić to nie jest wcale tak łatwo.
Dodam jeszcze że wprawdzie widze poprawę na polskich drogach. To jednak jedynie w Polsce można spotkać się z samozwańcami uczącymi innych. Np. jedzie się motocyklem a jakiś debil z rozmysłem i absolutna premedytacją bada czy zdołasz uratowac się gdy ci zajedzie drogę. Czego osobiście doświadczyłem a policja skwitowała że nie ma sprawy bo nic się nie stało. A gdybym ku...... nie smigał od 30 lat prawie i przyp... w drzewo? To co by było?
Oczywiście k.... za szybko jechałem pewno.
Mam nadzieję że to co ostatnio słyszałem, mianowicie nadsyłanie filmów do policji znajdzie swój finał w realnym stosowaniu paragrafu o celowym sprowadzaniu zagrożenia na czyjeś życie.

W trosce o zdrowie psychiczne przestałem czytać.

Na e-poznań komentarze nie są najwyższych lotów

Czarna seria wypadków z udziałem moto w mojej najbliższej okolicy (póki co słabe info) ale uważajcie bo przez te święta ludzie jacyś bardziej rozkojarzeni.
http://www.wysokomazowiecki24.pl/ciecha ... istow.html

Straszna tragedia w Łodzi... i tylko natrętnie nasuwające się pytanie, czy dało się tego uniknąć, czy gdybym to ja tam był czy bym dał radę, czy może to siła wyższa, coś czego nie dało się przewidzieć, czy może jednak ciąg błedów motocyklisty, brak wprawy, odpuszczenie gazu, paniczne hamowanie w łuku, lęk przed głębszym pochyleniem motocykla by zmieścić się w łuku. Czy gdyby spędził jak ja dziesiątki godzin na placu trenując ciasne zakręty, hamowanie w łuku, przejeżdżanie w złożeniu po plackach wysypanych żwirem, czy by mu to coś pomogło....czy i tak by to nic nie dało... kuźwa, żonę mam, dwójkę małych dzieci, nie chcę tak skończyć, robię co mogę by tak nie skończyć, gdy jadę to o tym nie myślę, ale gdy czytam o takich przypadkach wiem że czasem losu nie przechytrzysz....jak pogodzić pasję z odpowiedzialnością.... co jak co ale ten dział uczy pokory.
Cześć jego pamięci i kondolencje rodzinie...

Niestety z pasja i odpowiedzialoscia jest problem sam mam 4 miesiecznego synka dla mnie nowa sytuacja i sporo rozterek :mur: .A piekna Suka w garazu jezdze od kiedy pamietam ale naprawde chodza mysli czy nie zostawic sobie tylko np mz dla radosci .Ale to moze tylko chwilowe

w sobote ze znajomymi postanowiliśmy polecieć na zakręty trasa 100 zakretów Czaplinek-Połczyn zdrój, leciałem złożony w zakecie a po drugiej strone pasa siedziały z 3 czy 4 ptaki i je chyba wystarszyłem jak sie zerwały w moją strone to zdazyłem głowe schowac a jeden z ptaków 0,5m ode mnie zdążył wzbić sie w góre i druga sytuacja lece w zakręcie z naprzeciwka auta a za nim jakiś motocykl, podbiło mi przód bo chyba jakaś dziura była albo coś i automatycznie klamka hamulca poszła w ruch nie za mocno ale motocykl wyprostowało i już nie dałem rady złożyć motoru ponownie top tylko modliłem sie zeby nie wjebac w samochód. Na szczęście wyleciałem na sąsiedni pas ruchu za samochodem a trzeźwo myślący motocyklista z a nim widać co sie dzieje uciekł do prawej strone. ufff ciepło w gaciach sie zrobiło

Jechałem tą trasą kilka razy, nie ma lekko tam, najgorsze jest to że jak wylecisz nie daj bóg z zakrętu to lądujesz w jeziorze albo na drzewie

Mnie dzisiaj kobita chciała zabić... Włączyła się do ruchu z drogi podporządkowanej przejeżdżając praktycznie w poprzek 3 pasy, lądując na skrajnym lewym, po którym się poruszałem. Drogi do ucieczki brak, bo po lewej wysoki krawężnik i pas zieleni. Obserwowałem właściwie tylko jak zawęża mi się przerwa między samochodem i krawężnikiem. Nie próbowałem hamować i postanowiłem, że zdążę się wcisnąć... no i zdążyłem, ale na grubość żyletki. Po wszystkim zatrzymałem kobietę i powiedziałem co o niej myślę używając wielu niecenzuralnych słów. Niekulturalnie, ale nerwy puściły. Prędkość około 70 km/h.

Poniżej mały zarys:

W zeszłym sezonie miałem podobną sytuację, tylko jechałem środkowym pasem więc było miejsce na ucieczkę. Gdyby nie było 3 pasa to byłbym bez szans.

Miles, nie bój nic - pewnie wskutek jakiejś mentalnej gimnastyki i tak sobie przetłumaczyła, że to twoja wina Sporo historii słyszałem i uważam, że w naszym narodzie kierowcy (każdego rodzaju pojazdów) nie mają zbyt wiele samokrytyki... Ale może tak jest nie tylko w naszym.

Usłyszałem tylko "wypraszam sobie... przeprosiłam przecież" Także na szczęście była świadoma swojej winy, ale przeprosiny nie wystarczą. Musiała dostać srogi opieprz. Inaczej nie zapamiętałaby nauczki z tej lekcji.