Problem tkwi w naszej mentalności.

http://epoznan.pl/news-news-49747-Kolejny_wypadek_w_Tarnowie_Podgornym_motocyklista_zginal_po_zderzeniu_z_samochodem

To może w ogóle znieść uprawnienia do kierowania pojazdami? Wszystkim zajmie się dobór naturalny i kierowcy starsi stażem, którzy jeździć nauczą i dobrą radą posłużą.
Prawo jest do dupy, bo ktoś kto nie ma prawa jazdy może wsiąść za kółko i jeździć. To po co w ogóle ustanawiać jakieś prawo?

Twój argument jest inwalidą. Prawo zakazuje zabijania, kary za to są wysokie, a jednak ludzie zawsze będą zabijać.

Jeżeli to do Ciebie nie przemawia to zamiast narzekać zaproponuj jakieś rozwiązanie.

Ponadto nie możesz mówić, że ktoś złapany bez prawa jazdy jest przez Policję puszczany. 300 lub 500 złotych mandatu, kiedy zarabiasz 1500 miesięcznie i masz rodzinę na utrzymaniu, też chyba nie przechodzi od tak. Wiadomo, że są w tym kraju ludzie, którzy takie mandaty mogą płacić sobie codziennie.

Jeżeli należysz do tych ludzi, którzy wciąż powtarzają, że "za komuny było lepiej" to nie mamy o czym rozmawiać. Chyba nie wolałbyś, żeby MO łapało nastolatków, bez prawa jazdy na motocyklach i za kare spuszczało ich Wisłą do Gdańska?

Przykład mogą dawać kraje skandynawskie, gdzie kary są na prawdę wysokie. Problem jest jeden. Dla przykładu dostajesz dzisiaj 10 000 zł mandatu. A za przekroczenie w mieście prędkości o 40 km/h. Mogłeś kogoś zabić, więc Ci się należy. Termin spłaty 10 dni. Bierzesz sobie pożyczkę, będziesz spłacał po 200 zł miesięcznie. Stwierdzasz, że za głupotę Ci się należy. Problem jaki się pojawia to dość niestabilny rynek pracy w Polce oraz niskie płace. W Skandynawii spłacisz sobie ten mandat pracując na budowie czy "zamiatając ulice". Tutaj może być z tym ciężko, o ile nie mieszkasz z mamą.

Zgodzę się tylko co do młodych ludzi. Można by wprowadzić takie kary, za nieposiadanie prawa jazdy, jak prace publiczne. Pojechał bez prawa? 3 miesiące mycia przystanków. W sumie jak by starszym kierowcom, np. za jazdę po pijaku, kazano weekendami kopać rowy albo łatać dziury na drogach nie byłoby najgorzej.

Wszystko sprowadza się do polskiego cwaniactwa. Każesz komuś za kare pracować to Ci przyniesie zaświadczenie od lekarza, że go dupa boli i pracować nie może. Złapią kogoś pijanego, zapłaci i pojedzie dalej.

Prawo nie jest idealne ale wymaga zmiany, a nie narzekania!

Goccolo wybacz, że się trochę uniosłem ale mam awersję do ludzi, którzy za wszystko obwiniają "Tuska" ale sami nie starają się nic zmienić.
Może zaprzeczam sam sobie ale przynajmniej podaję przykłady co można zrobić. Jeżeli będzie potrzeba i inicjatywa to oczywiście jestem gotów pchnąć sprawę dalej i dociekać jakie mamy możliwości zmiany prawa.

Jeżeli poczułeś się obrażony lub dotknięty miało to na celu wywołanie czegoś podobnego do "sportowej złości" i motywację do działania

Pozdrawiam
Maciej

ciastek, chyba nie zajarzyłeś tego, że moja wypowiedź była sarkastyczna...

Oczywiście, że się zorientowałem. W dalszym ciągu twierdzę jednak, że zmiana prawa w cale nie musi przynieść korzyści, przynajmniej w tym kraju.

A już na pewno lepsze jest działanie poza prawem. Akcje w stylu zabieranie kluczyków pijanym kierowcą (zapewne znalazłby się prokurator, który przybiłby Ci za to kradzież) czy wylewanie kubła zimnej wody na głowę motocyklistom, którzy w bezsensowny sposób łamią przepisy (bo i kto z Was nigdy nie wyprzedził na podwójnej ciągłej? ale z szacunku do innych ludzi nie robi tego na pasach) przyniesie więcej korzyści.

Jeżdżąc, jako pasażer, ze znajomymi samochodem zauważam, że wielu ludzi woli nie trąbić np. na kierowców wymuszających pierwszeństwo. Bo i co to zmieni? Ja osobiście katuje sygnał dźwiękowy jeżeli znajdzie się ku temu powód. Bo to jednak wpływa na człowieka i zaczyna się on zastanawiać co zrobił źle i czego na przyszłość nie robić. A i zdarzyło mi się zatrzymać ruch na ulicy i kilka konstruktywnych zdań zostawić komuś do przemyślenia.

Zacznijmy od rzeczy prostych. Na zmianę prawa, czy może ustroju, przyjdzie czas kiedy Naród się obudzi.

Heh, tylko że ja w tym temacie wcale nie proponuję zmiany prawa i uważam że stopniowanie prawa jazdy jest OK. Więc chyba się nie rozumiemy....

Pozwolę sobie zacytować samego siebie:

Ludzie po prostu sami sobie robią krzywdę ... nie ma co ukrywać

Ok, Goccolo, to czyja to wina, jeśli nie prawa, że nie ma większego problemu, by to prawo złamać i nie ponieść za to praktycznie żadnych konsekwencji?

To jest pytanie pułapka Na tyle szerokie, że żadna krótka odpowiedź nie będzie zupełnie prawidłowa.
Więc odpowiadam tylko i wyłącznie w kontekście stopniowania prawa jazdy:
To, że ludzie rejestrują motocykle na kat. A2, a później je odblokowują i jeżdżą bez właściwych uprawnień (podejrzewam, że przegląd techniczny też traci w tej sytuacji ważność, nie wspominając o OC) jest przede wszystkim winą ICH SAMYCH.

P.S. Mam wrażenie, że każda wypowiedź w tej dyskusji jest na swój sposób oderwana od jej sedna i każdy z dyskutujących rozmawia trochę o czymś innym...

W razie wypadku nieważne jest zarówno ubezpieczenie jak i przegląd.

Inkling prawo nie nauczy ludzi myśleć. Co nie znaczy, że popieram bezprawie. Aurea mediocritas.

Chłopy, ciekawa dyskusja ale zupełnie nie w tym temacie!

Bo my, biedne baranki i owieczki, potrzebujemy troskliwego pastucha, czyli moderatora

Jak nas zbanuje, to zbanuje, ale dyskusja ciekawa.
Oczywiście, że prawo łamią ci, którzy się do niego nie stosują! Ale cóż to za prawo, które "pozwala" na takie wałki(tzn. bardzo łatwo da się je złamać)? Prawo ma być racjonalne, skuteczne, a sankcja ma być dotkliwa i nieuchronna.
Prawo stanowi, iż kategoria A2 upoważnia do kierowania "motocyklem o mocy nieprzekraczającej 35 kW i stosunku mocy do masy własnej nieprzekraczającym 0,2 kW/kg, przy czym nie może on powstać w wyniku wprowadzenia zmian w pojeździe o mocy przekraczającej dwukrotność mocy tego motocykla". A wystarczyło sformułować w taki sposób "motocyklem posiadającym homologację producenta na moc nieprzekraczającą 35 kW i stosunku mocy do masy własnej nieprzekraczającym 0,2 kW/kg". Wówczas niedopuszczalne byłyby żadne przeróbki. A gdyby i to było mało (producenci wprowadzaliby do nowych maszyn takie tricki, jak niektórzy nasi koledzy i koleżanki na forum), wówczas dodałoby się kluzulę: "uzyskaną w sposób nieodwracalny" i byłoby po ptokach.

Da się? Da się. Tylko trzeba myśleć i chcieć. A nasi, pożal się Boże, urzędnicy tylko udają, że myślą.

Da się, aczkolwiek ja widzę w obecnym rozwiązaniu również plusy i osobiście nie widzę potrzeby zmian.
Proponuję koniec off-topu

Ale dostrzegasz, że obecne prawo jest fikcją, słuącą tylko nabijaniu kasy kilku osobom?

Wtrącę tylko, że równo od 25 lat prawo jest fikcją, a rząd robi wszystko żeby mieć pełne koryto
Czemu w ogóle ktoś ma za mnie decydować czym mogę jeździć. Traktują nas jak dzieci w przedszkolu mówiąc co nam wolno, a co nie..
Jeśli chcą ograniczyć osoby jeżdżące bez odpowiednich umiejętności mocniejszymi maszynami to powinni zrobić trudniejszy egzamin na mocniejsze moto i problem by się rozwiązał. Kompletnie nie rozumiem zdawania TEGO SAMEGO egzaminu po 2 latach tylko dlatego, żeby zmienić A2 na A
Czarno na białym widać, że chodziło im tylko o podwójną kasę za uprawnienia od jakiegoś procentu ludzi...
Dziękuję

Za to żeby być instruktorem wcale nie trzeba umieć jeździć. Znaczy wystarczy jako tako się turlać.

https://www.youtube.com/watch?v=klvVEPn ... e=youtu.be
A ludzie, jak zawsze, jak barany stoją i patrzą.

wygląda jaby motórzysta mógł uniknąć tego