Takie tam, do poduchy:
https://www.youtube.com/watch?v=u4PqVTpARp8

Rewelacyjna składanka dla twierdzących, że motocykliści to debile.
Wytrzymałem 4 minuty.

Ciekawa składanka Sporo kolizji z tego filmiku jest z winy motocyklistów albo spowodowanych ich nieuwagą czy brawurą. Niestety przy zderzeniu z samochodem czy słupem zarówno motocyklista jak i jego maszyna nie ma szans.

Dziki kraj
Pewnie ze 30% to klasyka gatunku: wymuszenie spowodowane skrętem w lewo lub włączaniem się do ruchu. Ale co mnie zaskoczyło, to prędkość motocyklistów w większości wypadków - trochę na własne życzenie te niektóre dzwony...

mnie najbardziej zadziwiło że kierowca (albo tramwaj) potrąca rowerzystę czy motocyklistę i jedzie dalej nie hamując zatrzymuje się dopiero po 10-15m, jakby miał w dupie czy ciągnie tego biedaka co potrącił czy nie.

Wyłączyłem jak rozjechał te dzieciaki biegnące ...

powinni to włączać na kursie prawa jazdy . . . . ogólnie to masakra że ludzie potrafią jeździć tak bez wyobraźni......

I to zarówno kierowcy moto jak i puszek. Wymuszanie pierwszeństwa skręcając w lewo na skrzyżowaniu to chyba główny powód wypadków w tym filmie...

Noo, ja mam noworoczną promocję i pierwsze zdarzenie drogowe zaliczone. Przy----parkowałem w botanikę wracając do domu z pracy.
No więc jadę sobie, wylot z wioski juz tóż tóż. Ale jedzie sobie rower, znaczy rowerzystka, prawie środkiem drogi bo omija kałużę. Niech se objedzie w końcu, co mi szodzi. Ominęła rowerzystka kałużę ale że fajny rower miała i odpowiednie wdzianko to tak ustawiłem się na lekką zakładkę jak w peletonie, jadę i podziwiam jej technikę a całkiem zgrabnie jej szło
Zerkneła raz, drugi a ja nic i twardo biorę na wytrzymanie. Jak na rower to już całkiem sporą prędkość zapodała i nagle po heblach.
Pomyślałem że ma mnie dosyć i chce żebym już sobie pojechał.
Ale nie, ona zaczęła hamować bo jakis blaszak z ostatniego podjazdu w wiosce ni z tego ni owego wypełza na drogę. I zanim się pokapowałem to zobaczyłem go centralnie przed mordą, ale że już w wiekszej części był na drodze to ja zacząłem się ratować ucieczką na pobocze. Zahamować nie miałem w zasadzie gdzie i normalnie wbiłem się w krzakory. Zarysowała się czacha z lewej strony, odłamała się szybka przy ostatniej śrubce a ja swoją mordą lekko z byka też w te krzaki. Znaczy kilka rysek na kasku też.
Kierownik blaszaka udał że niczego nie widział i se pojechał w piz...... Ale rowerzystka zatrzymała się, obadała czy ja żywy. Jak już wyrwałem z krzaków Suzę to rowerzystka zwraca mi uwagę że następnym razem mam patrzeć tam gdzie trzeba.
No więc ja ze śmiertelna powagą mówię jej : zabij, ale naprawdę patrzyłem tam gdzie trzeba
Trochę się rowerzystka zmieszła ale poprawiła:
Gdy jedziesz to patrz na drogę
......
W zasadzie nie mogę powiedzieć że nie miała racji

ed. nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Wyciągam rower z pakamery i trochę ruchu nie zaszkodzi.
Piłkę po świątecznym żarciu trza będzie zlikwidować

Robert, może ja się nie znam, ale chyba są prostsze metody na podryw Szkoda szpeja

Eee tam, szkoda to jak krowa w mleko nasra. Poza tym to przecież zwykły wypadek, no nie?
Ale rower muszę wyszykowac na niedzielę, mam trening

http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3 ... l?cookie=1

Wielki smutek!

Szkoda chłopaka, jeszcze sezon nie wystartował a już żniwa...

Masakra co ta kobieta musi teraz czuć...a pewnie mówiła mu, żeby jeździł ostrożnie.. to dopiero ironia losu - przykre

Co za jaja...