I tak jak mówicie temu się nic nie dzieje kto nic nie robi. Narty to już zupełna inna bajka wczoraj oglądałem na czechach reportaż. To oni się na ogromne kwoty ubezpieczają, bo wypadek na nartach tak jak samochodowy sprawca pokrywa koszty leczenia (nie małe) więc chyba każdy sport niesie jakieś ryzyko za sobą. A wiem, że warto bo pamiętam za łebka jak się na motorowerach śmigało, a jeszcze wcześniej prosiło się motocyklistów na parkingu żeby przewieźli parę kółek No i jednak chyba trzeba będzie jednak kupić i zobaczy co będzie patrząc na to, że już miesiąc strój w szafie wisi i nawet się zastanawiałem na odsprzedaniu

Zwariował...strój sprzedać...
Nie poddawaj się, kompletuje wszystko, motocykl kupuj, a kobita jak kocha, to zaakceptuje

jak powiedziałem ( nie zapytałem) żonie że ,,jest okazja w dobrej cenie kupić moto" to niezaakceptowała, zgadała sie z moją matką i gadały - wystarczyło powiedzieć..( oczywiście błąd) ... po moto pojechałem, kupiłem, żone postawiłem w sytuacji bez wyjścia. oczywiście chodzi o pierwsze moto, oczywiście okazało się że nie była to okazja taka jak myślałem i żona wykłądała kasę na zrobienie ( tzn zawsze pożyczałem na wieczne oddanie;P) , później już wogóle się jej spodobałojeżdzenie, siedziałem i dłubałem w garażu ile wlezie, kupowałem co trzeba itp. żona tylko czekała na znak sygnał kiedy jedziemy.

teraz mam kolejne moto i żona mówi mi teraz że z chęcią by pojeździła ze mną i że szkoda że taka pogoda.... teskni za jazdą na moto

polska.....

e tam marudzicie, do mnie jak leżałem na krzyżówce podbiji świadkowie jehowi i spytali czy wiem co sie stanie po śmierci

Każda szansa na "nawrócenie" jest dobra
Czyli z marzeń nie rezygnuje i dalej będę ślipieć na portalach ogłoszeniowych może coś ciekawego za rozsądne pieniądze się znajdzie i chyba też postawie ją przed faktem dokonanym. Chociaż ja już informowałem, że kupie

Ja osobiście od małego się za jednośladami oglądałam. Potem dorosłam i dwuśladem się woziłam. Jak usłyszałam któregoś pięknego dnia hasło "Przewiozę Cię na moim moto" to bałam się na parkingu wsiąść bez kasku.
A teraz mam swojego misia I zarażam dalej - mój połówek coraz bardziej łakomym okiem spogląda na misia i też mu się oczka zaczynają świecić do

A że jest niebezpiecznie... Oczywiście. Gleba jest stanowczo bardziej prawdopodobna niż to, że w drewnianym kościele cegła Ci na łeb spadnie i zabije.
Ale po pierwsze - nie ryzykujesz, nie masz , a po drugie - jeśli zrobisz wszystko co w Twojej mocy, żeby być dobrze ubranym, jeździć na miarę swoich umiejętności i możliwości i wyprzedzać myślenie innych użytkowników drogi co najmniej o dwa kroki... to już tylko opieka Anioła Stróża zostaje do ogarnięcia

Kup, zarażaj pasją, ciesz się chwilą. Jeśli ludzie Ci bliscy zobaczą, ile radości Ci to sprawia, nie powinni się buntować bardziej niż to konieczne.
Skoro ja poradziłam sobie z moim Tatusiem (a nie było łatwo) to i Ty poradzisz sobie ze swoją Lubą

dobre

Generalnie porównując jazdę samochodem i na moto wiadomo, że tym drugim niebezpieczniej. Przykładowo przez jeden sezon na motocyklu mam więcej sytuacji podbramkowych niż przez dwa lata autem. Na pewno gleba kontrolna pomaga przy nauce pokory szczególnie na początku przygody z dwoma kołami - ale Wam i sobię nie chcę tego życzyć. Oby ten sezon był pełny pozytywnych wspomnień.
Gdzieś ktoś kiedyś mi powiedział, że jak wezmę swoją potencjalną wybrankę na żonę motocyklem na "trudną" długą wycieczkę tak, aby było zimno, niewygodnie i w ogóle do dupy i na koniec powie, że było fajnie to jest to materiał na żonę, jak nie to kop w tyłek i szukać dalej.

Ryzykowna teoria...

Żeby to było takie proste...

Ja słyszałem, że bierze się pannę do egiptu i wspólnie choruje na powszechną wśród turystów chorobęzwaną "zemstą faraona". Badacze tej problematyki twierdzą, że nic tak nie cementuje związku jak wspólna sraczka.
Ale ja się nie znam.

Ze mna to było tak opis mojej kolizji w 3 poscie

viewtopic.php?f=19&t=8884

Prawie się popłakałem ze śmiechu; ale nie wszyscy chorują wystarczy pić % zamiast wody

Gleba kontrolna...

Pierwsza gleba na moto

Ja proponuje tak...bierzesz pannę na moto - i kocyk. Jedziecie na piknik do lasu/nad jeziorko - wskazane łącznie. Wypoczywacie aktywnie na kocyku, a Twoja kobieta zawsze jest tak ułożona, że ma motocykl przed oczami...już zawsze będzie się jej dobrze kojarzył O ile się dobrze sprawisz

Plastic, mistrzowski tekst

To nie dość, że w aucie wożę ciągle kocyk to jeszcze miałbym jeden na motocykl przypisać, wtedy to już zupełnie mnie za erosomana wezmą , ale przeglądając fundusze to kupię dopiero za rok, bo nie chcę kupować czegoś co mi się nie podoba i musiałbym zmieniać za jakiś czas.