Zależy jaka trasa. N-ką dłuższych wypadów nie wytrzymasz cisnąć tak, już nawet nie mówie o sile, a o wytrzymaniu w skupieniu by w nic się nie wpierdzielić. Mój tata też za szybko nie śmiga
Mój ojciec kiedyś dostał mandat za zbyt wolną jazdę. Jechał za takim dziadkiem który prowadził malucha, nie wyprzedzał bo za 200m miał skręcać w lewo a policja się z tyłu napatoczyła. Wkurzyli się, zatrzymali obydwa samochody i wlepili mandaty za utrudnianie ruchu na drodze czy jakoś tak nie pamiętam dokładnie, to z 15 lat temu było.
Razorro, ja przy stałej jeździe 120km/h zszedłem do 5, chyba nawet lekko poniżej o ile pamiętam. Trasa K92 Września-Warszawa, do południa, w tygodniu kto jeździł ten wie, że jedzie się przyzwoicie i nie ma za dużo świateł ani innego gówna. Napisałeś że koleś jeździł "na prostej 70km/h, a w zakręcie 30 i mniej " i tu właśnie był błąd, kiedy sprzęt pali najwięcej? ano przy przyspieszaniu strach pomyśleć jakie by spalanie uzyskał, gdyby tak nie zwalniał
Też jeżdżę do tych 6k obrotów ale widocznie łagodnie przyspieszam, bo żyd zapala się po 200-230km. Raz mnie zaskoczył już przy około 180-190km ale to wynika z tego, że chyba zły dzień miałem i na pierwszych biegach pod te 9-10k obrotów spod świateł na całej trasie cisnąłem
Reasumując, SV fajny motocykl, można sobie regulować spalanie w zakresie 5-9 L
_________________ SV 650S Y --> SV 1000S K4
3 sie 2012, o 04:18
koroviov
SV Rider
Dołączył(a): 25 lut 2010, o 12:42 Posty: 3213
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650 SS
Re: Niedogodności związane z ujeżdżaniem SV
Jutro wybieram się do Szczytna z synem. On jedzie na DR125 więc tempo będzie takie, że ... pochwalę się ile pali SV przy stałej 70 km/h. Coś mi się widzi, że razem spalimy tyle co normalnie pali jeden
_________________ Najlepszą metodą tunningu jest obniżenie masy. Masy motocyklisty.
Na jedynce - przy 70 km/h będzie już dostępna moc maksymalna
3 sie 2012, o 14:40
koroviov
SV Rider
Dołączył(a): 25 lut 2010, o 12:42 Posty: 3213
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650 SS
Re: Niedogodności związane z ujeżdżaniem SV
W Szymanach jest długa prosta. Jakoś nadążę.
_________________ Najlepszą metodą tunningu jest obniżenie masy. Masy motocyklisty.
3 sie 2012, o 16:30
koroviov
SV Rider
Dołączył(a): 25 lut 2010, o 12:42 Posty: 3213
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650 SS
Re: Niedogodności związane z ujeżdżaniem SV
Zuzycie paliwa na pierwsze 300 km to 23 litry w sumie. Do SV weszlo 13 do DR 10. Da sie zyc. Pomijajac drobna niedogodnosc, ze 500 km. zajelo nam 11 godz.
_________________ Najlepszą metodą tunningu jest obniżenie masy. Masy motocyklisty.
6 sie 2012, o 12:19
Macro
motorowerzysta
Dołączył(a): 8 mar 2012, o 15:53 Posty: 55 Lokalizacja: Szczecin
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650s K6
Re: Niedogodności związane z ujeżdżaniem SV
Ostatnio wybrałem się w trasę 1600km po naszej polskiej krainie . Trasa była rozłożona na 5 dni a najdłuższy odcinek zaliczony jednego dnia liczył ~600km. Pomimo że jechałem wersją S to nie przeszkadzała mi pochylona do przodu pozycja. Wręcz byłem ucieszony z tego, że posiadam owiewkę Nie mogę natomiast tak pozytywnie wyrazić się o twardym siedzeniu . Po prostu d...a bolała, że szkoda gadać. Po godzinie "tańczenia" na siedzeniu w celu poszukiwania najbardziej dogodnej pozycji znalazłem opcje by siedzieć przez jakiś czas najpierw na jednym półdupku a później przesiąść się na drugi i tak co jakiś czas zmieniać . Fakt że nie siedzi się wtedy symetrycznie do osi symetrii motocykla, ale nie sądzę by się ktoś tym przejmował w sytuacji gdy nie idzie inaczej wysiedzieć
Ahh no i spalanie na poziomie 4L. Bywało że nawet poniżej 4, ale to w sytuacji gdy jechałem przez parę godzin ze stałą prędkością 110km/h.
7 sie 2012, o 17:26
lucash
motorowerzysta
Dołączył(a): 24 sty 2012, o 21:38 Posty: 66 Lokalizacja: Małopolska:)
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650 Sport K8
Re: Niedogodności związane z ujeżdżaniem SV
Macro napisał(a):
Ahh no i spalanie na poziomie 4L. Bywało że nawet poniżej 4, ale to w sytuacji gdy jechałem przez parę godzin ze stałą prędkością 110km/h.
Do tej pory jeździłem Suzuki FreeWind i niedogodność o której piszę dotyczy porównania z SV-ką. Na Freewindzie jeździ mi się, rzekłbym, normalnie. Natomiast na SV trudno mi zmieścić się w miejskich zakrętach na skrzyżowaniach. Mam wrażenie, że stawia mnie do pionu i wypycha na zewnątrz. Zupełnie inaczej odczuwam moto na szybszych łukach a na autostradzie - to już jak na Fredku. Sprawiające mi trudności, to SV-650S z 2003r, ale przerabiane. Ma kierownicę jak w "N". Jest też na max opuszczone na amortyzatorze, tak że ma nieco mniejszy prześwit (to z powodu niewielkiego kierowcy). Dodam jeszcze, że latem próbowałem na starszej - gaźnikowej N-ce i na wolnych, mocnych skrętach było tak samo. Być może jeszcze się nie przyzwyczaiłem do nowego. Przejechałem dopiero 200km. Dajcie nadzieję, że to nieprzyzwyczajenie, czy też zrezygnować z tego moto. Pozdrawiam.
Dołączył(a): 18 mar 2012, o 13:14 Posty: 1101 Lokalizacja: Rawicz WLKP
Płeć: mężczyzna
Moto: DM620dark
Re: Niedogodności związane z ujeżdżaniem SV
BoloW napisał(a):
Do tej pory jeździłem Suzuki FreeWind i niedogodność o której piszę dotyczy porównania z SV-ką. Na Freewindzie jeździ mi się, rzekłbym, normalnie. Natomiast na SV trudno mi zmieścić się w miejskich zakrętach na skrzyżowaniach. Mam wrażenie, że stawia mnie do pionu i wypycha na zewnątrz. Zupełnie inaczej odczuwam moto na szybszych łukach a na autostradzie - to już jak na Fredku. Sprawiające mi trudności, to SV-650S z 2003r, ale przerabiane. Ma kierownicę jak w "N". Jest też na max opuszczone na amortyzatorze, tak że ma nieco mniejszy prześwit (to z powodu niewielkiego kierowcy). Dodam jeszcze, że latem próbowałem na starszej - gaźnikowej N-ce i na wolnych, mocnych skrętach było tak samo. Być może jeszcze się nie przyzwyczaiłem do nowego. Przejechałem dopiero 200km. Dajcie nadzieję, że to nieprzyzwyczajenie, czy też zrezygnować z tego moto. Pozdrawiam.
Powoli, sprzęt po okiełznaniu zacznie CI się podobać, docenisz jego zalety jakich ma wiele !
Dajcie nadzieję, że to nieprzyzwyczajenie, czy też zrezygnować z tego moto. Pozdrawiam.
Zamiast szwendać się po mieście - paszoł na placyk ćwiczyć nawroty (nie zaczynaj od ósemki )
drugi bieg (na jedynce może być za nerwowa), półsprzęgło albo hamulcem tylnim równoważyć gaz (chodzi o to, aby motocykl cały czas ciagnął), patrzeć za kierunkiem skrętu / nawrotu, nie patrzeć gdzie jedzie przednie koło skręt z pochyleniem motocykla, balansujesz tułowiem odchylając się w stronę przeciwną do skrętu i dociażając zewnetrzny podnóżek
Po godzinie mniej więcej załapiesz o co chodzi (i zaczną boleć cię ręce) Po 5 godzinach wyrobisz sobie odruchy, nabierzesz płynności i rozwiniesz równowagę - przestaniesz się bać pochylenia motocykla. Po ok 10 godzinach bedziesz śmigał na ogranicznikach intuicyjnie wybierając tor jazdy - powinno zostać po ok 1, 1,5 cm do zamknięcia tylniej opony.
Motocykl nie wywraca się w ciasnym zakręcie, bo trzymasz gaz - ciągnie tylnie koło, balansujesz. I patrzeć za kierunkiem skrętu - to fantastycznie potrafi zacieśnić promień skrętu.
A i jeszcze jedno - pewnie zaczniesz to robić mimowolnie - "najazd, wahnięcie, z filmów poniżej z angielskiego "dip" Chodzi o to, że przed ciasnym nawrotem np w lewo, przed rozpoczęciem własciwego manewru lekko skręcamy (właściwie wytrącamy z rownowagi w prawo) motocykl w prawo, aby łatwiej wejść w głębsze pochylenie do nawrotu w lewo.
A masz filmik o manewrowaniu krowami... patrz co oni robią z głową i na linie motocykla (/) i tułowia ( I )
i poszukaj sobie innych filmików tego gościa i posłuchaj / przetłumacz co mówi - bedzie łatwiej
Dołączył(a): 23 lut 2010, o 17:29 Posty: 2311 Lokalizacja: Oberschlesien
Płeć: mężczyzna
Moto: Brak
Re: Niedogodności związane z ujeżdżaniem SV
lessero napisał(a):
BoloW napisał(a):
Dajcie nadzieję, że to nieprzyzwyczajenie, czy też zrezygnować z tego moto. Pozdrawiam.
Zamiast szwendać się po mieście - paszoł na placyk ćwiczyć nawroty (nie zaczynaj od ósemki )
drugi bieg (na jedynce może być za nerwowa), półsprzęgło albo hamulcem tylnim równoważyć gaz (chodzi o to, aby motocykl cały czas ciagnął), patrzeć za kierunkiem skrętu / nawrotu, nie patrzeć gdzie jedzie przednie koło skręt z pochyleniem motocykla, balansujesz tułowiem odchylając się w stronę przeciwną do skrętu i dociażając zewnetrzny podnóżek
Po godzinie mniej więcej załapiesz o co chodzi (i zaczną boleć cię ręce) Po 5 godzinach wyrobisz sobie odruchy, nabierzesz płynności i rozwiniesz równowagę - przestaniesz się bać pochylenia motocykla. Po ok 10 godzinach bedziesz śmigał na ogranicznikach intuicyjnie wybierając tor jazdy - powinno zostać po ok 1, 1,5 cm do zamknięcia tylniej opony.
Motocykl nie wywraca się w ciasnym zakręcie, bo trzymasz gaz - ciągnie tylnie koło, balansujesz. I patrzeć za kierunkiem skrętu - to fantastycznie potrafi zacieśnić promień skrętu.
A i jeszcze jedno - pewnie zaczniesz to robić mimowolnie - "najazd, wahnięcie, z filmów poniżej z angielskiego "dip" Chodzi o to, że przed ciasnym nawrotem np w lewo, przed rozpoczęciem własciwego manewru lekko skręcamy (właściwie wytrącamy z rownowagi w prawo) motocykl w prawo, aby łatwiej wejść w głębsze pochylenie do nawrotu w lewo.
A masz filmik o manewrowaniu krowami... patrz co oni robią z głową i na linie motocykla (/) i tułowia ( I )
i poszukaj sobie innych filmików tego gościa i posłuchaj / przetłumacz co mówi - bedzie łatwiej