Już w wakacje miałem plan żeby wkręty wrzucić w opony na zimę i śmigać na lodzie, ale że się kuń popsuł to lipa
Ale nie tak śmigać ----->

Wczoraj moto rozbebeszyłem i zacząłem prace upiększające.
Trochę chore, ale czekałem na zimę żeby się za to zabrać.

Ja jeszcze jeżdżę

To pamiętaj, by chronić ręce przed chłodem!

Ale urwał

Haha, widzę że ktoś mnie musiał widzieć na sv i podłapał temat na tej yamaszce

Witam, kurcze nie zalałem mojego do pełna... Należy to zrobić czy nic się nie stanie? Jest to mój pierwszy sezon więc proszę o zrozumiałość... Pozdrawiam

Mówią, że się powinno to zrobić, ale sprzęt się nie popsuje Dla własnego spokoju zawsze możesz kanistrem dostarczyć paliwo

Tak też i ja zrobię. Odstawiłem moto po jeździe do garażu z zaawansowaną rezerwą a tu na drugi dzień śnieg spadł i lipa

U mnie było tak samo, ale się nie dałem i pojechałem na szczęście jezdnia była uprzątnięta i bez lodu

Ja sie poddalem
Kanistry mam po ropie totez zrobilem 2 kursy na cpn z bańkami 5L po destylowa ej od żony

Wczoraj bez mycia wrzuciłem już na stojaki a dziś kupiłem kanke benzyny, zaleję go i hibernacja .



Trzeba chyba sobie sprawić jeszcze skuter śnieżny

Chodzi mi po głowie jakiś cross na te ciężkie czasy. Byłbym jedyną osobą w Warszawie która jest w stanie gdziekolwiek dojechać

Na ciężkie czasy to coś takiego jest lepsze :-)
http://www.motogen.pl/laboratorium/test ... ,art9.html

Wolę to:
http://www.besportier.com/archives/best ... dition.jpg

No to do dzieła, bo nie Ty jeden masz taki pomysł Dolicz jeszcze Jacka, Notturna, mnie i SVforum opanuje okoliczne lasy

To ja już bym wolał quada na łopatowych oponach, na crossie bym co chwila leżał pewnie

Poza tym do quada można podłączyć kilka sanek i koleżanki na kulig zabrać

Jakaś dt 125 w rozsądnym stanie to max 5 koła. Jedyne co mnie odstrasza to ciągłe przeglądy dwutaktu.
No i wtedy projekt wymiany sv musiał by poczekać


O to właśnie chodzi

Właśnie tak zrobiłem poprzedniej jesieni, i właśnie w tych pieniądzach.
Co do jazdy zimą: po asfalcie totalna dupa, bo jak ślisko, to ślisko i nie ma na to rady, zaś śniegu było tamtej zimy tyle na polach i w lasach, że nie było jak jechać. Szkoda mi było nowych gum, żeby je obłożyć kolcami, a sama kostka się niestety nie sprawdziła - moto tonęło w śniegu po błotniki, w zasadzie tylko na jedynce jeździłem. Kilka razy zagotowałem płyn chłodniczy Prędkości żadne, więcej się z tym naużerałem wtedy niż miałem frajdy. Pewnie gdybym miał opony z kolcami to by inaczej wyglądało. Za to jak śnieg trochę stopniał, a na SV wciąż było za zimno, za ślisko, że strach jeździć, to już łoiłem na DT
Aż żal, że się drania pozbyłem