http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34 ... Seba_.html

Już poprawiłem tytuł .

Nono, czytałem chyba na ścigaczu.
Dobry koleś! Gratulacje!
Dobry temat topica Owca założyłeś

Motocyklista wykazał się odwagą, trzeba przyznać!
Owca, nareszcie coś sensownego napisałeś Żartuje

Spoko gość dobrze się zachował.
A swoją drogą nasz kolega z forum też dojechał kiedyś pijanego puszkarza, kolo miał coś koło 2,5 promila.
Ale nie dał rady uciec przed SV

Świetna postawa, oby więcej takich ludzi

http://demotywatory.pl/1571513/Motocyklista
Główna na demotach!

Ach pedały, głupi stereotyp się przyjął i wszyscy tak myślą .

"Demotem ten obrazek zostanie za kilka miesięcy. Gdy ten motocyklista pójdzie siedzieć za złamanie art. 44 Kodeksu
Drogowego. Świadek wypadku, w którym są ranni albo zabici ma obowiązek pozostać na miejscu wypadku i udzielić
pomocy do czasu przybycia pogotowia."
rozwalił mnie ten komentarz... w sumie to racja

Koleś wypowiadał się w telewizji dlaczego nie został. Zobaczył, że koło pani z dziećmi podbiegli już ludzie, że pomoc zostanie udzielona i że milicja jest wzywana. Potem jeszcze mówił coś, że kluczyka mu chciał wyciągnąć, ale jak chciał to zrobić to nie mam pojęcia

Jak by go jeszcze chcieli zamknąć, to bym się nie zdziwił - to przecież kraj absurdów

I stereotypów.
Zauważ, że w artykule jest napisane o dwójce staruszków, którzy od razu przeinaczyli rzeczywistość mówiąc, iż to motocyklista wjechał w wózek. Normalna, często spotykana sprawa u starszych ludzi, że oczerniają to wszystko co im się nie podoba i uważają za złe i niebezpieczne

Szkoda gadać. Chłop jest bohaterem, nie spanikował jak pewnie większość tych "mędrców" by zrobiła. Prawidłowo ocenił sytuację i zadziałał genialnie brak mi słów,żeby wyrazić podziw dla niego. A teraz jakieś niedouczone ćwoki szukają w dupie mózgu i liczą na tanią sensację Powinien dostać medal od prezydenta, gdybyśmy go mieli. Chwała bohaterowi!

Razor

Ja zatrzymałem się jadąc moto, ponieważ pewien "gentelmen" prowadzący rower (chociaż z chodzeniem to mało miało wspólnego), normalnie chciałem pomóc mu wstać, żeby go nikt nie rozjechał, bo chodnik dla niego był za wąski. Koleś nie dał rady wstać wiec poczekałem nad nim na przyjazd pogotowia. Zanim przyjechało pogotowie, była już koło mnie policja, gdyż dostała wezwanie że motocyklista potrącił pieszego. Żaden z samochodów się nie zatrzymał, ale zadzwoni po policje to było komu. Co do policji nie mam, żadnych uwag zapytali mnie tylko jak to wyglądało i tyle (oczywiście musieli mnie spisać do kapownika) i najważniejsze czy ten człowiek jechał tym rowerem.

HAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAA!
EPIC!
W opowieściach o Polsce swoim dzieciom, możesz śmiało to przytoczyć

Leci do tematu "co mnie dziś rozbawiło"

"Facet, który chciał pomóc drugiemu został posądzony o przyczynę jego nieszczęścia!"
popier*olony kraj!

franz_07, to ja powiem Ci lepszy przykład Kiedyś łaziłem na sztuki walki (dobre 8 lub 9 lat, już sam nie pamiętam) i miałem 2 kumpli, którzy zawsze wracali po treningu na piechotę do domu razem, bo mieszkali niedaleko siebie. Raz wracali i patrzą a to jakiś facet naparza babę tak, że ona leży na ziemi a on ją kopie. Podbiegli do typa, 3 - 4 strzały - gość padł na ziemię. W tym czasie baba się ocknęła i zaczęła krzyczeć: "Boże, ratunku, męża mi biją!". Mieli do wyboru albo zostać i tłumaczyć się policji albo spierdo.lić, zapomnieć o sprawie i mieć spokój. Jak myślisz, co wybrali?

I bądź tu człowieku dobry i pomocny dla innych...

Jakbym czytał swoją historię...
Wracaliśmy na motocyklu z Sylwią z jakiejś wycieczki przez puszczę kampinoską i zobaczyliśmy, że "coś" się stało na jezdni, bo samochody wolno jadą, nawet mały korek się zrobił. Okazało się, że na asfalcie leży jakiś człowiek, obok niego rower, ale nikt się nie zatrzymuje, tylko wszyscy omijają i jadą dalej. Więc się zatrzymaliśmy, zabezpieczyłem z grubsza okolicę, żeby nikt w nas nie wjechał, podszedłem do gościa i co widzę. Na oko ze 14 lat, chłopak nawalony jak stodoła, na czole guz wielkości kurzego jajka i z powrotem próbuje gramolić się na rower i jechać dalej. Kontaktu werbalnego nie udało mi się nawiązać, więc zainstalowałem chłopaka w rowie i zadzwoniłem po policję. A jak przyjechali to zaczęły się gadki, że to może ja potrąciłem itp itd. Na szczęście za chwilę przyjechał jakiś inny człowiek, który był na miejscu jeszcze przede mną i jeszcze przede mną też wzywał policję, wytłumaczył mundurowym, że chłopak sam się tak poturbował i dali nam spokój.
Ale co najciekawsze - policjanci zamiast załadować młodego do radiowozu i odwieźć na izbę wytrzeźwień, to zaczęli z nim rozmowę.
- Skąd jesteś?
- Z Truskawia.
- A to niedaleko... Dojedziesz sam do domu, nie? To tylko 10km.
Przypominam, chłopak nie był w stanie podnieść się z klęczek o własnych siłach. Dopiero jak z tym drugim kierowcą spisaliśmy sobie dane policjantów, numery radiowozu itp, to zrobili się bardziej "chętni" by dzieciaka samemu zabrać, ale pewności nie mam czy nie wywalili go z powrotem na drogę za pierwszym zakrętem...

A to w mojej okolicy policjanci zwykle się palą żeby kogoś młodego na izbę zabrać, na dzień dobry proponują. Jak wezmą kilku to później inni nie będą tak podskakiwać.