Hej,
Dziś zaszedłem rano na parking po motor i zastałem całkowicie rozdartą plandekę ze śladami rdzy i porysowany bak. Wygląda jakby ktoś jakieś części/narzędzia postanowił postawić na moim motorze i coś poszło nie tak. Oczywiście cieć z parkingu nic nie widział i ogólnie nikt nic nie wie.
Co powinienem teraz zrobić? zrobiłem zdjęcie, pokazałem dziś całą sytuację cieciowi z parkingu, i usłyszałem: "Podłość ludzka, będzie pan musiał znów malować" oczywiście chodziło mu, że sa swoje $.
Plan mam taki, żeby skontaktować się z właścicielką i zapytać czy ma zamiar to jakoś rozwiązać (ubezpieczenie parkingu). Jak nie to zgłoszę szkodę na policję. Ale w sumie nie wiem co mogę więcej zrobić.
Macie jakieś rady? Motor calusieńki malowałem w tym roku za 1000 zł dlatego średnio mi się uśmiecha mieć porysowany bak...

Pozdrawiam

Masz umowę, rachunek za stawianie tam moto ?
Czy przy wjeździe na parking stoi tablica jak byk ' nie odpowiadamy za szkody wyrządzone na parkingu', lub coś podobnego ?
Jak na pierwsze pytanie odpowiedź to TAK, a na drugie NIE, to nie powinno być problemu i powinien właściciel parkingu pokryć szkodę. Co prawda mieszkamy w takim kraju, a nie innym, więc pewnie będziesz musiał wysłać oficjalne pismo z wezwaniem do zapłaty.
Zapytaj też, czy nie mają wykupionego ubezpieczenia. Parkingi w galeriach i centrach miast mają i jakakolwiek szkoda jest likwidowana przez ich ubezpieczyciela.

Niestety odpowiedź brzmi Nie i Nie... Dlatego pewnie nie obejdzie się bez policji

Taki kraj i te parkingi płatne niestrzeżone masakra normalnie jakaś.

Jak dobrze pamiętam sprawę, to jeżeli parking jest legalny i jest strzeżony to mogą sobie mieć miliard tabliczek, że nie odpowiadają za szkody, a i tak będą odpowiadać.

Tabliczek nie ma żadnych, parking jest ogrodzony, ze szlabanem, "pod nadzorem" 24h/dobe, płace za niego co miesiąc więc mam nadzieję, że coś mi się uda zdziałać...

http://www.eporady24.pl/odpowiedzialnos ... 0,103.html

Szybko Ci streszczę ten artykuł: parking odpowiada za szkody bo zawarłeś umowę przechowania pojazdu (nie musisz mieć kwitów, umowa ustana jest wiążąca) i właściciel parkingu nie może sobie zastrzegać, że nie odpowiada w przypadku kradzieży czy uszkodzenia auta. Może mieć gdzieś w papierach, że zawierają tylko umowy najmu miejsca parkingowego (nie odpowiada wtedy za szkody i kradzieże), ale sąd mu udowodni, że zawierał umowy przechowania pojazdu ze względu na to, że na parkingu posiada takie elementy jak budka wartownicza z wartownikiem, szlaban, siatka, monitoring itp.

Walcz i zniszcz ch..jów w sądzie!

Ale kolega nie ma umowy, ani paragonu. Czyli tak jakby nigdy go tam nie było. Dla mnie niestety, ale masz wielkiego pecha i wiele nie zdziałasz. ...No ale próbuj. Powodzenia.

Własnie też będę się powoływał na umowę ustną, odstawię motor na parking i poinformuję policję o szkodzie. Jak zajadą to motor będzie zaparkowany więc zakładam, że nie będą próbować mi wmawiać, że mnie tam nie było...

Nie potrzebuje kwitów. Nie będzie miał problemu z udowodnieniem, że jego motocykl tam własnie był -> zeznania świadków: innych domowników, ciecia z budki - może składać fałszywe zeznania, ale wątpię że jest taki głupi.

zrób zdjęcia moto i uszkodzeń
umowa ustna też jest formą zawarcia umowy cywilno - prawnej,
moto odstawiłeś na parkingu STRZEŻONYM, za to właściciel kasuje pieniądze, parking jest pewnie ubezpieczony
jeżeli chodzi o policję, uszkodzenie mienia ( przestępstwo - wart powyżej 250 zł, wykroczenie - poniżej 250 zł ale uszkodzenie mienia musi być umyślne a z tego co piszesz na umyślne to nie wygląda dlatego cięzko będzie pod to podpiąć)
jeżeli nie ruszałeś moto i dalej tam stoi to zadzwoń na policję i niech zrobią chociaż notatkę z tego ( policjanci Ci powiedzą krótko - to jest sprawa cywilna i będą mieli rację bo to jest tylko i wyłącznie sprawa cywilna ale chodzi o to żeby jakiś ślad był w policji o tym zdarzeniu)

właścicielom parkingu powiedz co o tym myślisz i co masz zamiar zrobić z tym dalej,
jak słoniu napisał przyjedzie policja niech spiszą ciecia,

zresztą na mój rozum wystarczy iść do właściciela, poinformować go i zdarzeniu, ( policję w pierwszej kolejności) zarządać od właściciela nazwy ubezpieczyciela i numeru polisy i zgłosić szkodę bez względu na postawę właściciela obiektu.

pozdrawiam i powodzenia życzę, ps. ja na Twoim miejscu byłbym już do końca świnią, jechał z nimi jak ze szmatami i wykorzystał wszystkie możliwości może wtedy by się czegoś nauczyli, a nie brać tylko kasę i mieć w dupie,



d

Hej,
Więc póki co sprawa wygląda tak:
- W piątek po pracy zajechałem na policję, bez problemu zgłosiłem szkode, poprosili mnie o przyjechanie motocyklem w celu spisania szkód przez policjanta. Spisali zeznania, zrobili protokół ze szkód, moim zdaniem całkiem sensowny bo uwzględnili że rysy są w miejscach przetarć plandeki, i że na plandece w tym miejscu są śrady rdzy jakichś narzędzi.
- Dostałem kwitek że złożyłem zeznania, powiedzieli, że jak będę potrzebował czegoś do ubezpieczenia to mam wpaść to zrobią mi kopię protokołu. Ogólnie całkiem sympatycznie. Policjant co mnie spisywał własnie się przymierza do nowego moto, jeździ od 3 lat, a prawko zdał w tym roku

Dziś idę do właścicielki bo nie udało mi się w piątek dostać do niej numeru... zobaczymy co będzie.

Pozdrawiam

no to fajnie trafiłeś, życzę pozytywnego zakończenia sprawy
pozdro

Hmmm....

I tak łatwo się do tego przyznał? Heh, mundurowe przywileje. Do pudła z nimi

Na razie super, oby tak dalej

No i koniec dobrej passy...
Byłem dziś się spotkać z szefową parkingu i z uśmiechem na ustach zakomunikowała mi, że w regulaminie ma, że nie bierze odpowiedzialności za pozostawione pojazdy i z pod lady mi dała ów regulamin... Oczywiście nigdy wcześniej tego regulaminu nie widziałem oraz nie podpisałem niczego, że się z nim zapoznałem lub zgadzam, tak więc jak dla mnie to ten regulamin sobie może powiesić w toalecie co najwyżej.
Dziś idę do znajomej prawniczki pogadać, przedstaiwe ten ich regulamin oraz artykuł co Słoniu podrzucił i zobaczymy jak wyceni moje szanse... mam nadzieję, że się uda bo nie mam ochoty znów 1500 zł wydawać na nowe malowanie, naklejki, tapicerowanie kanap i plandeke...

Niech sobie ten regulamin w szparę wsadzi, tam będzie miała z niego większy pożytek.
Jesteś na wygranej pozycji. Zakładaj jej sprawę cywilną, niech buli bura suka.

EDIT: ja bym jeszcze skarbówkę na nią nasłał

dobrze gada, polać mu

Konwencja genewska powinna tego zabraniać.