No wiec na szybko opowiem wam historie pewnego GSa500E rocznik 93 czyli szybka akcja jak to się moto robi w toruniu
Zaczęło się całkiem niewinnie, imprezka u kumpla, 3 x 0,7 whisky za nami, ciężkie tematy, o dupach, motórach i takie tam pierdoły, a tu jeden wyskakuje łamaną polszczyzną że ma w garażu GS500E rocznik 93 ino że lekko już nadgryziony zębem czasu, trochę już nie odpala i ogólnie za litra whisky może mu ktoś go zabrać i zrobić miejsce w garażu
i tak oto na drugi dzień na ciężkim kacu wiozłem na pace coś w kolorze jebut gejowym fioletowo-różowym co miało dwa koła i wyglądało z grubsza jak jakiś motór
Zupełnie tym nie przejęty bo bardziej mnie dręczyło jak się pozbyć bólu głowy wstawiłem to coś w kąt warsztatu żeby dokonało żywota, a przemyślenia po co mi to to coś zostawiłem sobie na później
, z kacem pozbyłem się w jednym pakiecie również myśli że to coś nabyłem za całego litra całkiem dobrej whisky (a mogłem ją samemu wypić w zamian
) a już w ogóle przestałem myśleć po co mi on....ale od przybytku głowa nie boli mówię sobie niech stoi i powiększa swoją hodowlę rdzy w czystej postaci i innych roztoczy w postaci syfu i kurzu wszech zalegającego na nim
....i tak mijały dni, tygodnie...o on se stał w kącie aż mu wiater z koła uszedł
(to chyba tak mi na złość)
...aż do pewnego nudnego piątkowego wieczoru, leżę se po robocie jajami do góry, jakiś debilny film oglądałem z takim przejęciem że aż mi się jedno oko zamkło, aż jakiś baran wpadł na pomysł do mnie zadzwonić, no to se odbieram, okazuję się że kumpel mój serdeczny alkoholik jak ja w czystej postaci, tonem prawie że oficjalnym mnie informuje że gryl już się pali, whisky i cola w lodówce dochodzi do temperatury wręcz idealnej do spożycia i że mam 10 minut.....no to wspomniane wcześniej oko otworzyło się szybciej niż motocykliście lecącemu na czołówkę z tirem a jeszcze szybciej byłem w aucie i jadem na tego gryla
...i tak znowu po 3-ciej 0,7 whisky (feralna ilość jak się okazuje dla GS-a500 rocznik 93) jego córka nam komunikuje "Tato ide na prawo jazdy na motór" co by jak wujek dzikus jeździć... (stary i ja banan na pysku, stara zawał) i to też sobie na 18 urodziny zażyczyła że mają jej te prawo jazdy sfinansować....a mi jakoś po alkoholu się dziwne pomysły w głowie rodzą i nie inaczej było teraz
....i znowu sobota rano z ciężkim kacem jadę do warsztatu zobaczyć czy coś z mojej pijackiej wizji i chytrego planu wyjdzie
Wytargałem z warsztatu na światło dzienne w akompaniamencie ostrego bólu głowy nieszczęsne siedlisko roztoczy zwane szumnie
GS500E ( celem oględzin czy coś w ogóle z tego będzie)
Na pierwszy ogień kwas do mycia silników w ciężarówkach, kärcher gorąca woda i myjemy to coś (w przerwach fajeczka, ibuprom, ketanol i jakoś dajemy radę)
...no dobra umyty...dalej wygląda jak gówno w trawie
ale co tam zobacze może chociaż pali! .......a on HUJA, nie pali....
...ale cza być twardym a miętkim, no to świece nowe, gaźniki wyczyszczone, palywo świeże zalane, parę kostek i kabelków poczyszczone i bzdrynk....chodzi od obrotu
banana na ryju miałem jak ten Frankenstein co potwora wskrzesił (i to na jakim kacu
)
...no to siup, garnek na łeb i testdrive
...udawał że jedzie ale jakoś się przemieściłem pod sklep po następnego redbulla
a tak się prezentował -->>
Po kilkudziesięciu próbach udowodnienia sobie że GS500E rocznik 93 lata na kole sprzęgło się zesrało na dobre i tak się zakończył dzień pierwszy
...no to na warsztat i szybkie oględziny co my tu mamy
a nie szału nie mamy
wszędzie rdza, korniki i inne wymysły
...jak to u mnie szybka decyzja - KAPITALKA! co by córka przyjaciela się nie musiała wstydzić prezentem urodzinowym od wujka na 18!!
Dzień drugi, rozbiórka trupa
...jako że narzędzia się kupuje po to by ich używać to po raz pierwszy test podnośnika uniwersalnego
(POLECAM)
...no i rozebrany, nawet sobie nie wyobrażacie ile części użyli żeby GS-a zrobić
....dzikus popaczał i zapłakał, diagnoza
ZŁOM , co tu zrobić...........
JEST PLAN, wszystko co nosiło znamiona przewodnika prądu i śladową chociaż ilość metalu w sobie idzie do piaskowania i na czarny mat w proszkowe malowanie
(jest światełko w tunelu że coś z niego będzie)
...w między czasie zamawiamy klamoty
, nowy napęd, olej, filtry, łożyska główki ramy, łożyska wahacza, linki gazu i sprzęgła, umarte prędzej sprzęgło, rozrząd i jeszcze kupe innych gratów co by nic nie spędzało snu młodej kierowczyni z oczu po tych 18 urodzinach w czasie pierwszych jazd
Dzień któryś tam....wróciło wszystko z piaskowania i pomalowane pięknie proszkowo na czarny MAT!!
(kolor uzgodniony już prędzej z tatą jubilatki na jedyny słuszny - CAŁY JEBUT CZARNY ma być
)
...pomyślałem że kupie jej mini gmole w razie czego, ale jak zobaczyłem ceny to padłem, i zrobyli mi samemu
widoczne na focie poniżej, do tego jeszcze jest cale pudło wszelkiej maści śrubek i nakrętek wyproszkowanych na czarny mat
JUŻ MI SIĘ PODOBA
....no to składam, dziś zresztą od rana (znowu na kacu)
....coś mi nie grało i po godzinie lagi już były piękne czarne, matowe
....w weekend lakierowanie reszty na piękny czarny SCHWARZ II od BMW
...SORRY ZA JAKOŚĆ FOTEK, ALE JAKI MOTO TAKIE FOTKI CDN.....CDNastąpił.....Kolejny dzień składania za mną
...wszystko działa, GS odpala i ma się coraz lepiej