Przygoda ze skrzynią biegów
Przeczytać do końca zanim zaczniecie na mnie psy wieszać
Wczoraj musiałem podskoczyć kilka km od domu, wsiadłem więc ochoczo na moto i jazda. Kawałek po ruszeniu zacząłem mieć problemy z wrzuceniem wyższego biegu, stopą odpuszczałem dźwignię, a bieg dało się znowu zmienić dopiero po dotknięciu dźwigni w dół, potem dopiero w górę. W dół podobnego problemu nie było. Pojechałem gdzie trzeba, wróciłem, cały czas z łaciną na ustach i na parkingu zaczynam testy "na sucho".
W górę? Mongolska loteria, w dół bezbłędnie. Wsadzam łeb w seta i już mam się zabierać za demolkę, aż tu nagle olśnienie. Odkręcona śruba podnóżka, dźwignia pod lekkim kątem przestała poprawnie odbijać i buba gotowa. Straty żadne, :cenzura: nieziemski.
Wniosek? Sprawdzajcie co jakiś czas wszystkie śrubki do których macie dostęp. W trasie mógł bym to dokręcić co najwyżej palcami, takiego ampula nie ma w fabrycznym zestawie.