Raz na ruski miesiąc może się zdażyć. SV niby ma kranik podciśnieniowy ale całkiem sprawnego to ja jeszcze chyba nie widziałem na oczy
Tak wiec lekko sączy paliwo. Druga linią obrony są zaworki w komorach pływakowych. Jeżeli akurat jakimś cudem wpadl mały śmieć to wiadomo, paliwo gdzieś się musi przelać.
Oczywiście zakładam że wszystkie połączenia są ok, stan przewodów dobry itd...
Jeżeli natrafisz któreś dnia na takie coś że rozrusznik np. ci nie zakręci. Silnik stuknie jakby i ani dygnie dalej. To znaczy że paliwo stało w którymś z kolektorów i zablokwało tłok.
Bez paniki też. Wrzuć bieg, troche dygnij do tyłu silnik, odsuń się od kałuż benzyny na bezpieczna odległość, zapal szluga
. Benzyna pomału przeciekne przez pierścienie i uruchomisz. Można też wykręcić świece, co jest oczywiście zdecydowanie lepszym rozwiązaniem i zakręcenie na chwile silnikiem żeby wypluł paliwo.
Ale ja tam to czasami, raz na ruski miesiąc idę na skróty
Generalnie mi ze dwa razy trochę sączyło i ze dwa razy zblokowało silnik w zbyt małym odstępie czasu. Ale że zalewało przedni cylinder to wymeniłem zaworek pływaka w pierwszym gaźniku i póki co mam ok. Kranika nie ruszałem chociaż wdziałem że nie nie trzyma, ale miałem lenia
(dla zasady wypada mi wspomnieć że po takim zalaniu cylindra i pójściu moim sposobem na skróty. Moto oczywiście odpaliło. Ale widać zbyt dużo benzyny poszło w tłumik i gdy silnik zaskoczył to jak jeb.....ło że aż wszystko z półek w garazu pospadało. A jaka kurzawa, masakra. W garażu trza zamiatać znaczy
. Tłumik też za rakiete chciał zrobić i lekko wylatał na opasce od kolektora. Takie tam, wesołe chwile z życia motonity
)