Kompresor innym razem bo generalnie godzi w samo sedno mojego gdybania o LPG jako o sposobie na koszty eksploatacji.
Założe kompresor to zrobię wariata który bedzie żarł LPG w takiej ilosci i ze mnie wygnie
( ponadto zbyt mocno dźgnie w moja idę maksymalnej prostoty )
Tak więc na dzisiaj zaczałem od położenia na stół drugiej głowicy i kompletu tłoków oraz przygladania sie jak zrobić kolektor. Może będe miał ochotę to pomyślę o ile ją planować żeby zrobić sprężanie tak ze 12-13 :1
Sprawa druga :
Mianowicie reduktor-parownik
Ma być tzw. I-szej generacji. Wspomniałem że taka instalację miałem w blaszaku i bardzo ją sobie chwaliłem. Samochód przekulał na niej cos ok 800 tys (słownie: osiemsettysięcykilometrów) Założona w czasach gdy gaz kosztował 40 pare groszy.
Samochodem tym był Ford Taunus 1.6 L Nawiasem mówiąc to bardzo żałowałem że go sprzedałem. Chodził jak zegarek pomimo tego że stukneło mu wtedy już milion z groszami. W trakcie wielu lat eksploatacji wymieniana wprawdzie była głowica (na jakąs ze szrotu od Sierry) niemniej myslę że to nie z powodu zasilania samochodu LPG . Reszty mechanizmów tego samochodu poza łożyskiem od koła i kilku drążków kierowniczych nie widziałem na oczy.
Bo nie było takiej potrzeby
Był to chyba najlepszy samochód jaki miałem w życiu (a mówią że Ford gówno wort)
Potem miałem instalację LPG już bardziej zaawansowaną ale w porównaniu do tej pierwszej to była nieporozumieniem.
I nikt mnie nie przekona że te z silniczkami-sondami są lepsze.
Ale wracając do parownika:
Ten przedpotopowy miał po piersze: dodadkową rurkę podciśnieniową od kolektora. Zdaje sie że fachowo nazywa się to : przewód kompensacyjny
Domyslam się że robiło to mniej to samo co membrana podciśnieniowa w gaźnikach. Dodatkowo był wyposazony w dwie śruby regulacyjne. Jedna do regulacji biegu jałowego silnika, druga do stałej dawki gazu. Chyba coś w rodzaju dyszy średnich obrotów ustawionej > na oko<
No i oczywiście w główny przewód zasilający ze śrubą regulacyjną.
Opis brzmi na skomplikowany ale reduktor ten dawał się znakomicie regulować i fantastycznie sprawdzał sie poczas jazdy. Problem falowania obrotów, zamuleń, małej mocy kłopotów z rozruchem czy ogromnej ilości zuzywanego paliwa itd... po prostu nie istniał. W przeciwieństwie do LPG w następnym samochodzie gdzie wszystko jakoby miał robić jakiś silnik krokowy z jakimis komputerkiem.
Normalnie zaś to było tak że ten reduktor wypaśny to pewno nadawalby się do agregatu pracujacego ze stałym obciązeniem. Czas jego przestawienia się na manewr pt: wyprzedzanie to trwał tyle jakbym promem z Dover do Calais nagle chciał kogoś wyprzedzić
Po czym jak już zdjeło sie nogę z gazu to on dalej walił tyle LPG że chyba wszystkimi dziurami leciało i rozdymało silnik. Na własne oczy podczas oględzin kilka razy widziałem jak klapa> przeciwwybuchowa< otwierała się tylko i wyłacznie dlatego że reduktor walił gaz jak opętany a dopiero po 10 czy 20 sekundach zatrybiał że silnik chodzi wolniej. Albo też i wogóle nie zatrybiał tylko po prostu z przedwkowania gasił silnik.
(raz to nawet jeb.... tak że oberwało matę dźwiekochłonną z maski a mi szluga z pyska wywiało
)
Ponieważ pobieżne oględziny miejscowego
ebay-a z mysla zakupu takiego przedpotopowego reduktora nie napawają optymizmem. Chciałbym kogoś z was poprosić o pomoc. W Polsce LPG założyc można wszędzie podczas przerwy w pracy. Warsztatów i sklepów sprzedających instalacje jest od groma i troche. Ludzie mają zdecydowanie wieksze doświadczenie w temacie.
No wiec gdyby ktos miał ochotę kopnąć się gdzieś i obadać czy taki reduktor-parownik mozna kupić to bedę wdzięczny.
Myslę
że to ma byc jakiś wystarczający na zapotrzebowanie silnika o mocy jakiej 120-140 KM.
Nie pamiętam niestety jakiej firmy był ten w moim Tauniusie. Ale nie był to taki wielki agregat tzw. holender. Było to małe urządzenie.
(reasumujac ten parownik z epoki kamienia łupanego przez to ze sterowany był w najbardziej prostacki z mozliwych sposobów odznaczał się: natychmiastową reakcją na obciążenie silnika wielce pożądaną z mojego punku widzenia
w przypadku motocykla, no i bezawaryjnością. W przeciwieństwie do późniejszych >> nowoczesnych< z idiotycznymi obejściami regulacyjnymi poprzez jakieś idiotyczne serwomechanizmy działające wolniej niz ślimaki w ogrodku na widok nowego kwiata do zeżarcia jaki posadzi młoda
ps. żadna trucizna na nich nie działa
Nawet jakaś przywieziona z Niemiec. Pewno trktuja to jako przyprawę
Niedługo to będą musiały płot wpier.... bo wszystko ine już opierd...)