Witam.
Posiadam Suzuki SV650S z 2000r i z nim mam problem. Próbuje w wolnym czasie go sam naprawić, mam średnie w tym doświadczenie i chyba do niego za małe.
Wiec tak, motor jak zimny odpala bez problemu i nawet spoko pracuje. Wsiadam i jadę, po 1-2 km zabawa kończy się. A szybciej jak zaczynam jazdę pod górę.
Silnik zaczyna przerywać, strzelać w tłumik (mam sportowy) i przestać reagować jakoś specjalnie na gaz. Po czym po paru strzałach już ledwo ciągnie i chce zgasnąć.
Po sprawdzeniu nie chodzi na przedni cylinder.
Wymieniłem w nim obie świecę, zmieniłem na inną używaną cewkę, wyczyściłem gaźnik i dalej to samo.
Sprawdziłem luzy zaworowe (w normie), ciśnienie na tłoku ( oba takie samo). Ładowanie jak zaczyna przerywać i tez ok.
Już skończyły mi się pomysły.
Czy spotkał się ktoś z czymś podobnym? Co mu może dolegać? POMOCY!!!

Hmm, po opisie stawiał bym na za małe luzy zaworowe, ale napisałeś że są w normie.
Może sprawdź ciśnienie na pierwszym cylindrze po tym jak się nagrzeje i przestaje pracować (opuścić chłodnice i dostęp do świecy, zagrzać aż zacznie przerywać i zrobić pomiar).
Może masz wypalone gniazda zaworowe ?
Drugie co mi przychodzi do głowy to nieszczelność między gaźnikiem a cylindrem.

Może przewód dochodzący od cewki się przeciera i dotyka do obudowy?
Sprawdź jeszcze fajkę i przewód wysokiego napięcia.
Możesz jeszcze na rozgrzanym silniku zobaczyć jak wygląda iskra na innej świecy, może znika.

A próbowałeś go ponownie odpalić po jakiś 3-5min? Zaczyna wtedy chodzić chwile normalnie a potem znów przerywa?

Nie zalewa ci go przypadkiem?
Poziom paliwa w gaźnikach/ zawory iglicowe ok?

Jak zaczyna przerywać, złapie za sprzęgło to zgaśnie ale z odpaleniem nie ma problemu. Po odpaleniu normalnie pracuje.
Też zauważyłem ze jak tak do 4 tyś/ obr jadę to jedzie, jak przeciągnę to przestaje chodzić. Przeciągnąłem go na wyższe obroty powyżej 6 tyś i czasem zaczynał pracować normalnie aż nie odpuszczę gazu. Jak jadę z góry, hamując silnikiem to działa tylko na 2-gi cylinder.

Kolor świec?