Wczoraj kupiłem sv650 s 2000r i jest problem. Motor zanim zapakowaliśmy na przyczepę odpalał jeździł. Zapakowaliśmy na lichą przyczepę wynajętą na stacji zapieliśmy jakimiś starymi pasami i jazda do domu. Po przejechaniu 30 km zatrzymaliśmy się i patrzymy motor jest przechylony na lewą stronę, nie leżał. Pasy puściły, zadupek mam porysowany no ale do rzeczy.
Wypakowaliśmy moto z przyczepy i okazało się że nie ma zapłonu, nie świecą się kontrolki, od czasu do czasu zapala się na chwile wł. światła. Wcisnę przycisk rozrusznika i prąd znika. Nie da się go uruchomić - macie jakiś pomysł co to może być?

Wygląda tak, jakby po prostu klemy na akumulatorze się poluźniły
W gaźnikowcu jest czujnik, który wyłącza motocykl po przewrotce?

Sprawdź kable przy akumulatorze mógł, któryś się "odczepić".

A w sv jest tak że jeden kluczyk jest od stacyjki i od schowka? No chyba że mam nie org stacyjkę.

Oryginalnie jest jeden kluczyk do wszystkiego, mam namyśli bak, stacyjka i zamek zadupka. Zobacz, który z tych kluczy pasuje do baku to będziesz wiedział co było walnięte.

Jest jeden wspólny kluczyk od schowka i stacyjki.

Używaj proszę znaków interpunkcyjnych.

W gaźnikowej nie ma czujnika przechyłu.

Czekaj, czekaj, nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Najpierw zapalasz światła a potem chcesz kręcić rozrusznikiem? Może aku jest słaby, albo zaśniedziały klemy przy nim.

Jemu nawet kontrolki nie świecą. Tak zrozumiałem, ale weź tu coś zrozum jak przecinków nie ma.

Światła świecą dobrze ale nie może przekręcić tylko "cyka"?
Może nastąpiło jakieś zwarcie i padł ci akumulator?
Miałem coś podobnego jak alarm mi rozładował, z tym że u ciebie mogło zewrzeć klemę do masy jeśli aku był słabo zamocowany (zwłaszcza, że leżał na lewej stronie).
W moim przypadku wystarczyło podpiąć pod prostownik.

Kocham to jak się zawsze wszyscy burzą za brak poprawnej polszczyzny

Ja pamiętam jak mój moto przyjechał z UK. Podekscytowany chce odpalić: kluczyk, stacyjka, kontrolki, rozrusznik i....nic. Próbuję, macam...nic.
Załamany odstawiłem moto do garażu i pojechałem do domu. Później dopiero w manualu przeczytałem, że trzeba nacisnąć sprzęgło

Ja tak miałem na stacji benzynowej, jak wracałem pierwszy raz na moto już zrezygnowany spycham sprzęta gdzieś na bok po czym ostatnia próba i olśnienie

No to ja jeszcze doradzę, żebyś sprawdził, czy masz wrzucony luz....
Ale jak dla mnie to objawy raczej sugerują nie kontaktujący/rozładowany akumulator.

Ja miałem tak ostatnio jak odpalałem moto po 2mcach przerwy

Wygląda na rozładowany aku.

Jeżeli o aku chodzi to sprawdź czy masz płyn (jak nie masz żelowego) w nim bo przy takim przechyle mógł uciec
Druga rzecz to sprawdzenie czy klemy ktoś na sztukę do odpalenia nie przyczepił. Jechaliście i mogło się poluzować.

Sorki za nieodpowiednie pisanie.
Okazało się że jedna klema nie była podłączona.

Jak znam życie to duuuuuuże UFFF było Super, że taka drobnostka. Gratulujemy sprzęta, pochwal się nim w galerii.

Ja też tak miałem jak jechałem z bratem po sprzęta. Brat go odpalił i jexdził, moto kupione w nocy wróciliśmy, odstawione do garażu i spać. Bardzo rano (bo spać nie mogłem) do garażu odpalić z waflem na ustach, a tu lipa, dopiero za dwie godziny jak już się normalna pora zrobiła, to zadzwoniłem do brata po poradę i moto odpalił.