Witam,
SV mam od miesiąca i do wczoraj było wszystko w porządku, niestety dziś rano gdy przejechałam ok 6 km zatrzymałam się i ponownie chciałam odpalić to coś gwałtownie trzasnęło w gaźniku (chyba). Ruszyłam ale zaczęło brakować mocy, strzelał w wydech oraz w gaźniku coś "strzelało, pykało, prychało ". Po drodze wstąpiłam do mechanika zmieniliśmy świece, podregulował obroty ale nadal jest to samo Bardzo proszę o pomoc.

Ja bym sprawdził luzy zaworowe, może są za małe na jednym cylindrze. Po regulacji sprawdziłbym ciśnienie w cylindrach czy czasem nie wypaliło jakiegoś zaworu.

A ja bym sprawdził czy masz wszystkie podciśnienia dobrze zamocowane, może spadł wężyk albo zaślepka

Ciągnie lewe powietrze i dlatego strzela w gaźnik.

Trochę "odgrzeję kotleta"
Wczoraj podobny przypadek, jadę 20-30km/h po chwili chcę dodać gazu(nieco gwałtowniej) a tu zamuła;/ odpuszczenie i nic strzały w komin i parę razy w gaźnik. dojechałem do domu diagnoza niedomaga jeden cylinder. Dziś po pracy odpalam moto wszystko gra przejażdżka 0,5km ok a powrót na zamule. odkręciłem bak i wypłukałem go troszkę syfu było poskładałem i próba, lepiej trochę ale bez rewelacji, jakie macie podpowiedzi prócz świec, które mają przejechane 2kkm ale i tak jutro sprawdzę. co sprawdzić następnie?

Jeśli Sv-ka straciła nagle moc i na dodatek zaczęła strzelać w gaźnik to gdzieś coś się poluzowało i łapie lewe powietrze. Zbyt małe luzy zaworowe owszem takie działanie powodują ale nie tak z nienacka.

No właśnie to stało się z nienacka tak to maszyna chodziła jak złoto. Stuknęło 26Kkkm (o ile to prawdziwy przebieg), co ile robi się przegląd luzów zaworowych

Edit:
Wszystko wróciło do normy Prawdopodobne przyczyny "świeca bagienna" oraz syf w baku i a gumowa złączka od airboksa do gaźnika spadła. Usterki naprawione i moto śmiga aż milo