Problem jest następujący: pojechałem na myjnie, maszynę umyłem i pojechałem do sklepu, później jeszcze na krótką trasę i... po ok 40 minutach jazdy, zaczął strzelać z tłumika i szarpać (domyślam się, że zalana świeca, bo nie pierwszy raz mi szarpał po myciu myjką ciśnieniową).

Jednak tym razem nie było to, to co zawsze po obfitym polaniu wodą, gdyż na biegu jałowym pracował równo i nawet nie drgnął. Dopiero przy ruszaniu, strasznie brakowało mocy i chciał się udławić przez co musiałem katować sprzęgło na 4 tysiące obrotów.

Dojechałem jednak na stację - pomyślałem, że może na oparach jadę (choć kontrolka nawet nie mrugnęła), jednak do paku weszło tylko 11 litrów, czyli jeszcze 5-6 było w baku.

Po kilku minutach postoju na tankowanie, odpaliłem i wszystko jak ręką odjął (!?).

Pytanie krótkie: zalana świeca czy coś innego? - bo mylące dla mnie jest to że równo trzymał obroty, a dopiero przy ruszaniu szarpał. Dodam że od wczoraj jeszcze nie sprawdzałem jak się cała sytuacja ma, a świece nie mają najechanych nawet 2 tysięcy.

Moja po ostrej jeździe zaczęła gasnąć. Po pewnym czasie wszystko wróciło do normy.

A ja właśnie nie katuje, 5-6k obrotów to przy przyspieszaniu delikatnie, a normalnie trzymam 3,5-4...

Viper, minelo pare dni a Ty nie piszesz czy moto ma dalej problem?

Czasem dobrze jest przegonić.

A może czujnik położenia stopki szwankuje

Czujnik położenia stopki całkowicie dławi silnik po wrzuceniu biegu...

Mi to wygląda na to, że zalałeś jakaś elektronikę bo sv wcale za bardzo szczelna nie jest. przy następnym myciu zasłoń przełączniki czujnik stopki jakimś workiem.

Hej Owca, dawno Cię nie było