Nawet nie wiem jak to nazwać.
Zbierałem się ponad miesiąc by zapytać
Moto po odpaleniu nie może wskoczyć na obroty. Dzieje się to jedynie np. po nocy, po dłuższym staniu. Nigdy, gdy już go "całkowicie" odpalę i pojeżdżę. Wtedy odpala po raz kolejny bez zająknięcia.
Przechodząc do meritum.. Przekręcam kluczyk, odpalam. Wtedy się jąka.. Ssanie też tak jakby go dusiło. Dlatego używam tylko manetki. Jak dodam zbyt gwałtownie to potrafi zgasnąć.. Musze utrzymywać przez około 5 sekund obroty około 3 tys.. A nawet jeżeli chcę powoli dodać więcej to pomimo dodania gazu obrotomierz skacze w okolicy 3 tys i dalej nie pójdzie. Po tym czasie następuje zmiana. Silnik słyszalnie "odblokowuje się", uderza basem,a nie burczeniem i zaczyna pracować poprawnie. Dopiero wtedy ruch manetką prawidłowo dodaje obrotów na ile chcę, a nie jedynie do 3tys.
Początkowo się krztusi, by po chwili pracować całkowicie normalnie. Problemu nie zauważyłem ani w trasie ani po krótkim postoju i kolejnym odpalaniu, jedynie na początku.
Niby problemu nie ma, ale jednak nie jest to raczej prawidłowe odpalanie.
(Jeżeli ktoś będzie wiedział co jest SVce, to zmienię tytuł by był łatwiej "wyszukiwalny")