Witam serdecznie !!

W mojej magicznej SV 650S przyszedł czas na regulację zaworów itp małe zmiany mody
Silnik mam już na stole, wyjęte wałki tylko zastanawiam się czy wymieniać rozrząd czy też nie.
Napinacze są mniej więcej na połowie długości trzpienia, czyli jakieś 50-60% wysunięty i tak nie wiem czy wymieniać te łańcuszki czy też nie, planuję jeździć tym moto jeszcze max 2-3 sezonów i zrobić jakieś 20kkm max.

Wymieniać ?? czy Nie wymieniać ?? :/

Pzdr Emil

Nie wymieniać jak masz zamiar za niedługo sprzedać.

Inwestycja spora. Jeśli jest w połowie,przekulasz jeszcze dużo. Nikt Ci nie zwróci za rozrząd przy sprzedaży. Ja bym olał !

Podepnę się pod temat.

Co się stanie jeśli nie wymieni się rozrządu i te łańcuszki się urwą?
Czy silnik SV jest silnikiem kolizyjnym?
Pytam bo nie znam tematu - wiadomo co się dzieje np. gdy się urwie rozrząd w samochodzie z silnikiem 16 V - wygina zawory itp. Koszt naprawy spory.

Jak jest w SV?

Mnie nurtuje jedno pytanie, czy łańcuszki wyciągają się liniowo podczas swojego żywota, tzn. czy teraz będą wyciągać się szybciej bądź wolniej.

No niestety kolizyjny. Był już na forum przypadek że któremuś z użytkowników strzelił łańcuszek w gaźniku i skończyło się na tym że teraz ma silnik na wtrysku.

Wklejcie mi więc drodzy koledzy jakiś link z tematem, w którym jest opisane kiedy wymieniać rozrząd, jak poznać czy jest do wymiany itp. Byłbym wdzięczny...

I jeszcze jedno - czy rozrząd wymienia się wraz z całym napędem? czy są to niezależne elementy (chodzi mi o łańcuch i pewnie jakieś zębatki) .... Jak poznać kiedy z kolei te elementy są zużyte?

lasooch już wielokrotnie powtarzał, i można to bez problemu potwierdzić:

Serwisówka suzuki i haynes milczą na ten temat.
Nie są podane żadne interwały dla zmiany rozrządu.
Nie są podane żadne dodatkowe sposoby oceny zużycia łańcucha rozrządu, prócz wzrokowego (np długość łańcucha na odcinku 20 ogniw).
Ew. przy robocie zaworów piszą aby zerknąć na zęby wałków i czy ogniwa nie są wrobione.

Z tego wynika, że za rozrząd zabieramy się, kiedy napinacze wyczerpią możliwość swojego działania. Nie widziałem, nie słyszałem aby zmieniać zębatki na wałkach / wale.

Kiedy napinacze zakończą żywot - cóż, ponoć silnik sv ki dobrze traktowany słynie z trwałości i bez problemu dojeżdża bez remontu do 100 tyś - na svrider.com można poszukać postów użytkowników, którzy mają przebieg zgodny ze wskazaniem licznika - ponad 60 80 czy nawel 100 tys mil i nie zmieniali rozrządu. słowa klucz - timing chain, cam chain.

Niedługo będę troszkę rozbierał swój silnik.
Mam na budziku 60 tyś - popatrzę i szepnę słowo, jakie mam wysunięcie trzpienia napinaczy.

No to troche przesrane bo przecietny użykownik nie oceni tego.

Mam więc jedno pytanie... kupie svłke (co niebawem nastąpi) i co mam zrobić_? oddac do serwisu aby ocenili stan?

Czyli rozrząd zostawiam, w takim razie jestem dymny z moto bo z 2002 roku ściągnięta z Anglii oczywiście już zaaplikowałem soczewkę i po rozrządzie wychodzi na to że przebieg 19 tys mil jest realnym co mnie cieszy

Serdeczne dzięki - właśnie o to mi chodzilo

Oni nie oceniają oni wymieniają wszystko jak leci. U mnie cykał standardowo na przednim cylindrze, serwisant nawet dobrze nie posłuchał silnika jak stwierdzili, że wszystko jest do wymiany na obydwu cylindrach, łańcuchy, napinacze, ślizgi. Zapylałem się dlaczego łańcuchy i to na obu skoro dopiero co były wymieniane i cykanie słychać tylko na przednim? Szybciej stamtąd odjechałem niż przyjechałem pogrzebałem trochę na forum w odpowiednim dziale, pomęczyłem niektórych znawców tematu i im tu bardzo dziękuję za liczne podpowiedzi i kupiłem na allegro same napinacze używane od nowszej wersji ale nie najnowszej. Po ocenie długości na jaką wysuwa się trzpień okazało się że rzeczywiście łańcuchy są nowe i tylko wadliwie konstrukcyjnie napinacze były odpowiedzialne za to grzechotanie na pierwszym cylindrze.

Dokładnie - u mnie nawet diagnoze przez telefon stawiał, jak jeszcze nie ogladał napinaczy - "o 60 tyś to dużo, to dużo - trzeba by wymienić"
Dlatego zainwestowałem w narzędzia, czasu na dłubanie przy moto do wiosny mam w piguły i przytulny cieplutki warsztat z muzyczką...

Na całe forum svrider.com i sv650.org jest zaledwie parę tematów traktujących o wymianie łańcuszków rozrządu.

Jest natomiast cała masa tematów podkreślająca pilnowanie prawidłowości działania napinaczy rozrządu, okresową ich kontrolę (czy się nie zacinają), i ew. wymianę.

Więc tak - motocykl ma przejechane 60 000 km - i raczej jest to wskazanie wiarygodne.

Zdjałem dziś pokrywy zaworowe - luzy zaworowe w przedziale dopuszczalnym przez serwisówke, ale luz zaworowy zaworów wydechowych pierwszego i drugiego cylindra zbliża się do wartości granicznych - 0,21 mm i 0,22 mm. Czyli na nastepny rok zabawa z płytkami

Łańcuch rozrzadu napiety, ogniwa i zęby wałków w doskonałej kondycji.

Wykreciłem napinacz pierwszego cylindra.
Zakres pracy wykreconego napinacza wynosi 25 zębów na trzpieniu.
Zapadka znajdowała sie za 17 zębem.
Czyli 3/4 biegu trzpienia zostało wykorzystane

>>> z tym, że <<<

świecących się, wytartych przez przesuwajacą się zapadkę zebów zaobserwowano tylko 5

Wnioski - w modelach K3 650 poprawnie działajace napinacze mogą dotrzymać 100 a nawet 120 tyś km,
idąc dalej tym tokiem myślenia
rozrząd motocykla używanego jako środek komunikacji miejskiej, tudzież służącego do weekendowych wypadów na przejażdżki
(bez gumowania, pałowania, stuntów, wyścigów, etc.)

powinien, co wcale nie znaczy, że musi, rownież dożyć 100 000 km

Jak już zdjąłeś pokrywy zaworowe, to nie lepiej wymienić te 4 płytki i mieć święty spokój na kolejne 24tys km? I tak już masz połowę pracy za sobą, wystarczy tylko odkręcić wałki Koszty też niewielkie, a może jeszcze część płytek uda się między sobą pozamieniać?

Wiesz - to moje pierwsze poważniejsze rozkręcanie Trochę strach. Boję się , że coś upuszczę do komory korbowej...

Czasu mam dużo - brzmi kusząco.

Tylko baba mnie zabije, że non stop piniądze chyłkiem udaja na moplika.

Części to jedno, ale 3 stówki już poszło na narzędzia

(zakup perspektywiczny, bo motór z pewnością potrzymam z 5 lat, a potem, z pewnością kupię inny, może nawet gladiusa, bo leży mi ten typ maszyny niesamowicie),

a jeszcze w planie są przewody przednie w oplocie...

Nie ma jakiegoś sztywnego interwału po którym należy wymienić łańcuszki. Dużo zależy od sposobu eksploatacji i oleju. Wygląd samego łańcuszka nie jest miarodajny, nawet skrajnie zużyty wygląda tak samo jak sprawny. Łańcuszki rozrządu mają w SV podziałkę 1/4', więc do pomiaru na 10 ogniwach trzeba się dobrze przyłożyć, aby poprawnie zmierzyć. Na zdemontowanym to już co innego, ale jak się już go rozkuje, to tylko pozostaje zamontować nowy. Najbardziej miarodajne jest sprawdzenie zakresu pracy napinacza, określa on zużycie całego układu łańcucha i ślizgów. Ponad 80% zakresu stanowi wyznacznik granicznego zużycia. Robiłem już co prawda LS650 Savage gdzie trzpień praktycznie wypadł już z napinacza, a łańcuch przeskoczył 'tylko' o 3 zęby na wałku, bez strat w silniku, ale taki fuks rzadko się trafia. Nowy łańcuch majątku nie kosztuje, wymiana to czynność serwisowa o takim samym stopniu trudności jak regulacja luzów zaworowych płytkami (mowa o montażu łańcucha rozkutego, przy zakutym już więcej zabawy). Zwykle wystarczy wymiana samych łańcuchów, stan prowadnic rzadko budzi obawy. Zestaw napędowy kosztuje podobnie a jednak większość użytkowników nie ma wątpliwości co do jego okresowej wymiany.