Witam. Wczorajszego wieczoru przydarzyła mi sie niespodzianka a mianowicie urwała mi się linka od sprzęgła. po zatrzymaniu się postanowiłem ręcznie naciągnąć linkę sprzęgła po czym Suzi tylko mocno szarpnęła i zgasła. Od tamtej pory rozrusznik nie daje oznak życia. Poratujcie, co to może być?

Wciskasz klamkę sprzęgła do końca? Masz moto na luzie i nie stoi na nóżce bocznej? Killswitch (ten czerwony guzik przy prawej manetce) jest załączony?

jezeli chcesz odpalic motor pamietaj :

wbij na luz
wcisnij sprzeglo
zloz nozke
wlacz kluczyk iraz guzik zaplonu

mozliwe ze po zerwaniu linki motocykl zostal na biegu i dlatego teraz nie mozesz odpalic nic raczej nie powinno sie stac czego Ci zycze. ( a jesli cos z rozrusznikiem to mam na sprzedaz jakbyco ;p tylko zalezy jaki model )

Przy klamce sprzęgła jest czujnik, bez niego rozrusznik nie zakręci.

Prawda choć, że linka jest urwana pstryczek pod klamką nie pozwala uruchomić, naciągałeś linkę bo pewnie myślałeś, że czujnik jest w silniku hehe. Poruszaj koniem wbij luz i reszta procedury tak samo wciśnij klamkę zapłon killswitch i chodzi, musi chodzić.

Podepnę się pod temat. Czujnik sprzęgła. U mnie jest na odwrót:) Tzn.: wciśniesz, nie zapalisz:)
Czy klasyczne ustawienie - rozrusznik zakręci tylko przy wciśniętym sprzęgle - ma jakieś praktyczne uzasadnienie (oprócz tego, żeby rozrusznik Ci motocykla do przodu nie pociągnął, jeśli przez nieuwagę odpalasz na biegu)? Bo nie wiem, czy warto kombinować i dłubać...

Nie męczysz tak rozrusznika bo skrzynią i resztą zębatek nie musi obracać.