Witam, mam problem, z własnej głupoty zagadałem się z przyjacielem podczas podłączania aku i podłączyłem odwrotnie, jeden biegun całkiem podłączyłem i już dokręciłem, a drugi tylko dotknąłem i poleciała iskra, wtedy się otrząsnąłem. podłączyłem poprawnie i nie daje znaku życia po przekręceniu kluczyka. akumulator już był i tak do wymiany bo tydzień temu trzebabyło go ładować godzinę żeby moto odpaliło, potem się podładował i odpalał za każdym razem. Zdażył mi się szlif i musiałem rozebrać moto w tym zdjąłem akumulator. No i po tym podłączeniu odwrotnie nie wiem czy coś się uszkodziło czy aku miał mna tyle małe napięcie że nic się nie stało, zaglądałem do bezpieczników i żaden nie wyskoczył, natomiast trzech brakuje (nie wiem czy to ważne), co radzicie? sprawdzić czy coś nie jest spalone czy wymienić aku na nowy i spróbować ponownie odpowiednio podłączając? totalnie nie znam się na elektryce/elektronice

Obejrzyj główny bezpiecznik (pod prawym boczkiem pod siedzeniem kierowcy).

Hej

dokładnie, sprawdź bezpiecznik. Elektronika powinna bez żadnych problemów wytrzymać, jest zabezpieczona przed takimi pomysłami.

Pozdrawiam

sprawdziłem te dwa zielone bezpieczniki (30) to są te główne? wszystko z nimi okej, żaden nie wyskoczył, czyli to możliwe, że poprostu ten akumulator dokończył swój żywot ??

Co masz na myśli "wyskoczył" - sprawdziłeś, czy się nie spalił (tylko jeden z nich działa, drugi jest zapasem)?

Przyjrzałem się im jeszcze raz i faktycznie wywalony jest ten działający, zmieniłem na zapas i już wszystko działa :-) tylko teraz moto nie odpala!! :-) ale to już temat pewnie mechaniczny, dzięki za pomoc! Mówiąc "wyskoczył" chodziło mi o przerwanie tego drucika w środku, ale przyjrzałem się i faktycznie w jednym był przepołowiony ;-)