Witam.

Od czasu do czasu, (jednak raczej występuje to w gorące dni) nagle gaśnie mi motocykl na wolnych obrotach. Najczęściej dzieje się to podczas postoju na światłach. Nie dławi go, ani obroty nie spadają powoli tylko nagle go odcina. Odpalam po chwili bezproblemowo na dotyk i albo za chwilkę znowu zgaśnie albo i nie. Loteria . W każdym bądź razie jak już pojawi się światło zielone i ruszę to nic się nie dzieje. To samo gdybym gazował - również nie zgaśnie.

Niedawno szwankował mi przełącznik zapłonu na kierownicy - tzn pomimo pozycji włączonego zapłonu nie chciał odpalać. Rozkręciłem go przedmuchałem skręciłem i od tego czasu pozostawiam go cały czas w pozycji włączonej, a motocykl gaszę stacyjką.

Dodam, że również od czasu do czasu podczas redukcji biegów a dokładniej w momencie wciśnięcia sprzęgła i przegazówki też mam wrażenie, że delikatnie na chwilę odetnie zapłon. Objawia się to takim lekkim "zdławieniem" silnika.

Ktoś jest w stanie podsunąć mi jakiś pomysł, gdzie szukać przyczyny?

Redukcja ze sprzeglem to przepis na poślizg ale btt.
Równo pracuje na wolnych? Kiedy serwis robiony? W pozycji zamkniętej nie lata ci nóżka? Gasnie silnik czy zegary też?

Nie rozumiem. Jak w takim razie redukować biegi bez sprzęgła? Toż to może wywołać jeszcze większe szarpnięcie

Pracuje równiutko, jest w pełni wyregulowany, trzyma równo obroty, pali na dotyk czy zimny czy ciepły.

Nóżka raczej mi nie lata. Zresztą na luzie nawet rozłożona nóżka nie powinna gasić silnika tylko na biegu.

Gaśnie tylko silnik. Zegary nie gasną.

Gaźniki masz dobrze ustawione?
jesli ok to moze przełącznik odcina Ci zapłon bo coś jest zaśniedziałe albo h8j wi

Pierwsze co mi przyszło do głowy to zawory. Sprawdzałeś luzy?