Witam
w mojej SV z 2008 roku światła włączają się od razu po przekręceniu stacyjki, niestety to męczy akumulator, oraz ksenony które się wyłączają i włączają po uruchomieniu silnika. Moje pytanie do elektroników, czy umieli by zaprojektować układ, który po uruchomieniu silnika automatycznie włączył by światła tak jak to mam miejsce w nowych Yamahach.
Zakładam temat, bo nic innego nie znalazłem na forum.

Też byłbym czymś takim zainteresowany, bo irytuje mnie to że jak chce sobie np. sprawdzić dzienny przebieg to mogę tylko przy zapalonych lampach.

Musiał byto być taki układ, który jak stwierdzi że napięcie wzrosła do do tych około 14V to wtedy uruchomi światła.

Na allegro są gotowe "automatyczne włączniki świateł" z taką właśnie funkcją, by światła uruchamiały się dopiero po odpaleniu silnika, nie po przekręceniu kluczyka w pozycję "on". Kosztuje to grosze, więc chyba nie opłaca się samemu rzeźbić.

Np. taki: http://allegro.pl/item1198586598_automa ... zycje.html ?

Nie lepiej kupić zwykły przekaźnik za 5zł?? Działa to na zasadzie, że jak zgaśnie kontrolka od ładowania lub ciśnienia oleju to zapalają się światła.

A jak w trasie w środku lasu coś stanie się ze smarowaniem to zgasną światła dla oznajmienia tego stanu Chyba lepiej poszukać innego źródła sygnału

Jedno "ale", co gdy pada regulator napięcia? Nawet przy prawie sprawnym regulatorze napięcie będzie spadać poniżej 13.8 - dyskoteka gotowa. Lepszym pomysłem będzie chyba wpięcie się w prąd od alternatora.

Ten włącznik, który podlinkował Tomek, włącza światła gdy napięcie skoczy powyżej 13,8V ale nie wyłącza, gdy napięcie spadnie. Światła się wyłączą dopiero, gdy przekręcimy kluczyk.
Moim zdaniem taka kostka za 25zł jest najlepszym rozwiązaniem

Ta kostka za 25 zł działa na tej zasadzie na której napisałem. Mam to w maluchu Kupione na allegro. Poza tym nie odłącza to oryginalnego wyłącznika, wszystko działa tak jak wcześniej.

To trochę inaczej, mój przekaźnik od xenonu potrafi się zawiesić tuż po uruchomieniu (zimny żarnik i zimny silnik, raczej chyba chodzi o zimny żarnik). Potrzebny mi "dzyndzel" który bez poboru prądu rozłączy na chwilę światła i włączy jeszcze raz. Macie jakiś pomysł?

Jeśli to faktycznie w przekaźniku sklejają Ci się styki, to wymień przekaźnik...

Dokładnie po co wymyślać koło od nowa. Jeżeli ktoś będzie miał pomysł na jeszcze bardziej wyrafinowany układ to można coś pomyśleć - w przeciwnym wypadku to powinno wystarczyć

SweetNoise, rozwiniesz temat? To jest wadliwa pucha przekaźnika? Tyle ile sam wyniuchałem, winowajcą jest odrobinę zaniżone napięcie w instalacji (zimny silnik) przy zwiększonym poborze prądu tuż po włączeniu świateł. Kluczowy jest moment kiedy żarnik zaczyna świecić prawidłowo, wtedy potrafi (nie zawsze, po prostu zdarza mu się) wyłączyć.

mnie też irytuje np. jak chce sobie np. sprawdzić dzienny przebieg to mogę tylko przy zapalonych lampach itp.. i zastanawiam się nad założeniem w miejscu bezpiecznika od przednich świateł mijania włącznika i zamocowaniu go gdzieś w dostępnym miejscu. Co o tym myślicie?

Gdyby cos takiego było konieczne i faktycznie włączenie zapłonu na chwile męczyło akumulator to japońscy inżynierowie z Suzuki coś by z tym zrobili.