Ostatnio odwaliłem kichę i upuściłem aku. Na moje nieszczęście upadł kantem i trochę się pokiereszował. Z moich obserwacji wynika, że w stanie spoczynku nic się z niego nie leje, ale jak podłączyłem do ładowania to po 3h akumulator stał już w plamie elektrolitu. Koleś z pobliskiego sklepu z takim sprzętem powiedział mi, że bateria jest dobra i żebym ten plastik pospawał, a wszystko będzie banglać. Co o tym sądzicie? Szkoda mi hajsu, bo to yuasa kupiony w poprzednim sezonie ;/

wydaje mi się, że spawanie pomoże ale jeśli na pęknięciu poci się elektrlitem to będziesz musiał zlać elektrolit i później znowu napełnić

tylko żeby się nie okazało że spawanie wyjdzie drożej niż sam akumulator. nie wiem ile taka usługa kosztuje, no chyba że sam będziesz kleić to spox,

albo że będzie minimalnie cieknąć, a wiadomo co elektrolit z blachą zrobi...

zależy jak duże to pęknięcie 10cm waha się od 10 do 30 zł zależy jaki "spawacz"

Sam się tego nie podejmuje. Poszukam jakiegoś magika w okolicy, mam nadzieje, że da radę

Mógłby mi ktoś powiedzieć czy akumulator sam w sobie jest szczelną konstrukcją a plastik widziany z zewnątrz jest tylko zgrabnym opakowaniem całości? Czy może ten plastik jest jakimś ograniczeniem dla elektrolitu? Zastanawiam się czy to, że aku poci mi się na pęknięciu wynika samej szczeliny w plastiku, czy też pękło coś jeszcze głębiej? Hmm mam nadzieje, że ktoś to zrozumie

Obudowa zewnętrzna jest obudową dla elektrolitu, wewnątrz nie ma drugiej puszki.