A przepraszam - co niezdrowego w tym widzisz? Same naturalne produkty!!!

A tak wygląda moje śniadanie po porannych aerobach
90g płatków owsianych popijane bcaa (15g) rozpuszczone w wodzie.


Po jakimś czasie nawet to bardzo dobrze smakuje

Hehe...Tolman jak aptekarz, waga jest, wszystko dokładnie co do grama odmierzone

Ja pamiętam czasy kiedy u mnie królowało białko, soja i węglowodany a do tego siłownia u siebie w domu przy odstawieniu alkoholu przez ten okres. Po trzech latach do tego dorzuciłem jeszcze HMB i kreatynę i efekty były niesamowite jak dla mnie

Fajne śniadanko
Ostatnio podobnie się stołuję . Smakuje mi pięknie. Ja jednak nie ważę i nie liczę kalorii. Przez to i efekty wizualnie nie są spektakularne
Najważniejsze, że czuje się znakomicie i mogę biegać bez zadyszek. Szczególnie odpowiada mi ostatnia pogoda. Śnieg, ślisko jak cholera i pod górę!!
Uwielbiam stan kiedy czuję, że cały czas jestem głodny - organizm wkręcił się na odpowiednie obroty. Wtedy smakuje mi prawie wszystko

Ja ważę po to aby za dużo nie zjeść węgli, gdy nie ważysz posiłków i nie dzielisz tak na prawdę ciężko powiedzieć np. dla czego tkanka tłuszczowa nie spada.
Zjadam tylko tyle ile potrzebuje. Tłuszcz kompletnie uciąłem, jedynie popijam w dwóch posiłkach oliwę z oliwek tłoczoną na zimno i efekty są .
Kulturystyka nie jest sportem, ona jest patologią sportu.

Tu się z Tobą zgodzę

Ja staram się regulować to co za dużo zjadam cięższym treningiem na siłce czy też dłuższym biegiem. Wiem jednak, że w ten sposób to sobie mogę tylko trochę kontrolować. Nie celuje też typowo w kulturystykę i nie stresuje mnie to, że czasem nie zjem tyle ile trzeba i już mięso się pali/ choć miewałem takie okresy w życiu
Lubię dźwignąć co nieco ale bardzo dużo radochy daje mi bieganie i rower. Ostre górki i podjazdy.

Wracając do ''normalnego'' jedzenia to uwielbiam drożdżówki pieczone w domu. Najlepiej pełne maku, migdałów i rodzynek - właśnie się pięknie nawtykałem popijając pełnym mlekiem:). Dziś będę podwójnie cisnął pod górkę żeby to przepalić

Zgłodniałem więc na szybko: 3jajka, trochę owsianki, ziarno słonecznika, siemię lniane, kminek, sol i pieprz... + szklanka mleka.
Smacznie dosyć i zdrowo

Was to chyba chłopy pogięło! Moja mama mawiała: "kłak czy wełna, byle dupa pełna" ale pewnie, ani przez chwilę nie przyszło jej do głowy, żeby takie cóś wpieprzać!

troszke to wyglada malo apetycznie jak dla mnie. ale ja na silke nie chodze... ale sztejka bym wciagnal! nie ma lipy!

Prawie jak pokarm dla królika A jak sierść się później ładnie błyszczy op siemieniu

Zamiast 3 jajek daj 6 samych białek utniesz trochę niepotrzebnego tłuszczu.
Ziarno słonecznika od razu wyrzuć, zaburza insulinę i ma za dużo tłuszczu.
Sól od razu wyrzucasz
Szklankę mleka też wyrzucasz (250ml mleka ma około 11-13g węgli, w tym przypadku laktozy którą bardzo trudno spalić).

Polecam ubić białka przed smażeniem wyjdzie nam taki fajny pulchny omlecik.
Zamiast mąki użyj odżywki białkowej.
Smaż na oleju PAM.

Z samych białek nie jest taki smaczny, a przy tym trochę tłuszczyku mi nie przeszkadza .
Ten tłuszcz ze słonecznika też jakoś mnie nie odstrasz:P - nie wiedziałem jednak, że ''zaburza insulinę''..
ogólnie nie używam soli ale do smaku czasem sypnę.
Może i to mleko nie jest najlepszym pomysłem o trzeciej rano i przed snem ale taki placek najlepiej wchodzi mi właśnie z mlekiem
jakoś nie chciało mi sie bić piany w środku nocy ale to dobry pomysł ogólnie.
Zamiast mąki sypię owsiankę, a odżywką nigdy nie próbowałem robić omleta... spróbować muszę kiedyś.
Co za olej PAM? spraj jakiś?- ja robię to na suchej patelni lub ewentualnie na maśle

Ty jesteś pro liczący wszystkie kalorie, a ja jak widzisz nie zwracam zbytnio uwagi na tłuszczyk zawarty w żółtkach czy w słoneczniku



A mógłbyś się zdziwić jak dobrze to smakuje choć może nie wygląda najlepiej (zawsze można sobie przystroić ale o 3 rano to wiesz...)
Co do stejka- oczywiście nie ma lipy! Wygrywa z omletem zawsze.

EDIT:
Tolman!

to dopiero jest herezja dla Ciebie pewnie:
naleśniki z masłem orzechowym i nutellą plus szklana mleka!
Tona cukru, tłuszczu wiadro
Lubię czasem spożyć.

Ooo Panieee...widzisz i nie grzmisz

Jeśli chodzi o jedzenie to mam prostacki gust. Na śniadanie jajecznica ze smażonym boczkiem i cebulką, na obiad mógłbym jeść zawsze domowe frytki, ale nie takie z frytkownicy tylko normalnie na głębokim oleju smażone w garnku, lekko zaparzone i do tego pieczony kurczak. Na kolacje kanapki z jakąś wędliną. Nie lubie eksperymentować z kuchnią. W zasadzie mógłbym jeść same frytki i byłbym w niebo wzięty, no może kurczak raz na kilka dni, bo samym kartoflem człowiek nie pożyje, mięso musi być no i mieszkanie trzeba wywietrzyć ze smażelin .
Najbardziej "egzotyczną" potrawą były chyba-raki, pewien tego nie jestem bo wtedy mnie to nie interesowało zbytnio a skorupiak wyglądał na mikro homara i kucharze w osobach moich rodziców twierdzili że to właśnie raki. Później szukałem w sklepach ale nigdzie nie mogłem znaleźć. Mięso bardzo delikatne, jędrne i słodkie ale nie mdłe jak krewetki. Wogóle zapach smażonych krewetek z czosnkiem przyprawia mnie o mdłości a mój ojciec smażył to na potęgę. Nie tknę też ośmiornicy marynowanej czy ostryg. Przez gardło mi się to więcej nie prześliźnie. Jadłem natomiast omułki gotowane z curry i czymś tam jeszcze i niebo w gębie muszę powiedzieć. Miałem okazję spróbować też trochę dziczyzny z racji pasji ojca mojego kumpla. Dzik, sarna, jeleń, perliczka, kaczka, zając -wszystko jest spoko, ale wolę pieczonego kurczaka.
Teraz szukam homara ale nawet jak kupie mrożonego to nie będzie mi się chciało go zrobić, zresztą nie wiem jak. A w mojej mieścinie raczej próżno szukać restauracji z czymś takim.

Ależ bym zapomniał! Uwielbiam spagjeti w każdej niemal formie.

Ja to mam chęć ostatni na filet z krokodyla, jadł ktoś? słyszałem, że jest extra

To ja do tego dodałbym jeszcze lasagne! Odkryłem toto miesiąc temu

cala wloska kuchnia jest zajebista!!!!!!

Otóż to! Mogłabym się tylko na "włoszczyźnie" odżywiać i byłabym wniebowzięta

Noo, może poza sardyńskim specjałem, serem Casu Marzu ja bym się raczej nie skusił.