No to jestem po pierwszej jeździe moim GSRem. I powiem Wam, ze czułem się trochę jakbym dosiadał YBRa rodem z kursu nauki jazdy...
Jazda testowa (kilkanaście minut na dotartym sprzęcie) ma się nijak do rzeczywistości jednak.
W skrócie:
- bardzo wygodna pozycja
- w zakręty składa się praktycznie sam
- manewruje się "tym" jak rowerem
- pali na trasie 5,1 l/100km (na autostradzie 130-150 km/h 5,5 l)
- na trasie brak owiewki daje w kość (już zapomniałem jak to było dosiadać SV N heh)
- pierwsze 800 km producent zaleca jeździć ostrożnie (nie przekraczać 5600 obr/min)
- w praktyce (patrz punkt powyżej) moto jest łagodne niczym owieczka na psychotropach
- dowiedziałem się po co jest skrzynia biegów (SV to ma jednak porządny "dół")
- dowiedziałem się po co są hamulce - silnikiem się nie da hamować hehe
Reasumując: dzięki producentowi wracając do domu uniknąłem mandatu na A2
jechałem jak każe instrukcja - więc max te 5600-6000 rpm co w praktyce dawało Vmax 150km/h. Po jakimś czasie zorientowałem się, że mam policyjne Alfa Romeo na ogonie. Wyprzedzili mnie, zrównali się (myślę sobie... no ciekawe o co pójdzie tym razem). Urocza "pani władza"siedząca jako pasażerka oblookała całe moto zza szyby auta, uśmiechnęła się szeroko i ... pojechali w siną dal.
No to już wiem po co jest instrukcja obsługi
Acha... to rzędowe brzęczenie sprawia, że czuję się trochę jakbym jeździł na odkurzaczu. Jakoś nie czuję tych 106 koni (no ale podobno można je znaleźć gdzieś w okolicach 10000 rpm. A tam mnie jeszcze nie było)
PS.
Idę montować crash pady