Też się zastanawiałem, jak kupowałem Sv-kę dla Marty, czy sobie w ogóle z nią poradzi jako jej pierwszy motocykl a nie jak wcześniej " Daj się przejechać" . Jak teraz na nią patrzę jak sobie z tym motocyklem poradziła w mieście w gąszczu samochodów zaraz po kursie i idzie jej coraz lepiej to dochodzę do wniosku, że większość też sobie z nią poradzi.

Ja zaczynałem od kawasaki ninja 250 i nie mogę mu nic zarzucić... w moim przypadku gdy byłem tylko po kursie i kiedyśtam jeździłem jakimś skuterkiem był to motocykl idealny. Pojeździłem sezon, sprzedałem i straciłem może z 500 zł... wiem że nie są to tanie motocykle bo jest to w miarę świeże ale teraz można dorwać sensowną sztukę już za jakieś 8 kafli, czyli już niedługo ceny się zrównają z 500tkami...

Ja również



Może być ciężko z tą większością...

Moje dzisiejsze spostrzeżenia przedszlifowe:
Szczecin, aleja Wojska Polskiego, poruszałem się prawym pasem dwupasmowej jezdni. Kątem oka zauważyłem jak piękne duże Infinity zaczyna zmieniać pas z lewego na prawy w momencie gdy minęło moją wysokość. Przede mną jakieś 8-10m do poprzedzającego pojazdu. Infinity ładuje się przede mnie i od razu zaczyna hamować przed skrzyżowaniem. Ja po heblach, w tm samym momencie zauważyłem piękną plamę oleju o średnicy metra centralnie przede mną. Pierwszy raz w życiu zdarzył mi się uślizg przedniego koła. Całe szczęście, że nie na zakręcie, bo już pewnie zamieszczałbym zdjęcie po pierwszym szlifie. Jechałem na tyle wolno że mogłem ratować się przed upadkiem w następujący sposób. Rozluźniłem ręce na kierownicy, nie starałem się na siłę utrzymać jej w linii, nogi szeroko i w momencie zatrzymania się wyglądałem jak lądownik księżycowy z misji Apollo. Nie wyglebiłem z trzech powodów (tak mi się wydaje).
-Jechałem nie przekraczając prędkości, w zasadzie wolno, bo zbliżaliśmy się do skrzyżowania.
-Miałem tyle miejsca przed sobą, że czułem się bezpiecznie, ale też sprowokowałem tą ilością miejsca patafiana z Infinity do zajechania mi drogi.
-Na kursie na prawko przewróciłem szkoleniową Yamaszkę praktycznie w momencie gdy już stałem (najechałem na coś śliskiego z tego co pamiętam na placu manewrowym). Teraz mniej więcej wiedziałem co będzie jak będzie się motor pode mną zachowywał i podtrzymanie kierownicy, oraz szeroki rozstaw nóg w końcowej fazie śliskiego hamowania uratowało mi zadek.
Nie wiem jak inni wybrnęliby z takiej sytuacji. Ja zrobiłem to tak jak napisałem powyżej. SVka jest moim pierwszym motocyklem (nie poważnym, tylko w ogóle pierwszym). Niezależnie na jakim sprzęcie bym siedział wydaje mi się, że sytuacja wyglądałaby podobnie. No chyba że miałbym utrzymać pod sobą choppera. To mógłby być spory problem. Poza tym staram się nie kusić losu, chociaż mam świadomość, że sam zakup motocykla już takim kuszeniem jest...
Pozdrawiam i życzę samych uprzejmych kierowców i niezaolejonych ulic.

No to teraz mnie rozbawiłeś Powiedz mi, co Ci ten wiek da? Myślisz, że jesteś mądrzejszy bo jesteś parę lat starszy? (i to raptem kilka). 10 lat starszy gość od Ciebie 10 maja (4 dni temu) wjechał w auto kolegi mojego ojca swoim sportowym motocyklem BMW z prędkością niecałe 200km/h. Wbił się tak, że całą maskę z silnikiem oderwało (pod kątem z prawej strony go uderzył). On był starszy, więc był mądrzejszy? A może miał jakieś większą wyobraźnie, doświadczenie lub refleks od młodszych?

Umiejętności motocyklowe wcale nie zależą od wieku. Wyobraźnia też nie jest od niego zależna, a refleks z wiekiem się osłabia.

Dobrze przeczytałem pytanie na początku, i nie wiem skąd wziąłeś tą komunię świętą.

Idealny przykład odnośnie wieku.

Proponuję zakończyć już ten temat, bo nie prowadzi on do niczego.. a wręcz obawiam się że pisząc o tym że SV nie nadaje się na pierwsze moto podnosimy ego czy tak jak by "podziwiamy" tych co na nich zaczęli swoja przygodę bo oni jeżdżą i mają się dobrze, a niektórym nawet jest za słaby No ale w sumie w porównaniu do wielu innych modeli Sv wydaje się być zabawką..
Podsumowanie jest proste jak drut.. wybór pierwszego motocykla jest sprawą bardzo indywidualną, każdy z nas jest inny, dla jednych będzie ok dla innych nie.. wybór pozostaje w głowie osoby zainteresowanej. Kto jest rozważniejszy kupi coś mniejszego, bądź coś spokojniejszego, kto jest odważniejszy kupi Sv, kto jest głupi kupi r1.. Ale każdy odpowiada za swoje słowa, jeśli ktoś komuś coś sugeruje to bierze odpowiedzialność za to co mówi, jeśli ktoś ma głowe na karku to nie będzie brał do siebie wszystkiego.

Pozdrawiam.

Bardzo ładnie napisane.

Ja również miałem się już nie wypowiadać no ale wyszło jak wyszło.
Na początek bless Razor, po raz kolejny w 100% się z Tobą zgadzam

Co do uślizgu przedniego koła ja od września miałem ich kilka i to całkiem poważnych przy różnych prędkościach (olej woda lód piasek) I jak nie panikujesz i wyprostujesz moto to można to ogarnąć, trochę Twist of the wrist i już za pierszym tylko razem wyciągałem jak lama nogę i później trochę bolała. Ja jeżdżąc od września raczej za wielkiego skilla nie mam a sv to pierwsze moto.

A respekt trzeba mieć nawet do roweru ba ja o wiele gorsze przygody miałem na takowym przez właśnie "przecież to tylko rower". Ale nie mówię każdemu kup sobie górala na małych kołach i jeździj po lesie a jak będziesz miał dużo lat to wtedy będziesz mógł do niego założyć szosowe opony bo o kolarzówce to nawet nie myśl.

Troszkę przejeździłem na dwóch kółkach i nie bardzo te porównanie ścigałem się na MTB i na Szosie i MTB wcale nie jest łatwiejsze Może jak byś coś napisał o downhilu to ok , a tak nie mogę się z Tobą zgodzić. Oby osoby dające wskazówki co do pierwszego moto tak się nie mylili . Ale to pokazuje że właśnie wszystko jest względne i jest sprawą indywidualną .

Pozdrawiam.

Rezik serio?? Ściganie a rekreacyjna jazda?? To tak jakbym ja porównał ściganie na torze do ulicznego i to z puszkami (bo to z nimi były te nieprzyjemne momenty). Chyba że rady z enduro były o tym, żeby od razu się ścigać w lesie to przepraszam. Ale jeśli ktoś tak podchodzi do tematu to i tak niezależnie co byśmy doradzali zrobi po swojemu delikatnie to ujmując.

btw. przemyśl użycie czyjegoś argumentu przeciw niemu choć przez chwilę

Ale w MTB też się można ścigać , Obejrzyj sobie jakieś zawody w mtb, ostatnio był puchar świata w Czechach , na szosie tak samo, a w przypadku jazdy amatorskiej to już w ogóle łatwiej jest wsiąść na rower szosowy jechać niż pokonywać tereny w lesie czy górach. Ogólnie nie wiem czy się rozumiemy w tych naszych wypowiedziach, bo albo się nie rozumiemy, albo masz małe pojęcie o kolarstwie i dlatego Twój przykład wydał mi się no przynajmniej słaby.. .

Pozdrawiam.

Może skończymy takie forumowe dywagacje, bo żaden z nas jak widać nie da się przekonać do racji drugiej strony. Najlepsze rozwiązanie to dwudniowa sesja, na którą przyjechalibyśmy swoimi maszynkami. Zorganizowana na jakiejś sali wykładowej, gdzie na dużej tablicy każdy przedstawiłby i rozrysował swój punkt widzenia. Na koniec demokratyczne glosowanie i będzie po krzyku. Impreza mogłaby się odbyć pod patronatem jakiegoś producenta . Chyba wszyscy byliby zadowoleni. Nawet Ci przegłosowani.
Pozdrawiam wszystkich za a nawet przeciw

Za chwilę dam się przekonać. No chyba, że poczytam wątki o: zmianie biegów, pokonywaniu zakrętów, hamowaniu silnikiem, itp. Po takiej lekturze znów obstaję przy swoim. Bo w sumie nie chodzi o to czy sobie młody człowiek poradzi, tylko o to, jak sobie będzie radził.
Ale co tam. Najwyżej pojawią się nowe ciekawe tematy w stylu "problem ze skrzynią biegów".

OT: Po dzisiejszych doświadczeniach z miejską jazdą w Szczecinie mam ochotę zapisać się na zajęcia "Jak usunąć lusterko samochodowe przy użyciu nogi". Najważniejsze że jestem cały i udzielam się nadal na

W końcu ja też mogę się z kimś w 100% zgodzić

Tak sobie myślę, że równie dobrze na pierwsze moto mogę polecić Haykę. Mogę powiedzieć, że mając "olej w głowie" można całkiem spokojnie jeździć. Jest naprawdę bardzo poręczna, niżej siodło, więc łatwiej zasiąść. Nie hamuje tak gwałtownie silnikiem. No i nawet mimo większej masy od SV-ałki łatwiej ją podnieść, chociażby po parkingówce - niżej środek ciężkości.
Nie wspomnę o lepszych hamulcach i zawieszeniu, a i mocy starczy na kilka sezonów

Ja jak pojeździłem hajaką to się to prościej prowadzi niż VTR

No właśnie. I co potem...

Potem odkrywamy że nie tylko moc definiuje przyjemność z jazdy ale do tego trzeba przejść przez przynajmniej 150HP

Nie trzeba