Miałem kiedyś podobną sytuację na autostradzie A4. Jadąc w nocy w ostatniej chwili zobaczyłem dość duży kamień leżący na moim pasie, nie zdążyłem go ominąć i wjechałem na niego. Przeleciał po podwoziu i rozwalił (dosłownie) przód (zderzak, gril) w golfie, który jechał za mną. Facet miał szczęście, że nie podbiło tego kamienia bardziej bo mogło być nieszczęście. Środek nocy, leje deszcz a facet na mnie się wydziera, że coś odpadło z mojego samochodu i rozwaliło mu auto. Chce od razu spisywać oświadczenie, że moja wina. Mówię do gościa, że kamień leżał na drodze i podpiszę mu wszystko, tylko nie kwit, że to ja jestem winny. Po chwili zatrzymał się następny kierowca, wychodzi z samochodu i mówi, że wjechał na kamień (jemu akurat nic się nie stało). Koniec końców wymieniliśmy się telefonami i potem nie dzwonił. Więc pewnie zgłosił do zarządcy drogi albo olał temat i zrobił z AC. Zgłosiliśmy jeszcze na policję, że taka sytuacja miała miejsce a oni powiadomili patrol autostradowy żeby podjechali i sprzątnęli to "coś" bo my nie mogliśmy tego odszukać.
Podsumowując to nie może być Twoja wina, że coś leży na drodze. Czystość drogi to temat zarządcy, ewentualnie firmy robiącej remont.