Ja wczoraj i dzisiaj latałem niestety od jutra ma być znowu kicha z pogodą!!!

Ciesz się, że od jutra... U mnie już dziś pięknie, biało.... Możnaby bałwana ulepić
PZDR.

Ja tam w porywach do 60 jeżdżę, ale zwykle duuużo wolniej. Hopki robię przy ok. 20 km/h. No i robię wszystkiego 5-15 km, bo kondycyjnie nie wyrabiam. No, a teren to tu mam ciężki, przytoczę rozmowę z żoną:
- pamiętasz to bagienko koło góry, gdzie jeżdżę?
- no i co?
- przejezdne

Jednoczę się w bólu - i to kur... przez jedna noc i znowu zima

U Was to choć chwile wiosna była, bo tu u mnie to jeszcze dużo, dużo śniegu

U mnie nadal sucho, ale podobnież w weekend ma padać

Może i sucho, ale k*wa jak zimno! Zrobiłem dziś 8km na rowerze i zdecydowanie mi wystarczy

Dziś pojeździłem... w końcu!
Niestety przyszły tydzień już nie będzie tak ciepły

Na noc chowamy do garażu...

Dziś jazda wyjątkowo mi się podobała. I popałować można było, i ciepło w ręce. I dziewczę się na mnie :cenzura: że mnie nie ma

A ja w tym roku jeździłem tylko raz /około 30 km/ bo nie mam czasu i przez pewien czas nie miałem dostępu do garażu

Przedwczoraj, wczoraj, dziś a jutro juz pewnie nie bo pogoda zła idzie .

Ja też w końcu mogłem dziś (sorry, już wczoraj) pośmigać bo prawie tydzień byłem bez kasku, ale dziś sobie to odbiłem. Pogoda cud, miód, malina aż chciało by się jakąś dłuższą trasę np. w Bieszczady zrobić. No ale faktycznie, weekend się nie zapowiada ciekawie z tymi deszczami nad całym regionem.

Mój sezon w końcu dziś się zaczął (4.04). Wstałem, piękna pogoda, obejrzałem rodzinnie wyścig spakowałem się i na moto, pierwsza trasa - powrót do domu Torun - Swarzędz - Poznań - Wiry.

Do Inowrocławia wszystko pięknie ładnie, oprócz strasznie bolącej dupy - kurcze po 30 kilometrach?!?! W Inku zaliczyłem glebę - parkingówkę, mam nadzieję, że na ten sezon już limit gleb zaliczony. Zatankowałem na stacji i kiedy wsiadałem na moto, noga zahaczyła mi się o plecak na tylnej kanapie, gleba na dystrybutor straty - szkiełko od lewego tylnego kierunku . W tym miejscu dzięki, dla kolegi z Laguny za pomoc w podniesieniu moto z gleby, jak się okazuje planuje zakup SV, więc poleciłem forum.

Potem już pięknie, mały ruch, dalej bolące poślady, trenowanie składania się w winkle (łokieć w dół w zakręcie). W Gnieźnie spotkałem na światłach jakiegoś gościa nie na jakimś golasie, nie zwróciłem za bardzo uwagi, bo ze świateł poszedł na pełnej manecie, do następnych .

Potem pod Swarzędzem jedna nie miła sytuacja, w połowie winkla pęknięcie wzdłużne asfaltu, które trzymało mi oponę na zewnętrznej... u uuuu nie miło było, już myślałem że mnie wywiezie, ale na szczęście się wyprostował zakręt i pęknięcie też.

Potem chwila starą autostradą - nuda, Poznań, no i nowa bana - nuda, oprócz zjazdu i wjazdu na autostradę - równe asfalt, przyjemne zakręty.

W ten oto sposób zacząłem sezon dojazdem do domu.

Siemasz Kostek,

No zdarza się, co robić. Normalna sprawa że pomogłem

Powiem krótko : Ja pier*ole nareszcie!

Tego dźwięku nie da się zapomnieć. Tego uczucia zagłuszyć. To jest moje życie.

Żebyś widziała swoją minę po pierwszym okrążeniu miasta

W tym roku tylko raz się przejechałem, i to wieczorem, jak było -5 Wyglebiłem się na śniegu przy 5km/h Dobrze że mój but jako crash pad zadziałał Ale lada dzień wracam do PL, i sobie pojeżdżę .

Aż taki wielki banan ?

Ja dziś śmigałem, ale było fajnie Już zapomniałem jak SV się zbiera

Dziś moja pierwsza jazda w ogóle na suzi, wcześniej (cbr 125) i mało bociana nie zdjąłem z lotu. Chyba mnie usłyszał i zerwał się do lotu mało skrzydłem nie oberwałem. Nie wiem czy to jakiś znak czy cuś.