Właśnie zrobiłem kolejne testy po zmienie wałków. Pierwsze udane. Korzystając z porad pana Słonia wszedłem jak w pokera all in. Tzn zmieniłem wałki, wydłubałem filtr, założyłem dysze 155 i (tu nie dokładnie jak Słoniu) podniosłem iglice o jeden ząbek. Próby robione bez podniesienia iglic skończyły się całkowitą klapą. Na wolnych chodził ładnie, do 6 tys. jako tako, a później się ksztusił, pracował nie równo strzelał w rurę i wydawał odgłosy określane w starodawnej literaturze jako "tarakowanie".
Parę dni temu podniosłem iglice i motor nie odpalił. Dziś uznałem, że może jednak źle założyłem wałki i podczas ostatnich prób powyginałem zawory. W związku z powyższym zdjąłem elegancko zbędny osprzęt i sprawdziłem ciśnienie. Ciśnienie ok. Za to świace wyglądały bardzo źle. Wyczyściłem je założyłem i zapalił.
Wyjechałem na droge i jakby to ująć... może dlatego, że bez kasku i w nocy, ale wrażenie mam, że w końcu parafrazując klasyka "ukręciłem z gówna bicz" (tu pozdrawiam Spazza). Motor nie tylko elegancko przyspiesza. Najlepsze jest to, że obroty rosną w przyzwoitym tempie. Całkiem szybko odcina. Jutro założę kask i sprawdzę prędkość maksymalną jako wyznacznik mocy. Następnie podzielę się wrażeniami. Chyba, że nie dożyję.