Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest 26 gru 2024, o 21:50



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 105 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
Objazd Europy (Turcja, Grecja, Macedonia i inne) 2013 RELACJ 
Autor Wiadomość
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2010, o 15:22
Posty: 707
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV 1000 N 2005
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
dzień 7
Start Kavala
koniec Skopie

no to sie obudziłem... gdzie ?, w jakim kraju...? , czasami sie juz gubię.

Rozwalonym motorem wracamy do Salonik. Pytamy każdego o serwis itd...
Po godzinie walki w końcu docieramy do serwisu na tyłach salonu Suzuki- ja juz chciałem do salonu bo postanowiłem to zrobic szybko i sprawnie- nie zamierzałem zaburzać planów wycieczki. Postanawiamy jak bedzie problem wynajac lokum w Salonikach i moto a nawet 2 robić...
Pierwszy serwis motocyklowy wymiękł... Panowie nie chcieli się podjąć zadania-pewnie są specjalistami od pompowania kół. Sam bym sobie zrobił na ich podnośniku w godzinę max... tylko łożyska skąd pobrać...:(
Drugi serwis...
Zaczynamy od negocjacji.
a) Moje łożysko. Zmieniam komplet a nie tylko rozwalone = 2 x17 E + 20 E robota czyli całość 50 E po dalszych negocjacjach- 210 zł...- super uważam cena, biedy nie
ma. Tu tanio w Salonikach w Grecji nie jest.

b) Bandit Andrzeja. Z tym mamy też problem od rana... Zakończył żywot napęd. Albo łańcuch ciągnie się po ziemi ;), albo podciągnięty a nierówno rozciągniety strzela a zębatka przód rzęzi.
Negocjacje.... Najmocniejszy DID łańcuch + bdb zebaty + robota= 200 E- jest OK- robimy...
W serwisie bylismy ze 4 godziny. Śmiechom i zartom nie było końca ;). Był mały zonk z naszą wypłacalnością i się nagle klucze i młotki Panom zatrzymały w powietrzu..."Śmiechom i zartom nie było końca ;)"...

Poważnie to w serwisie od relacji biznesowych przeszliśmy szybko na zapoznawcze a potem braterskie... Dwóch mechaników braci- super ludzie !!!. Super angielski u ważniejszego + inteligencja= super wartościowo i miło spędzony czas- nie żałuje żadnego euro u nich wydanego i myśle Andrzej też nie...
Czystej roboty może było z 1,5 godziny... reszta to żywiołowa dyskusja o wszystkim. Chcieli abyśmy zostali... i poopalali sie nieco...
Mają namiary na forum, dostaliśmy wlepki serwisu na moto. Długo się żegnaliśmy... Zdjęcia, buziaki :) , nawet autografy. W końcu wybiegli za nami z prezentami :). Dostałem kubek a Andrzej dziwna szczoteczkę, taka wielką, co ma włosy na 3 strony....:). Ciężko się tym myje zęby teraz ;), ale dajemy rade :))).

Wracamy na szlak do Macedonii...

Droga do Skopie-Macedonia- luz, kurde jak dużo jeszcze czasu (chyba 15-16 była) i 250 km do przejechania . Nie zostajemy w Salonikach...- show must go ON ;).
Jadziem...
Droga, zakręty, granica- standard...
Pierwsze kilometry w Macedoni i kopary nam opadają...
Jezu, jak tu pięknie... Jakie ładne góry...
Z każdej strony góry- nie za wielkie ale drzewa geste, zielone rosną od dołu po sam czubek góry.
Wygląda to jakby jednolitym, gładkim dywanem wszystko było pokryte- pięknie, naprawdę piknie.
Zatrzymujemy się z Andrzejem i robimy sesję filmowo- fotograficzną- warto !.
Góry ciągną się ciągle z nami tylko zmieniają faktury i barwy...
Szkoda ze nie chodzę po górach i się nie wspinam dużo ...

Teraz jestem na kacu i spałem mało... jak zwykle ;).

Na ok 20 dolatamy do Skopie. Policja nie jest w stanie nas zaskoczyć chociaż dużo jest jej po drodze, ale my mamy czarny pas z unikania światła laserowego ;).

Podjeżdzamy pod hostem. Mój nowy fumfel Kola z hostelu pokazuje mi swoje pokoje. Dobieram i targuję ;). 20 E za wielki pokój/noc ze śniadaniam za dwóch czyli po 10 E od osoby= miło.
Robi się wesoło, za wesoło... :))).
Mało jadłem tego dnia- nie ma czasu... tyle fajnych rzeczy wokoło... zwalam na to...
Kola wlewa w nas na wstrieczu i za przyjaźń po 3 wielkie kielony mocnej rakij... Takich kieliszków to chyba nawet Andrzej nie widział ;).
Mnie ścina, żołądek rozpala !.
Kompanija zrobiła się Polsko- Serbsko-Macedońska- Angielska same samce... :)
Z anglikiem/węrownikiem trochę dłuzej gadam sam na sam- niestety alkohol zaciera nieco wspomnienia- tak z 10 %...

Andrzej- nie trzeba było dawać mi alkoholu, kiedy jeszcze w krwi adrenalina a żołądek pusty !!! :).

Kompanija szacunku nabiera do nas ! - jak to Polak pic potrafi...
KurFa- ja abstynent jestem !!!.
Wszyscy padają a ja Wam pisaem ;). Sorry za bŁedy i nieskładność... mało czasu na edycję.
Poszedłem spać coś koło 2...

Teraz wstałem pierwszy. Nie wszyscy trafili do łózek- jeden z właścicieli (każdy tak się tu przedstawia...) skonał obok mnie w saloniku ;) i jak go opuszczałem tak teraz obudziłem- leci mi robić śniadanie... -dobry z niego chłop... ale dużo nakupił ;). Mówi żebym to wszystko zjadł :))).

Plan na dziś.
-zjeść śniadanie
-zabić kaca...
-kanion Matka
-Skopie
-lokalsi- wymiana kulturowa ;)
-nie narozrabiać...
-dobrze się z innymi bawić

Jest plan aby zostać tu na 2 noce. Za szybko żyjemy - nie wiem czy się uda ;). nic a nic nie jestem zmęczony- mam ochotę pojechać w przeciwnym kierunku do Czarnogóry... ;)


my i mechanicy w Salonikach
Obrazek


adres jakby co ;)
Obrazek


Macedonia
Obrazek


Andrzej wracaj ! ;)
Obrazek



czyż nie fajnie w tej Macedoni ?
Obrazek




Pan ma relaks
Obrazek

_________________
Pozdrawiam
Pink
SV 1000 N, 2005 r. srebrna, szybka GIVI, kufer GIVI


Ostatnio edytowano 13 cze 2013, o 13:26 przez pink25, łącznie edytowano 2 razy



6 cze 2013, o 07:35
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2010, o 15:22
Posty: 707
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV 1000 N 2005
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
dzień 8
Start Skopie
koniec Skopie
nigdzie nie jedziemy na moto, zwiedzamy ;)

plan wykonany...
Skonani jesteśmy jak koń po westernie.
Rano pojechaliśmy na kanion Matka. Motorów nie odpinamy- spięte liną do budynku. Dziś korzystamy z lokalnej komunikacji autobusowej. Bilety po jakieś 2 złote... Do kanionu lecimy busem.
Nowy fumfel to kierowca ;). Znowu wymiana informacji kto kogo zna z Polski... :).
Andrzej reperuje kasownik kierowcy solidnym uderzeniem pięścią- kierowca zdziwiony...
U nas też takie mamy- odpowiada Andrzej ;)

Pogoda super z rana- jakieś 25 stopni, 0 opadu cały dzień. Kanion jest już 15 km za stolicą a w nim pustki !. Jako jedyni przechodzimy wąską ścieżką na zboczu Kanionu na odległość kilku kilometrów. Jest GIT ;) chociaż trochę pękam bo ścieżka jest czasami tak na wysokości około 30 m. nad woda i skałami- mozna się zje*ać... :), ale warto było bo kanion wije się coś na odległości ok 7 km... a skały/góry są wysokie ... i cale w zieleni.... cisza... Jakieś małe zwierzaki. Wracając wypijamy duszkiem zimne piwo w hotelu u stóp kanionu ;). Się podoba ;)
Busem z tym samym kierowca powrót do stolicy.

ZWIEDZAMY ! ;).

Obchodzimy wszystkie place, większośc pomników (wielkie jak cholera i nowe- doinwestowali ostatnio w Aleksandra Macedońskiego i jego konia- koń ma wieeelkie jaja ;) ).
Schładzamy się w centralnej fontannie...
Ruszamy na stare miasto. Andrzej pokochał maczety i co ciekawe to nie w Istambule a tu raczej można poczuć ducha tych miejsc. Oglądamy dokładnie ze 3... Jesteśmy sami tam.
Zachowujemy się jak przystało... Mało tańczymy i śpiew ograniczamy ;). Jak fajnie bez butów "pobiegać" po takim obszarze ;).
Andrzej walczy z Koranem a ja nagłośnieniem tego Pana co drze się co i raz... Chcemy się wpisać do księgi ale nie ma długopisu- ktoś przed nami to zabrał...- nie my...!
Andrzej czuje moc miejsca i coś napomina o przenośnym dywaniku do modlitw... :).
To idziemy w miasto, w stare miasto, w siec sklepów i restauracji. Długo spędzamy w sklepie z militariami... Andrzej pokazuje mi jak z nożyka zrobić nożyczki- super sprawa !.
Zasiadamy potem nad pysznym obiadem w restauracyjce. Jest bardzo smacznie i tanio. Wydajemy po 18 zł z piwem a najadamy się po uszy- nie dajemy rady wstać... W Grecji za to wydalibyśmy gdzieś po 70 zł, Polsce gdzieś 40...

Scenka z knajpie...
miejsce akcji...-> Skopie, Macedonia, restauracja
czas- obiadokolacja
Oczywiście Tavcie Gravcie i gar zimnego piwska.
Naprzeciw grupa Macedończyków 6 osób i 1 jedna kobieta= 7 ;) rubasznie się zachowujących. Drą ryja w niebogłosy, palą- tego nienawidzę...;). Z Andrzejem przewracamy ciągle białkami...
Kobieta żre najwięcej... Gdzie jej się to wszystko mieści...? Odchylam nieco głowę i już wiem gdzie... Kobita udaje zainteresowanie żartami samców a tak naprawdę gromadzi tłuszcz na zimę... Walnie pół butelki wina to Panowie i seks będą mieli...;). Południowy temperament już tu czuć,. W Polsce chowała by do torebki żarcie i trzeba by z ćwiartkę wódki aby ją położyć...

ale oni to tło...
My elegancko jemy nasze danie- pomagam sobie rekami...
Co i raz miedzy stolikami przewijają się handlarze/żebracy oferujacy swe dobra. Ja już nowy zegarek mam to mi starczy...:)
Podchodzi chłopak z paką perfum. Po angielsku do nas zagaduje, że oryginał, dla kobiety, że tanio itd... My do niego "dzieki i wypad..."
30 minut póżniej...
Znowu podchodzi ten sam gość i znowu ta sama wstawka...
Andrzej po Polsku do niego... "Ale Ty już byłeś u nas !"
A gość po Polsku "Taka Praca".


Potem zaczęło się- trzeba wydać trochę kasy i pobawić się ;). Lokalni naganiacze czuja krew byka ;). Andrzeja golimy brzytwa w lokalnej oldskulowej "fryzjerni" gdzie kobitom nawet nie wolno zaglądać ;). Potem z nowym macedonskim przyjacielem idziemy kupować srebro dla Andrzeja ;). Działo się. Ostatecznie Andrzej wydał nasze ostatnie pieniądze które były przeznaczone na hostel, bilety. A ja już całkiem ostatnie na lody ;). Dawno tyle lodów nie zjadłem :). Poprosiłem sprzedawce aby sobie wyciągną wszystko co mam w kieszeni i dał za to duzio kulek ;). (ręce miałem zajęte ;) ). Idziemy na zamek i wielki park, aby trochę odetchnąć- temperatura ponad 30...
Mamy małe problemy z powrotem do hostelu bo oddaleni jesteśmy o jakieś 7 km a nie wiemy gdzie mieszkamy.... powrót zajmuje z godzinę ;). Co ciekawe po powrocie mój moto jest siłowo przestawiony a linka łącząca motongi przecięta. Motongi były przypięte okazało się do krat/drzwi jakiegoś sklepu... nie nasz pomysł tylko Koli z hostelu. Pojawił się szef burdelu tego ;). Zamarudziłem trochę, że będzie to bolało. Chodzi obsrany... niech pochodzi... ;). nie będę go "ciągał" bo chyba nic specjalnego się nie stało w moto, ale cholera wie- mogli kierę skrzywić... Może potem sprawdzę. W hostelu będzie wesoło ba mamy 2 drużyny męską i żeńską z Montenegro (ze 40 osób)- zaraz ustalę w jakiej dyscyplinie i młodzież chce się bawić... :)
Wiek 17-20 lat... ;).
Ustaliłem- piłka ręczna...

Jutro przelot dość długi bo z 630 km do Serbii.
Nic a nic nie żałujemy ze tu zostaliśmy na dłużej- WARTO - nawet powiem ze jest fajniej niz w Istambule ;)!.


Boss hotelu coś czuje się winy- dostaliśmy lunch free... Ale co mi z tego jak nie dam rady zjeść.
Mój "kumpel" pracujący w hostelu co go rano obudziłem juz tu nie pracuje- Boss go wyjeb...- został jeszcze Kola, którego ograniczona inteligencja zaczyna działać mi na nerwy ;). Przez pół godziny latałem z motocyklami teraz parkując je to tu to tam- Boss i kola ciągle mówili coś innego... !
Andrzej śpi, usneło zmęczone biedactwo ;).

Gadam sobie z dwoma Serbami, marketingowcy od drzwi PORTY.
Powiem Wam tak - w Polsce nie mamy tak źle jeśli chodzi o status ogólny/średni ludzi... Trochę tego teraz przejechałem, z każdym o tym dużo gadam, wymieniamy się liczbami... Kurfa jaka bieda na świecie... :(
Co ciekawe- w Polsce mamy najtańsze paliwo...
ciekawostka...
Grecja- 7,2 zł/l
Turcja- 8,2 zł/l

Średnie zarobki w Serbi na nasze to 1400 zł a cena paliwa ciut wyżej jak u nas. Bezrobocie mówią, że juz tam pond 35%.
Podróżowanie czasami otrzeźwia w pewnych sprawach... i uczy dużego szacunku...

Znowu zostałem sam- cały hostel śpi- dzieciaki wyszalały się i popadały jak muchy ;). Nie chce mi się spać...
Nasz przyjaciel z rodziny stawonogów niestety zdechł- pochowałem go na balonie nic nie mówiąc Andrzejowi- bardzo się ze sobz zżyli, ale kiedyś się spotkają jeszcze ;).
Robal na pewno się cieszy gdzieś teraz, że latał 200 w ostatniej fazie swego życia ...

Dzisiaj zapuścilismy sie w miasto za most daleko w część islamską...- tubylcy patrzyli na nas już nieco dziwnie... szczególni jak bez krępacji atakowaliśmy ich domki z 1 lub 2 rakietami (meczety ;) ).

Aaaaa i jeszcze jedno- jeżdzilismy autobusami takimi jak maja w Londynie ! - dwupoziomowe, czerwone ;).




nasz autobus
Obrazek



Kanion Matka
Obrazek




przyjaciół nigdy dość...
Obrazek



dalej kanion
Obrazek




TAM będę spał dziś ;)
Obrazek



hmmmm...
Obrazek



zwiedzać, nie spać...
Obrazek



no ładne cacko
Obrazek



czy my juz w Paryzu...???
Obrazek




mniam Tavcie Gravcie
Obrazek





na żywo ;)
Obrazek




koń zdechł...
Obrazek



mniam ;)
Obrazek




Tnij Pan !
Obrazek




Koran za pazuchę i w nogi ;)
Obrazek

jutro pewnie tu bedziemy spali ;).
Joky Katona Rooms & Apartments

_________________
Pozdrawiam
Pink
SV 1000 N, 2005 r. srebrna, szybka GIVI, kufer GIVI


Ostatnio edytowano 13 cze 2013, o 13:25 przez pink25, łącznie edytowano 7 razy



6 cze 2013, o 21:17
Zobacz profil
rowerzysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 maja 2013, o 22:54
Posty: 23
Lokalizacja: Toruń
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650S 1999
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Ostro ostro .... ale przygody tylko pozazdrościć!!

pozdro


6 cze 2013, o 22:27
Zobacz profil
Pączek
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 12:25
Posty: 704
Lokalizacja: Warszawa/Piastów
Płeć: mężczyzna
Moto: Hanka CRF250r
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Pink, Kanion Matka robi wrażenie, szczególnie jak się wybierze drogę wzdłuż :obity:
Tak wygląda ścieżka wspomniana w relacji na żywo :)
Obrazek

My chcieliśmy się dostać do klasztorów, ale nie zauważyliśmy właściwej drogi, oznaczonej na tablicy i trafiliśmy na tą wybitnie spacerową ścieżkę :]
Wspaniałe miejsce - wróciły wspomnienia...
Czekamy na dalsze relacje :)

_________________
RED SV650S K6 > okufrowany GSF 1200 K6 BLACK > była TT 600 S > CRF250R


6 cze 2013, o 23:13
Zobacz profil
SV Rider

Dołączył(a): 16 maja 2010, o 16:37
Posty: 1240
Lokalizacja: Poznań
Płeć: mężczyzna
Moto: Z800
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
tak ciekawie piszesz że się nikt wtrącać nie chce :)

_________________
GS500 -> SV650S K3 -> Z800 Batmobile


7 cze 2013, o 10:35
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 wrz 2010, o 09:57
Posty: 1957
Płeć: mężczyzna
Moto: 2x 650s K9 ..... 675
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Co tutaj pisać, każdy czyta i zazdrości ;)

_________________
675


7 cze 2013, o 10:38
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2010, o 15:22
Posty: 707
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV 1000 N 2005
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
dzień 9


Dzisiaj chyba jest piątek ...

Start Macedonia- Skopie tam gdzie mi ciapią linki ;).
koniec - Serbia-Palić


Obudziłem się a Andrzej do mnie ... "byłem pierwszy ! " , doszedł czy co ... ;).
Tak..., był pierwszy, ale zaraz zasnął a ja idę rozprostować kości ...
Poranek nie jest wesoły...
Na horyzoncie pojawia się nowy aktor...
Policja :)
Policja wzywana do nas przez właścieciela- tego pacana jeszcze nie widziałem :).

Musze kończyć bo muszę podać mydło koledze w celi.... :)))
Ale jeszcze do Was mam nadzieję wrócę....



dobra jestem... ufff, dzieje się ;)

Zarówno teraz jak i rano zrobiło się poważnie....
Za zniszczony nasz sprzęt poprosiłem delikatnie o jakiś discount ;). Boss, że nie i że zadzwoni po policję... Wkurzył mnie tym i poprosiłem ze własnie sobie tego życzę...- taka pyskówka... Dureń policją mnie straszy... Andrzej dodał, że też jest z polskiej policji (nie jest...). Dzwoni, zaprasza policję- mam to w dupie, znika- ja się pakuje na moto... Za chwile przylata uśmiechniety i zaczynajż sie dyskusje o zniżce, nawet ku temu internet idzie w ruch... Ustalamy co i jak i na moto. Parę Euro zaoszczędzone... ;) Na koniec urywam pożegnalna pyskówkę Andrzej- Boss bo po co zdenerwowanym jechać i naprzód ;).

Do przejechania mamy dziś jakieę 650 km, głownie autostrady . Start 9:30...
Od razu jakaś awaria... Andrzeja bandit traci moc i wali czarnym dymem. Kilka razy odkręcam gaz do odcięcia az czarne fluki wypadają z rury jak ze mnie z rana zielone z płuc :))). Naprawa zakończona- po kilku kilometrach Andrzej potwierdza 100% skuteczność...
Ale chyba coś jest IMHO nie tak bo spalanie ma chyba za duże...

Dalej generalnie nuda, ładna pogoda, ciepło. Jakieś 580 km bez deszczu. Ciągle się przebieramy w kostiumy przeciwdeszczowe i z powrotem bo chmury oszukują nas co i raz.
Początek jest bardzo fajny bo doganiamy wóz policyjny na sygnale prowadzący samochód Vipa. Akcja dzieje się w górach i jest kręto. Bez zastanowienia robimy szyk zamykający kolumnę i włączamy światła awaryjne - znaczy ja włączam bo Andrzej nie ma ;). Jedziemy równolegle z Andrzejem blisko VIPa z tyłu i bardzo precyzyjnie. Wszyscy zachowują tory jazdy jak z filmu ;)- chyba jakaś rywalizacja się wywiązała policjantów z nami. Leca szybko (ok 120) i nie patrzą szczególnie na znaki, wyprzedzają wszystko nawet na ciągłej i 30.... Przyklejeni robimy dokładnie to samo. Nie dają znaku aby tak nie robić - czyli się im to podoba ;). W tunelach oni włączaja syreny, my przegazówki..- wesoło, Andrzej tu jest lepszy ;). Jedziemy tak z 60 km - niestety musimy zatankować Andrzeja.

450 km i jesteśmy w Belgradzie- głodni- koniec języka za przewodnika i lądujemy w Molu ichniejszych Złotych Tarasach z Warszawy (galeria handlowa). Głodny ja...przesadzam z zamówieniem - proszę o wszystko co z kuchni tradycyjnej... Za dużo i nie wszystko pycha ... ;). Lukamy galerianki i chce nam się spać po obiadku. 3 godziny tak "stracone".
O 20:30 zajeżdzamy do Palić na granicy Serbsko-Wegierskiej pod hostel zaprogramowany w navi, ale mi się on nie podoba ;( . Robie rundę i po wygladzie willi wybieram gdzie będę spał.
Ringam dzwonkiem. Zagaduje po angielsku do Pani. Krzywi się i odpowiada po Polsku !. Polka w 1981 wyjechała z Serbem tu...
Chwila negocjacji i oto jesteśmy. 18 E/noc za pokój. idziemy zwiedzać Palić. Słyszymy muzykę na żywo w plenerze- postanawiamy zatańcować. Wpadamy i wypadamy wyrzuceni przez ochronę w koszulkach i dresikach- spoko, kulturalnie. Okazuje się, że to wesele... To zwiedzamy miasteczko i fajne duże jezioro...
Po powrocie zaproszenie na kawę do gospodarzy. Mąż to Serb z krwi i kości. Po pogadaniu o bzdurach i o tym gdzie są córki ze zdjęcia przechodzimy do trudniejszego tematu- byłej wojny...
Mówią -> "spadały bomby, zabijały !".
Pytam "kto zrzucał... ???"
Odpowiedź - "NATO !"

O cholera...- po której ja stronie teraz jestem... :))). Andrzej z racji zawodu oraz miejsca gdzie teraz mieszkamy, na pewno nie po właściwej ;). Czas kończyć pogawędki bo to trudne tematy, spadamy. Przekonałem się o tym 2 lata temu gdy tak wyciągałem informacje od gospodarzy Chorwatów a wrogów Serbów... Gospodarz ówczesny prawdopodobnie własnymi rekami robił czystki...

Nie zawsze muszę kończyć wesoło ;). Takie życie...

ale mogę ;)
żart sytuacyjny...
Wczoraj Pani tekstem uderzyła...
Rozpoczynam rozmowe z nią i targuję pokój , Andrzej stoi z boku jeszcze na moto...
Ona do mnie...
"To spicie dwoje...?, Ty i Twoja dziewczyna ? ", wskazując na Andrzeja... :))).


obiad w Belgradzie...
Obrazek



jeziorko w Palić
Obrazek


mam fotki rodziny, gdzie spaliśmy... Zrobiłem foto fotografii sprzed 20 lat. Maja afro, może lepiej tego nie wstawiać :)))

_________________
Pozdrawiam
Pink
SV 1000 N, 2005 r. srebrna, szybka GIVI, kufer GIVI


Ostatnio edytowano 13 cze 2013, o 13:46 przez pink25, łącznie edytowano 5 razy



7 cze 2013, o 23:02
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2010, o 15:22
Posty: 707
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV 1000 N 2005
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
dzień 10
strat Palić- Serbia
konic Liptovski Mikuleś- Słowacja



Lenia mamy dzisiaj ;). Nie chce nam się wstawać :))). Słońce ładnie operuje przez otwarte drzwi- ładnie jest. Cisza spokój, jakieę ładne duże kwiaty mam na widoku + straszną bajkę w TV, która Andrzej z zaangażowaniem ogląda ;). Spaliśmy w małżeńskim łożu na strasznie miękkim materacu i czego nie zrobiło moto zrobi chyba wyro- połamało mi kręgosłup ;).

Palić 700 osób luda a obok Supotica- 120 tys . Mają tu lokalną TV. Wlaśnie sie dowiadujemy kto wczoraj umarł ...

Ale ta bajka pojeba*a- co te dzieciaki oglądają....

z ciekawostek...

spalanie motocykli...
moja sv 1000 od 5,5 (110-130,wolniej nie jeździmy ) do 6,2 (140-160) średnio.
W tym samym czasie bandit pali zawsze o litr więcej na 100 km ale ostanio jakby o 2 litry więcej, ale nie mówie teraz , póżnij to zrobię... o tym Andrzejowi. Jak jechaliśmy do 120 ta najmniej palił deauville bo poniżej 5 l/100. Jadąc nim koło stówy wyszło nawet 4,2 !... Ale już predkości około 150 to palił więcej niż ja ;).
W ogóle muszę pochwalić moje moto za spalanie a mechanik grecki zaskoczony był bdb stanem. No kurcze lubię to moto;)

Hasło wyjazdu
"How long distance TAM ??"
Mówi Andrzej pokazując kierunek ręką ;).

W Constancji umyłem na myjni w 3 minuty 3 moto ;).
W Istambule żyje 15 mln luda.
Belgrad dla mnie to taka Warszawa. Zaczęło mi być nawet smutno jak tam wczoraj jeździłem , bo jakbym wrócił już do domu ...

Pycha jedzenie to Tavcie Gravcie plus miesko w Skopie. Zapiekana duża fasola w sosie pomidorowym a na tym mięsko kebabowe. Mniam... Ale o tym już wiecie ;)

Dzisiaj w planie wyjazd i przez Węgry na Słowację do Liptowskiego Mikuleśa do Tatralandi pokapać się i powygłupiać na zjeżdżalniach. Co z tego wyjdzie to zobaczymy. Jak będzie brzydka pogoda to nie wiem czy nie wjedziemy do Polski.
Łańcuszek rozrządu Andrzeja chyba zaczyna mieć ochotę na wymianę bo dźwieki niesympatyczne ;).


takie cos w sklepie zobaczyłem ;)
Obrazek

_________________
Pozdrawiam
Pink
SV 1000 N, 2005 r. srebrna, szybka GIVI, kufer GIVI


Ostatnio edytowano 13 cze 2013, o 13:34 przez pink25, łącznie edytowano 2 razy



8 cze 2013, o 07:35
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 wrz 2010, o 09:57
Posty: 1957
Płeć: mężczyzna
Moto: 2x 650s K9 ..... 675
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Może po powrocie poskładasz swoje posty i prześlesz wraz z fotkami do jakiegoś magazynu motocyklowego. Uwielbiam czytać "takie :spoko:" relacje z podróży :)
P.S. Andrzej to musi byc bardzo ciekawy człowiek ;)

_________________
675


8 cze 2013, o 10:23
Zobacz profil
Mister SVforum 2014
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2010, o 20:17
Posty: 2100
Lokalizacja: Chodzież
Płeć: mężczyzna
Moto: VFR 800X Crossrunner
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Dread napisał(a):
P.S. Andrzej to musi byc bardzo ciekawy człowiek ;)

Andrzej to chyba "człowiek przygoda" ;)
A pink dał się już wcześniej poznać jako świetny literat - kto nie czytał, niech koniecznie znajdzie poprzednie relacje kolegi.

_________________
Byle dalej, byle w przód, absolutnie, absolutnie. Fa fa fa fa fa fa fa fa fa ra fa fa. Fa fa fa fa fa fa fa fa fa ra fa fa....


8 cze 2013, o 10:46
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 11:03
Posty: 713
Lokalizacja: Piaseczno
Płeć: mężczyzna
Moto: KTM 790 Adventure R
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Jak się czyta Pinka, to tak jakbym był obok niego. W zasadzie nie trzeba ruszać się z miejsca :-)

_________________
SV650N K6 YHJ --> DL650A L0 YME --> BMW F700GS --> KTM 790 Adeventure R
http://www.bikepics.com/members/golkow


8 cze 2013, o 11:29
Zobacz profil WWW
rowerzysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 maja 2013, o 22:54
Posty: 23
Lokalizacja: Toruń
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650S 1999
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Widać, że ogólnie oboje są nieźle odjechani .....

Czyta sie super .... wyprawa super .... faktycznie za mało fotek i filmików .... ale rozumiem, że po powrocie do PL sie znajdzie i czas na to :)

pozdrowienia chłopaki ..... czekam na dalszą relacje ....


8 cze 2013, o 12:19
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2010, o 15:22
Posty: 707
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV 1000 N 2005
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Kadzić , kadzic mi ! to jakoś nie zasnę i napięcie przedmieśączkowe uspokoję a na tym i Andrzej dobrze wyjdzie bo ja to „tyran” raczej jestem a na pewno zawzięty jak mi ktoś podpdnie ;).
No dobra... o czym my tu ten tego...

Aaa...

Wyjazd z Serbi 10 rano- miał być inaczej bo sporo drogi cos koło 500 km... ;(
Ale przyroda mnie urzekła i poszedłem zwiedzać okolice, szczególnie jezioro- dla Serbów to teraz jak morze ;).
Żyjemy z duchem ekonomi to tankujemy gdzie taniej czyli na granicy Serbskiej pod korek- a niech się wylewa...
Wjazd do Węgier... Zaplanowane jechać drogami bezpłatnymi czyli nie kupować winiet...
Chołowczyc w navi mówi nam straszne rzeczy o czasie dojazdu a chęć umycia tyłków w Tatralandii duża... ;).
Autostrada, nudno i płacić trzeba...
Znajdujemy proste rozwiązanie. Pojedziemy autostradami a nie kupimy winiet...! Tanio i adrenalina utrzyma nas na wysokim poziomie ;). Węgrzy podnoszą stawkę- grają na hard level... Skanują na granicy nasze tablice czyli mają nas w bazie a winiety wydawane sa już z numerem tablicy czyli tez jest baza czyli prosto na zjeździe zeskanować tablice i sprawdzić czy dany osobnik kupił czy nie... cwaniaczki ;). Podejmujemy rzucona rękawicę ;),
Domek na granicy z napisem Winegnette rozszyfrowaliśmy jako sprzedaż sosu a my nie specjalnie głodni... ;), lecimy, raz się żyje.
Faktycznie pomaga. Każdy patrol mijany i dziwna aparatura to tętno 140.... ;). Nie mieliśmy jechać a zajechaliśmy do Budapesztu... Puszczamy się przez środek miasta... po co nie wiem- Andrzej tyczył skrót bo zna tamte okolice ;). Pogoda cudeńka – 27 stopni , lekkie chmurki na niebie...
Ze 400 km zrobione. Za Budapesztem i na Słowacji jest sporo krętych, ładnych odcinków. Dużo sportów wlecze się to w tą to w tamtą. Głupio tak bagażówką wyprzedzać tych mistrzów ale cóż robić...
Słowacja – już chyba nie muszę pisać że winiety nie kupione nawet nie przychodzi nam to do głów..., chociaż tu było blisko porażki, ale skręcilismy 10 m przed patrolem z autostrady.
Niestety ostatnie 70 km było w kratkę- 50% kapuśniaczek, 50% gradobicie i motamy się co i raz jak kur*y w deszcz z workami na deszcz. Mamy torby bagażowe z pokrowcami przeciwdeszczowymi... znaczy ja już nie mam ;(. Cała ta wielka płachta wkręciła mi się w łańcuch , koło i zostały strzępy ;). Szkoda... taka ładna była... żal ...
Ale żal mija po 2 minutach ;).
Dobijamy do willi, znaczy jakiejś chałupy dużej w Liptovskim Mikuleżu. Wlaściciel dziadek ma ok. 80 lat i na pewno hitlerowca w rodzinie ;). Trafił swój na swego co do negocjacji kosztu noclegu. Dziadek twierdzi, ze będzie musiał dołozyć do tego interesu ;) i teraz przy rożnych okazjach pyta się czy dołożę 1 euro :))). Dobry jest ...;). Mietki to ja byłem jak byłem mały jak mnie zawsze okradali i zawsze z pustymi kieszeniami do domu wracałem...Teraz dziadek mnie nie wzrusza ;). Warunki noclegu bardzo znośne, dla motorków również. Ostatnio motorki dostają coraz lepsze legowisko. Ostatniej nocy nawet lepsze jak nasze bo stały w garażu a tam było ciepło i nie śmierdziało szambem w przeciwieństwie do naszej sypialni ;).
Graty w pokoju złożone a my głodni to jazda na miasto motongami. Andrzejowi coraz łatwiej jeździć na czerwonym świetle a ja gorszy być nie mogę toteż zwiedzamy miasteczko w trybie przyspieszonym...
A dzień stracony bez ..... ????

Bez wesela !!!!

Jedziemy tak sobie placykiem, chodnikiem i bach wpadamy w tłum ludzi i dziwnych przebierańców. Andrzej ma wydech w formie otwartej to też wszyscy skupiają się na nas. My ładnie ubrani, bez bagaży, naprężeni – lans jest !. Gasimy moto i stoimy tak obserwując zbiegowisko i przedstawienie przed kościołem (jakieś dziwne rytuały...). Pytam czy możemy się dołączyć – odpowiedz TAK. Głupio nam bez prezentu, ale na odchodne jako kwiaty dla pary młodej odkrecamy na 1 do konca na deptaku. Czy się podobało... na pewno... na następnym skrzyżowaniu policja już jechała ;).
Znajdujemy kultowa knajpę ROUTE 66 –WOW !. Gościmy się. Zjadamy po wielkim hamburgerze z frytkami – dobre , dobre, to je dobre, jak mówi nasz dziadek z chałupy, on ciagle tak mówi a my za nim ;).
Najedzeni jedziemy do Tatralandi (całe 2 km dalej ;) ). Zabawa panie na całego. Kaski nie wchodzą do szafki a Show must go ON- kaski dostają kasjerki- i niech mi który zginie...
W Tatralandi wszystko zaliczyliśmy a nikt nie zaliczył nas...ot dobre to jest , dobre...
Najważniejsze... nic tak nie oczyszcza brudu za paznokciami jak woda geotermalna !. Smar i farbę z rękawiczek próbowałem wyczesać na różne sposoby. We wszystkich restauracjach chowałem ręce za pasek... A tu patrz, jakie proste rozwiązanie....- jeszcze nadziwić się nie możemy jacy my czyści teraz ;))). Do kolekcji ogoliłem się- oj ładny ja teraz jestem i jak pachnę ładnie- Andrzej może zareaguje jakoś na to bo znowu mamy wspólne łoże, dobre to je, dobre ...

Aaa bo zapomnę.
Chciałbym przed milionami słuchaczy pochwalić Andrzeja za wczorajsza jazdę z Serbi !.
Jak padało jechał szybko i nie narzekał a jak zapytałem czy OK to podniósł kciuk do góry. Popłakałem się i usmarkałem w kasku wtedy taki byłem dumny !.
A ja dzisiaj cipa prawie się przewróciłem jak zatrzymałem zminiac ciuchy i kto mi pomógł postawic to żelastowo bardziej w pionie... Andrzej !
Kto mi dzisiaj wyrwał pokrowiec z łańcucha... Andrzej !.
Kto mi dzisiaj popchał moto pod ładniejsze drzewo...
ZONK.... bo dziadek z chałupy, dobre to je, dobre ;).
errata... podobno i to Andrzej sprawił ;)

Zaraz trzeba coś zjeść. Mamy zaproszenie na disco w Route 66. Boje się że my za bardzo classic ;) a nawet już old formation ;) i chyba lepiej tam wsi nie robic, jeszcze nas nikt do tańca nie poprosi i wstyd będzie ...

Juro nasz ostatni dzień- powrót do Wa-wy- jakieś 500 km. Jakaś obstawa z Radomia nam się szykuje. Wszyscy lansiarsko się pewnie ubiorą a my jak obdartusy... ;) czyli standard. Stres okrutny panie, Andrzej już się zamknął w sobie na tą wizję...
Ja dodatkowo zrobie 300 samochodem w poszukiwaniu młodszego synka. Żona ze starszym uciekli mi” do Włoch koloseum obdrapywać a ja walczę sam z maluchem – może być nie łatwo ;). Nawet nie wiem gdzie jest jego szafa z ubraniami... – to będzie dobre, dobre

My tu filmy cały czas kręcimy, nawet podwodne obiekty. Ze zdjęciami to nie tak łatwo bo problem techniczny jest i tu więcej zachodu z mojej strony niźli sklecić parę słów dla potomnych i obecnych ;). Po powrocie na pewno coś powstawiam. Nie będzie nic specjalnego bo małpka robię- lustrzankę dałem żonie ;), ale kamerka jest spoko - Andrzeja ;).

mój pokrowiec
Obrazek



wesele musi być
Obrazek



no zgadnijcie co to ;)
Obrazek



rozwiązanie...
Obrazek




Andrzej...
Obrazek



JA ;)
Obrazek

_________________
Pozdrawiam
Pink
SV 1000 N, 2005 r. srebrna, szybka GIVI, kufer GIVI


Ostatnio edytowano 13 cze 2013, o 17:44 przez pink25, łącznie edytowano 2 razy



8 cze 2013, o 22:57
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 sty 2013, o 00:17
Posty: 526
Lokalizacja: Jeziora Wlk.
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650N 2000
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Jeśli chodzi o winiety i tryb przyspieszony przy zwiedzaniu miasta - mistrzostwo :mrgreen:

Kolego zacznij pisać książki a zrobisz na tym furorę, czytać Twoje "streszczenie" ma człowiek odczucie jakby się było razem z Wami:)

Życzę udanego powrotu do Polski :D


8 cze 2013, o 23:15
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 11:03
Posty: 713
Lokalizacja: Piaseczno
Płeć: mężczyzna
Moto: KTM 790 Adventure R
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Jakbyście mieli wracać przez Chyżne to zaraz za Mikulasem przed serpentynami stoi często słowacka Policja, więc uważajcie - chociaż po co ja Wam to piszę - macie więcej szczęścia ....

_________________
SV650N K6 YHJ --> DL650A L0 YME --> BMW F700GS --> KTM 790 Adeventure R
http://www.bikepics.com/members/golkow


8 cze 2013, o 23:17
Zobacz profil WWW
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2010, o 15:22
Posty: 707
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV 1000 N 2005
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
piszcie piszcie, dzieki za dobre słowo, dzieki golkow za info... Dziasiaj prawie na tych serpentynach słowackich by mnie łykneła policja. Jakies dzwiwne samochody mają, z dzialem na dachu... 2 takie minąlem i myslałem że to jakaś stacja meteorologiczna... oby z tego jakiegos deszczu dla mnie nie było...
A łykneli by mnie jak sie podczepilem sporta i lecialem miedzy samochodami i ciagła przekroczyłem, ale ciężko było im zareagować a i wtedy pokumałem co to za działo na dachu... Znaczy dalej nie wiem, ale nalezy do policji ;).

_________________
Pozdrawiam
Pink
SV 1000 N, 2005 r. srebrna, szybka GIVI, kufer GIVI


8 cze 2013, o 23:52
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2010, o 15:22
Posty: 707
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV 1000 N 2005
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
dzień 11
start Mikuleś
koniec Warszawa- dom

dla mnie przejechane około 950 km... :(

no to wstali... poranna lektura- skład zupek chińskich ;).
Słonce wysoko i bez chmur- super, wydaje się ze będzie OK jak na razie.

Musze powiedzieć, ze mieliśmy jak dotąd dużo szczęścia jeśli chodzi o pogodę ;). Jedynie chyba 2 dni początkowe bardziej obfite w opad. Oby to się nie zmieniło...

Analizując stwierdzam, że rozwalone łozysko to nie moja wina... Myślałem, że może stawianie na koło to zrobiło ale to jednak deszcz i dziury Słowackie.... ;). Trochę dałem dupy bo mogłem opóźnić infekcję łożyska bo zauważyłem w Rumuni wyciekającą rdzę z łożyska. Ale zbagatelizowałem.... psiknąłem tylko sprayem do łańcucha... a trzeba było chlastać już wtedy olejem... czyli jednak moja wina :).
Łożysko fajnie wyglądało- jego już nie było... połamane strzępy... Gość stwierdził, że było zablokowane i je rozerwało...

wiele godzin później...
Jestem już w domu w Warszawie ale to jeszcze nie koniec jeżdżenia na dzisiaj ... jeszcze 300 km , ale już samochodem. Wyjazd coś koło 8 pewnie bo dziadek powiedział "do 9 idzcie precz" a my posłuszni ;)
Dystans do przejechania dziś na moto 550 km. Początkowo było bardzo fajnie , ładna pogoda chociaż po wjechaniu w góry zrobiło się chłodno i mokro na jezdni. Lecimy sobie spoko, fajne łuki tam są do przejścia z Polską. Za przejściem podczepiamy się szybko jadacągo mondeo, ale zabawę przerywa przymus zjechania Andrzeja na tankowanie :(. Potem zaczyna być dużo motocyklistów (jakiś zjazd chyba...) i na trasie do Krakowa dojeżdzamy do grupki 3 moto fajnie szybko jadących. Lecę z nimi jakiś czas. Cały czas czy łuk czy prosta trzymają 150. Fajnie...! to jest to czego mi przez kilka dnia brakowało ;). Na pierwszym rozjeździe z południa Krakowa żegnam się z nimi i czekam na Andrzeja. Dolatuje i pokazuje, że leci dalej. OK. Ja zanim wsiadę i navi załapuje cokolwiek 2 minuty mija. Mój bład i navi sprawia, że wpadam na trase na Rzeszów. Do zawrotki i 5 km stracone... Gonie ostro bo wiem że Andrzej w takich sytuacjach ma tendencję na kłusu przed siebie..., ale go nie ma nigdzie...Nasze navi mogły inaczej poprowadzić przez Kraków do Wawy przez Radom, ale mamy jechać najkrótszą czyli walę na Michałów, Jędzrzejów do Radom jak pokazują znaki. Jeszcze w Krakowie zatrzymuje, się aby zadzwonić do Andrzeja gdzie jest. Szlak by trafił kasa na karcie się akurat skończyła a wczoraj gadałem z żona i żadnego komunikatu nie było.... Jadę po kierunku i szukam punktu z doładowaniem. Zaknięte, "nie mamy...". Chce odszukać Andrzeja bo mamy ten spot w Radomiu a ja nie znam ludzi, nie wiem o której i gdzie... po wyjeździe z Krakowa na jakiejś stacji wydaje się sukces..Płace, gość drukuje kod... kod nie włazi... Daję gościowi niech sam wprowadza..., w tym samym momencie dzwoni Andrzej... ufff myśle. Mówi ze jest w Olkuszu... Nic mi to nie mówi... Pyta gdzie ja jestem... Pytam sprzedawce i mówię... podobno 30 km za Krakowem na trasie na Jedrzejów. Andrzej ->" spoko, wiem gdzie to, jesteś 30 km ode mnie przyjeżdzaj" mówi. OK. Pytam gości gdzie ten Olkusz a ludzie, że trzeba wracać w stronę Krakowa i w prawo na coś tam. Wszyscy w szoku, że kolega tamtędy na Radom leci... Mi to wtedy nic nie mówi. To daję w palinik. 20 km, 30 km, no droga super, ładna szkoda tylko myśle że Andrzej zmienił plany i zaleciał już do Olkusza nim mi o tym nie mówiąc. 60, 70 km i kur@wa jestem w Olkuszu... i navi pokazuje dalej do domu 300 km jak z Krakowa czyli jestem 100 km w plecy a mam do zrobienia dziś 550 +300=850 a teraz 950km. Wkórw rośnie. Pytam ludzi gdzie jest inter marche (mamy sie tu spotkać) a jak na złośc z tubylców nikt nie wie... to pytam jak na Warszawę a 2 osoby stojące obok pokazały jedna kierunek skąd przyjechałem a druga przeciwny... zajebioza myślę... Wydzwonić się nie da... lecę pomału za miasto na Bytom a telefon w lewej zdretwiałej rece cały czas trzymam, może zadzwoni... Zadzwonił !. Pytam ostro co on wyrabia i gdzie jest i ze dorzucił mi 100 km. Usłyszałem tylko "przepraszam, moja wina " i się rozłączył... (a wiedział że dalej się nie mogę wydzwonić) Focha mi strzelił ! ;)). Stoje jak ta pizda zły na goracu przy 3 pasach, może zadzwoni... ???, nie dzwoni... Nie wiem w którą stronę mam jechać... może jest z przodu. Patrzę ile mam paliwa, mało dość... Dobra daję w palnik do przodu, może go dojdę... a jak nie to na stacje i bedę obserwował co dojezdza. Nie doganiam nic, tankuję. Lecę dalej 100-120/h pomału z telefonem w lewej rece bo może zadzwoni i szybko trzeba odebrać. Godzina mija, nic... W koncu zauważam że było połączenie, zjedzam, ale nie ponawia. A idź w pizdu myślę, fochy robi... Lece dalej już na Wawę, mam ważniejsze rzeczy niz takie pitu pitu :). 127 km przed Wawą łapie mnie deszcz, pic się chce jak cholera i sikać :). Zatrzymiuę się i patrz akurat zadzwonił książe wtedy... i pyta gdzie jestem... opiepszam za rozłączenie się i fochy i wszystko jak wyżej... Powalony na łopatki rozłączam się... Dalej nie wiem gdzie On jest...
Szkoda bo w sumie szkoda, że tak wyszło...

Po pogawędce nie ubrany dostaję z deszczu i już nie sikam ;).
To do domu... a tu cały czas ściana wody. Grzeje ostro... Zapominam o sprawie, jest OK..., głupio wracać po wyprawie zdenerwowanym i tak witać stęsknione dziecko ;).
Czuję ze zbliżam się do Warszawy bo samochody zaczynają mnie polewać z dwóch stron ;)
Kolega z pięknego BMW dba o mnie i polewa mnie ciągle wielka falą jadąc koło mnie chociaż może z przodu lub z tyłu...
Na światłach pokazuje mu kciukami, że mi się podoba, że chcę więcej co też i on kontynuuje ;). Dom blisko myślę, Warszawa :))) Wpadam do Wa-wy - ocho , mamy powódz- cała Warszawa stoi w samochodach. Przeprawiam się po lokalnych jeziorkach na Bemowo do domu ;).
Zajechał Pan do domu, witam z sąsiadami. Wchodzę do windy a tam słyszę wodospad a kask na głowie...
Sąsiadka do mnie, że powódź w garażu a tam samochód , którym zaraz pojadę po syna. Nie przebieram się - zjeżdzam na dół, drzwi się windy otwierają... mój bład :)- mała fala wody wpada do windy...- . Spoko... Idę do garażu. Sąsiedzi porozrzucani na wysepkach i podwyższeniach a ja spokojnie w butach moto do samochodu...
O kufa... zapomniałem kluczyków :).

Posiedzę chwile w domu, moze się rozjadą trochę te samochody bo do jutra nie wrócę...:)

w polskich górach
Obrazek



pod taka górę podjadę ;) - mówi Andrzej ;)
Obrazek




wygrali...
Obrazek




dali rade Wyprawie...
Obrazek



i moto też... ;)
Obrazek



Pomimo faktu, że to koniec wyprawy to dalej postaram się już na spokojnie podać kilka "wspaniałych" RAD :), spisać pewne przemyślenia ;). Miłej lektury

_________________
Pozdrawiam
Pink
SV 1000 N, 2005 r. srebrna, szybka GIVI, kufer GIVI


Ostatnio edytowano 14 cze 2013, o 07:20 przez pink25, łącznie edytowano 3 razy



9 cze 2013, o 16:46
Zobacz profil
SV Rider

Dołączył(a): 16 maja 2010, o 16:37
Posty: 1240
Lokalizacja: Poznań
Płeć: mężczyzna
Moto: Z800
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Andrzej - legenda... trochę na koniec nadszarpnięta historią o fochu, ale może właśnie przeczytał co pisałeś?

_________________
GS500 -> SV650S K3 -> Z800 Batmobile


9 cze 2013, o 17:00
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 kwi 2010, o 15:22
Posty: 707
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV 1000 N 2005
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
nerw na koniec ;), moze i dobrze to bedzie krystaliczniej na przyszłość. Okazało się że jednak jestem za krótki, aby wszystko poukładać ;).

Jeszcze jeden foch a krew mnie zaleje... :).
Zajechał chociaż szczęśliwie ?. Zadzwonić dalej ja nie mogę...
Cholera - pierwszy raz na wyprawie to dziś łeb napiepsza jak cholera...

A pomijając ten artefakt to wyprawa była SUPER !.
UDAŁO się w 11 dni wiele zobaczyc i poznać także 10,5 dnia zajebistego ;)

Adam , no weź cos skrobnij bo cholera tak zostanie ;).
...Adam strasznie grzeczny jest i poukładany to pewnie teraz wachluje się bo mu gorąco;). Ale szatan na moto...
To co Adam Ci kupujemy na nastepne moto bo z tego wyrastasz pomału ?
Myslę może:
a) Vstrom ?
b) TDM ?

Aaa- lagi mi zaczeły lać :( to przez ta Słowację. Wszystko przez Słowacje , początek i koniec ;)


prosze... niech ktos cos napisze... ;)

_________________
Pozdrawiam
Pink
SV 1000 N, 2005 r. srebrna, szybka GIVI, kufer GIVI


Ostatnio edytowano 12 cze 2013, o 16:14 przez pink25, łącznie edytowano 2 razy



9 cze 2013, o 17:22
Zobacz profil
pieszy

Dołączył(a): 16 maja 2011, o 08:55
Posty: 8
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: CBF1000
Post Re: 30 maj do 9 czerwiec- objazd Europy - kto chetny ?
Zajrzałem tu, żeby sprawdzić czy wróciliście cało do domu. Cieszę się, że tak (mam nadzieję, że Andrzej również, choć się na razie nie odzywa).
Postaram się coś napisać o moim powrocie. Zbierałem się już do tego od kilku dni, ale najpierw opanowała nie niemoc, a teraz różne zajęcia. No ale za chwilę młodsze pokolenie wyląduje w łóżkach i będzie chwila czasu.


9 cze 2013, o 21:32
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 105 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by STSoftware.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL