No zagapił się chłop, ale wygląda też na to że nie włączył kierunkowskazu przed zmianą pasa. Gdyby włączył, to być może by go to uratowało bo samochodziarz pewnie by odruchowo zatrąbił i ostrzegł motocyklistę.

Chociaż jedna dobra wiadomość
http://www.tvn24.pl/rozbil-sie-kradzion ... 109,s.html

Ja ostrzegam tych których zaczynają na SV swoje pierwsze podboje dróg.
Kiedy ja zacząłem jeździć pogoda była w kratkę. Chwile padało, nagle wychodziło słońce i szybko asfalt robił się suchy. Po chwili znowu padało.
Mimo wszystko jeździłem cały dzień zaznajamiając się maszyną. Pod wieczór (ok 18 h ) czułem się dostatecznie pewnie aby pojechać do Niepołomic - miasteczko obok Krakowa.
Całą drogę przez rybitwy okropnie lało. Pożyczony kask parował, rękawice mokre, sportowe buty całe przemoczone - to samo tyczy się reszty ubrania wraz z bielizną ( masakra! kombinezon w deszczu to podstawa ). Na szczęście całą drogę do celu przejechałem bez problemów. Moje niedoświadczenie nie przysporzyła mi kuku.
W drodze powrotnej, kiedy do domu został mi niecały 1 km, przejechałem most na Dąbiu, minąłem wiadukt i jadąc w stronę nawrotki na fabryczną odkręciłem mocniej gaz aby zwiększyć prędkość i zmieniłem bieg za szybko puszczając sprzęgło (strzeliłem sprzęgłem) co spowodowało najprawdopodobniej blokadę tylnego koła do tego na mokrej nawierzchni. Poczułem jak tył motocykla chce wyprzedzić kierownicę. Nogi odruchowo obie poszły na asfalt - odruch jak na rowerze - lekko muskałem hamulec przedni ( co nie wiem czy było dobrą opcją ) i manewrowałem kierownicą bez dodawania gazu. Całe szczęście koło tylne złapało przyczepność i szybko wróciło na swoje miejsce. Uniknąłem kraksy.
Nie zatrzymywałem się, po prostu dojechałem do domu, zamknąłem moto w garażu. Dopiero kiedy odchodziłem z kluczkami od motoru w kieszeni, ręce zaczęły mi drżeć i dopiero zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji.

Nie ma co szaleć na początku ! Trzeba naprawdę dobrze poznać maszynę i poznać jej wszystkie zachowania, fochy i humorki !
Dodam jeszcze, że mimo wszystko nie żałuje wyboru SV650 na pierwsze moto!

Fochy i humorki może mieć kobita, motocykla po prostu nie ogarniasz

Pomijając poziom tych żali, zrobiłeś wszystko żeby pogłębić skutek prostego, błahego błędu. Zamiast rzucania oczywistościami przeczytaj coś mądrego o zachowaniu motocykla albo wybierz się na jakieś fachowe szkolenie.

Takiemu recydywiście to 10 lat dowalić...
Lekarze go leczą, a ten ich jeszcze okrada. Ludzie wstydu nie mają...

To jest oczywiste. To była moja pierwsza jazda po 2 letniej przerwie od zdania egzaminu.
Nigdy wcześniej nie jeździłem

Polecam jakiś porządny kurs doszkalający gdzie nauczą Cię redukcji z międzygazem i innych elementarnych rzeczy. Gwarantuję, że nie będziesz żałował.

I nie czekaj z tym aż utrwalisz sobie złe nawyki - oduczanie się ich to przykry i zbędny proces.

Potwierdzam! Ja po 5 latach jeżdżenia, 2 glebach z niedoświadczenia i jednym poważnym wypadku, dopiero zaczynam ogarniać jazdę na moto. Oczywiście od początku kursy, książki, filmy, ćwiczenia... dla jasności mówię o prawidłowej jeździe, a nie takiej aby tylko przedostać się z pkt. A do B....Jedź na szkolenie, a nie uwierzysz ile nie umiesz

Temat brzmi "Ku przestrodze" wiec chyba pasuje.
Jezeli wybieracie sie w dluzsza trase to zawsze zakladajcie pas nerkowy. Ja po pokonaniu 1000km zdycham w ogromnej kolejce w szpitalu z silnym zapaleniem korzonkow. Rano zabieralo mnie z domu pogotowie, bo nie bylem w stanie wykonac zadnego ruchu...

Miles, nie zawsze. To raczej dotyczy gości w koszulkach, jeansach i trampkach. Do kombinezonu raczej pas niepotrzebny...

Ja jechalem w pelnym stroju i mnie wzielo, wiec na wszelki wypadek zaopatrze sie w taki pas. Kurtka nie przylega tak dobrze do plecow, wiec czasami moze podwiac.

Miles pierwsza taka traska? Moze nie od przewiania tylko mięsnie plecow Ci siadly?

Tak, pierwsza taka trasa. Do szpitala dojechałem o godzinie 18 i dopiero teraz wróciłem do domu (czyli około godziny 03.00). Seria zastrzyków, kroplówka, RTG, badania i diagnoza "ciężko stwierdzić przyczynę... RTG wykazało, że wszystko jest ok, czyli prawdopodobnie doszło do osłabienia którejś z przestrzeni międzykręgowej i do naderwania".
Tak czy inaczej... nikomu tego nie życzę. Bo leżenie plackiem na środku hali garażowej o północy, brak zasięgu w telefonie i światło, które zgasło po kilku minutach to nie jest miłe przeżycie. Zastrzyki w mięśnie również.

Oj potrzebny, potrzebny. Ja problemy z "korzonkami" miałem zanim pomyślałem o jeżdżeniu motocyklem, niemniej też zakładałem, że skórzany kombinezon wystarczająco chroni i... szybko kupowałem pas nerkowy.
Bardzo możliwe, że to taka moja przypadłość i na innych nie będzie to miało wpływu, ale pęd powietrza zawsze wychładza (na naszych szerokościach geograficznych). Jedni mają czułe plecy inni nie... Moje szybko reagują na nadmierne schłodzenie

Rekonstrukcja wypadku motocyklowego: http://www.sadistic.pl/rekonstrukcja-wy ... 114142.htm
Warto zobaczyć, wysoka wartość merytoryczna materiału.

Pewnie wszystko zależy od kombinezonu, czy to skóra czy tekstylny i co się ubiera pod ten kombinezon. Ja zawsze jakąś bieliznę mam pod kombinezonem (tekstylny) i zsuwam zawsze na plecach. Jesienią mam bieliznę, golf (włożone do spodni), podpinkę i kurtkę. Narazie bez przykrych objawów.