Witam, Chciałem się dowiedzieć jak waszym zdaniem warto zrobić. Czekać na zakonczenie sezonu i kupic sv jesienią ? Czy może rozglądać się za moto w sezonie bez żadnego czekania ? Proszę o odpowiedz, moje pytanie wiąże się w dużej mierze z kosztem zakupu motocykla (licze na niższe ceny) ponieważ mam do dyspozycji 7-8 tyś.

Możesz liczyć na ceny niższe ok. 1000 złotych. Także wybór jest wówczas zazwyczaj większy.
Natomiast nie nastawiaj się na jesień, bo w Polsce sprzedaje się motocykle nie tyle jesienią, co zimą lub wczesną wiosną.

Szukać najlepszego egzemplarza za dostępne finanse nie ma reguły czy to środek sezonu, jesień czy -30C. Dobre i zadbane sztuki i tak trzymają cenę

Jeśli to ma być biznez to czekaj. Najlepiej do wiosny przyszłego roku. A jakbyś chciał coś pojeździć to szukaj teraz.

Mnie aż rwie do jazdy motocyklem, przeszukując forum natrafiłem na to ogłoszenie, kolega z forum wystawił swoje moto na sprzedaż. Jak mówicie warto się zastanowić nad tym ? http://allegro.pl/show_item.php?item=3391493277

Zawsze się zastanawiam, czy da radę zachować moto z takim przebiegiem jak są pokazywane na allegro. Ja mam rocznik 2001 i już mam przejechane około 75k km. Kolega z aukcji w tym sezonie przejechał już około 6k km, co od roku 2000 daje ponad 60k km. No ale może poprzedni właściciele nie jeździli zbyt dużo...
Wstaw ofertę do 'Ciekawostki z allegro' i forumowicze go ocenią.
Moim zdaniem za dobrym egzemplarzem warto pojeździć.

Pozdro

To można sobie odpuścić. Ktoś włożył trochę czasu i pieniędzy, żeby moto się wyróżniało. Malowanie plus wymienione części na nieseryjne. Jak na każdym forum tak i tutaj są pewne "mądrosci". Ta powie, że moto po crashu i wszystko to zrobiono by ukryć ślady wypadku.
Przebiegiem się nie sugeruj. I nie jedź na drugi koniec Polski.

Z własnych doświadczeń: nie kupuj o2o bez porządnej jazdy próbnej, a zimą tego nie zrobisz.

a) Przebieg != stan
b) Patrząc po sobie, nawet słaby sezon to nakręcone 4k, więc 10-13 letnie moto bez 50k na liczniku to na 95% ściema.

Nie ma się co bać motocykli "z przelotem", współczesne japońskie silniki (przy odpowiedniej eksploatacji, czytaj głównie wymianie oleju) nie powinny po 150+kkm odstawać od tego co mamy na allegro. Pod warunkiem, oczywiście, że licznika nie kręcili trzej właściciele do tyłu. Klient nakręca podaż, jak szukacie gaźnika bez "przebiegu", to taki dostaniecie. Żeby było weselej, "trupy" często odżywają po regulacji, a to igły wymagają solidnych inwestycji.

Była tu na forum wrzucona sztuka z UK, która przez ze 180kkm nagle nadrobiła przez morze do niecałych 40. Ciekawe ile takich rodzynków lata po Polsce z właścicielem przekonanym, że moto ma dopiero drugi komplet opon

@pm2z:
Jak ktoś nie nakręcił X kilometrów na danym moto, nie wychwyci co jest nie halo. Zresztą, sam brałem udział w zakupie trupa. Właściciel grzecznie wysłuchał moich uwag o słabym zachowaniu, i tak kupił motóra. Co wyszło po zakupie? Krzywe prawie całe przednie zawieszenie i rozsypany rozrząd, sprzedawał moto jako "to nie jest sprzęt dla kogoś z forum".

BTW. Erazer, twoje moto ma specjalną kategorię

Ja uważam, że mit kupowania motocykla po sezonie już dawno temu umarł. Więcej, ludzie nawet delikatnie zawyżają ceny w tym okresie żeby się "z targować" do ceny za którą i tak sprzedali by w sezonie. Jednoślady są coraz powszechniejsze w PL, zakup jest coraz łatwiejszy, a przelicznikiem nie powinna być pora roku tylko stan techniczny.

Jezeli moto jest sprowadzane z za oceanu to te przebiegi sa calkiem mozliwe. Znam kilku ludzi co moto uzywaja jako zabawke i raz na 2 tygodnie jada sie przejechac pare km.
Sa i tacy ktorzy kreca liczniki ale to przewaznie komisy samochodowe.

To właśnie przykład forumowych mądrości.
a) Bzdura jakich mało. Są kompletnie skatowane sprzęty z przebiegami poniżej 10 tys.km i świetne maszyny z ogromnymi przebiegami.
b) Patrząc po sobie i mając w garażu trzy motocykle plus quada, do tego nie będącym na garnuszku mamusi 20 latkiem nie jestem w stanie nabić dziesiątków tysięcy km. Przyjeżdżają do nas na serwis przedsezonowy maszyny, które robią przebiegi poniżej jednego tysiąca km rocznie. GS 1150 mojego kumpla od 3 lat nie zrobił kilometra. Przykładów mógłbym wiele.
Każdy pojazd należy traktować indywidualnie bez regułek i mitomanii.

Podobnie jest z ciuchami, oponami itd wiec jak coś się trafia w dobrej cenie to nie ma co czekać do końca sezonu, że będzie dużo taniej.

Biorąc pod uwage sezonowość w/w przedmiotów to ciekawa teoria. Kurtka zimowa jest w tej samej cenie w kwietniu w której była w grudniu? Opony zimowe mają "zimową" cenę w czerwcu? Tak się radośnie składa, ze śledzę rynek motocyklowy od 20 lat. I niewiele się zmieniło. Polaczek nadal sobie przypomina o motocyklu na przełomie marzec/kwiecień.I w temacie zakupu jak też serwisu. Jak oglądałem swojego litra na wiosnę to był na łysych laczkach, z dobitym napędem i za 15 koła. Ani złotówki mniej. W lutym kupiłem go za 13 z nowymi Metzelerami i złotym DIDem. Ale może to był przypadek, ze byłem jedynym zainteresowanym. Pewnie też przez przypadek zbiłem cenę o 900 złociszy. I -18 stopni mrozu i po kolana śniegu też pewnie było bez znaczenia...

nie licz na nizsze ceny. handlarze nie odpuszczają, a wlasciciele dobrych egzemplarzy wiedzą co mają. ew. nizsza cena wynika z potrzeby pełnego serwisu na kolejny sezon.

imho nie warto sie w to bawic. natomiast ryzykujesz brak pogody = brak możliwości dobrego sprawdzenia moto.

Serwisu, opłat, większego parcia na kupienie nowego motocykla, etc.
Ja bym nie czekał, ale decyzja należy do Ciebie.

1.Czyżby humanista? "!=" oznacza "nie równe". Przeczytaj jeszcze raz mojego posta i swojego.
2. Wystawisz taki sprzęt sępom z allegro? Czy sprzedasz znajomemu znajomego ew. gdzieś po forum?

Mało prawdopodobne.

A, to przepraszam.

Sęp z allegro czy forum, bez różnicy. Jeśli płaci.
Pracuję w sklepie/serwisie moto. Na wiosnę pytania o moto to było kilku klientów dziennie. Przywieźliśmy kilka maszyn z Niemcowni. Poszły wszystkie. Teraz pytanie o moto to jakiś dwóch ludków tygodniowo. Co ciekawsze pojawili się pytacze, czy przyjmujemy w komis. Mam wizję na Rebelkę robioną na bobbera. Kolega przywiózł taką, dopieścił i wymuskał. Cena wysoka, bo nowy napęd i opony, wymienił olej i filtr, poprawił chromy. Minęły prawie trzy miesiące i co słyszę? "Mirek, jak dla Ciebie to po kosztach." Rynek się powiększa i co za tym idzie fajne maszyny pojawiają się częściej, ale nadal na wiosnę sprzedają się najłatwiej a jesienią lepiej się targuje cenę. Masa ludzi chce sprzedać jesienią bo na wiosnę chcą inne moto, bo nie mają gdzie parkować albo boją się żony. Motocykl nadal jest towarem sezonowym i jeszcze długo to potrwa, pomimo świetnych ciuchów, grzanych manetek i innego dobra. Potrzeba czasu...

ale na co? na zmiane klimatu w Polsce?? sorry za OT

Mentalności? W zeszłym tygodniu usłyszałem hasło: "Jeszcze trzy, cztery tygodnie i koniec sezonu."