To, że producent zaleca wymianę co 30 tys. to zwykły marketing.
Swoją drogą to jest kolejny fenomen motocyklisty. Z jakieś idiotyczne "kolorowe śrubki" jest w stanie płacić jak za zboże. Ale oszczędza na oleju.

Olej nie dodaje do lansu na dzielni.

Pilnuje przebiegu przy zmianie, terminowości już mniej.

Kolega w Fazerze 2 sezony przejechał na jednym oleju (Motul 300V) i nic się nie stało. W sumie może zrobił z 7 tys przez 2 lata.

To trochę jak z ,,Best before'' na żarciu, większość wyrzuca żywność po terminie. A data oznacza 100% gwarancji jakości, będzie jadalne jeszcze sporo.
Olej też po roku nie zamienia się w żywicę, ba, nie zobaczysz różnicy między nowym, ale właściwości już traci.
Ile razy spotkałem się z głąbami uważającymi że jak dolewa litr świeżego to ma w zasadzie nowy w silniku. A że bierze, musi i już.

Bo tego nie zauważysz gołym okiem. Ale silnik zamiast wytrzymać przykładowe 100kkm przebiegu wytrzymuje 50...

Tak możemy gadać w kółko. Sporo samochodów i motocykli z początku lat 90 jeździ do dziś a oleje które wówczas były lane na pewno nie były tak dobre jak teraz.

I co ? większość tych silników ma duże przebiegi i jeździ do dziś.

Rozebrałem kilka silników w swoim życiu, i takich jeżdżących na kiepskich olejach i takich jeżdżących na dobrych. I wiem jak wyglądają jedne i drugie w środku, jakie tolerancje mają i jak wygląda ich zużycie. I przez to wiem, że nie kupię maszyny, od kogoś, kto nie dba o olej. Ale nie musisz mi wierzyć i możesz jeździć nawet na oleju rzepakowym, jakiś czas pewnie pojeździ i na takim

Jak to koroviov napisał najważniejsze, żeby śrubki się świeciły, kto by tam się mechaniką przejmował

Śrubki to podstawa. Ja swoje moto kupiłem gdzie ktoś miał tyle zacięcia że wszystkie łebki na żółto pomalował. Czaicie? Pedzelek i każdą śrubkę paćkać. Masakra
Co do oleju to ja gorączkowo nie podchodze że musi byc jakiś najbardziej wypasiony z mozliwych. Taki tam ze >średniej półki styknie.
I przyznaję że zdaża mi się często przekraczać to standardowe 6 tys do wymiany ale w sytuacji gdzie jade gdzieś daleko. Np. w zeszłym roku ponad 7 tys w jedną stronę i nie srałem ogniem że olej się skończy, bo zmieniłem dopiero wracając jak miał nakręcone z 10 tys. Pracował w końcu tylko 4 czy 5 dni raptem. W motogodzinach jeszcze mniej, a chyba najbardziej badziewne kilka setek moga osiągnąć. Nie wiem czy to prawda ale normy na olej podobno przewidują że żeby wpisały się w specyfikację to wymagają od niego trwałości 1000 motogodzin. Być może ktoś wnikał i to ew. potwierdzi
Nie mniej z tego co mi ze szkoły we łbie zostało cos mi sie zdaje że olej po prostu z biegiem czasu staje się bardziej toksyczny dla silnika. Zbiera kwaśne i inne syfiące produkty po spalaniu, należałby go wymienic właśnie z tego powodu, żeby nie żarł silnika przez długi okres czasu. Z tego powodu wymieniac powinno sie przed zimą np. nawet jeżeli ten olej przekulał powidzmy tylko 1000 kilosów.

Chłopaki nie chodzi mi o srubki tylko o sens wymiany oleju

co zrobisz i tak bedzei zle


z olejem to tak jak z dupa "czlowiek sie moze krecic jak chce dupa zawsze z tylu "


pozdrawiam
voss

Powiedzmy w wielkim uproszczeniu tak:
Okresowa wymiana oleju ma taki sam sens jak okresowa wymiana majtek.

Jeżeli nie zmienisz to niby sa dalej, ale to nie to samo.
Ew. jeszcze można bez, ale to tylko na małych dystansach raczej

ROTFL

U płci pięknej bardzo ciekawy pomysł

Płeć piękna to inne założenia konstrukcyjne. Wyobraź sobie koleżankę jadącą na sporcie bez majteczek. Wchodzi w zakręt, schodzi na kolano i co? A no aerodynamika bracie u niej bezbłędna. Posmyra trochę i jest ok.
A teraz ty zrób to samo co ona?
Wiater to ci tak przetrzepie i takie turbulencje będa że pewno w botanike wjedziesz.

ed. ale miało być o majt.... znaczy o oleju

shimmy dostaniesz

Ooo własnie. Shimmy to jeszcze pryszcz, gorzej jak sworznia urwie. I tutaj smarowanie się kłania.
Jak w przyłowiu: Kto smaruje ten jedzie

No to mnie przekonałeś ))))

Nie. Ten co się nie myje!

Ciekawa ewolucja tego tematu.hehe

Dobra to teraz ja mam małe pytanie. 1 Maja 2013 zalałem shella połówkę. Zrobiłem na nim w zeszłym sezonie 1800 km ( + 200 do maja tego sezonu nadchodzącego ) czyli suma sumarum zrobię ok 2000 km na oleju, Czyli tak defacto przebieg 2 000 km dla oleju to jest nic. Czy jest sens żeby go zlewać znowu w maju i zalewać nowy czy przelatać spokojnie jeszcze jakiś okres czasu i zmienić dopiero przy przebiegu 3 000 - 4 000? Podejrzewam że w tym roku też zrobię ok 2 000 km.