Czyli mam rozumiec ze jak jest nasmarowanych pare stron w temacie to nie ma co sie w nim wypowiadac, pytac bo to beda glupie pytania... Rzeczywiscie, przy obcowaniu z takim podejsciem nie ma to sensu.

Bodzion
Bez urazy stary, ale jak się pałuje non stop to trzeba sie liczyc z tym że korbowody wylezą bokiem. I to niezależnie od tego jak cudowny olej by je obmywał.
Poza tym ten polecany z serwisówki jest całkiem ok, niezaleznie od tego co twórcy nowych klas by sobie nie mysleli.
Tak samo jak benzyna z Porty w niemczech , robiona tak samo jak w czasach gdy pędzila meserschmity do dzisiaj jest o wiele lepsza niż shell v-power czy jak mu tam.
Jak nie wierzysz to przejeźdżając zatankuj. Rezerwa zamiast po 150 czy 200 kilosach zapali ci sie dopiero po 300-tu

I tu się w pełni zgadzamy. Niech każdy leje co chce.

A potem spotkamy się z niektórymi z nas w wątku "jadę sobie spokojnie 200 km/h i nagle coś mi strzeliło w silniku", lub w wątku " silnik do SV650 pilnie kupię"
Jak myślicie, że żartuję - to przeszukajcie forum. Wątki z życia wzięte.

Jak chcecie katować te motorki do granic możliwości ( o ile chcecie ), to wpierw wlejcie do silnika coś porządnego.[/quot

Zły olej nie objawi się przy 200 km tylko przy zwykłej jeździe. Dla mnie wystarczyło parę stron wstecz i wiedziałem co zalać

pozdro

Zgadzam się z Tobą Lober.
Nie ma sensu się wysilać.
Jak wlejesz coś innego niż 10W40 to stajesz się tutaj wrogiem publicznym nr. 1
No i spróbuj się jeszcze nie zgodzić z "jedynym sprawiedliwym" - to potraktują Cię jak "małego chłopczyka w krótkich spodenkach"

Ale to nic - jutro wymieniam olej w swoich 2 motocyklach.
Wleje Valvoline SynPower 10W50 w klasyfikacji API SM ze specyfikacją JASO MA2.
I poczekam aż się "rozpuszczą" w nich silniki ... lub wyplują śrubki

Nie chłopaki. Nikt nie neguje potrzeby stosowania dobrego oleju. Tylko że silniki w naszych sprzętach to takie chłopy od szpadla i kopania rowów co by chetnie zeżalrli golonkę. A wy im wciskac chcecie przepiócze udko na listku sałaty.
Nie ta półka po prostu

Napisze delikatnie i bez agresji.
Tutaj nieco się mylisz. Otóż do spokojnej jazdy to można wlać nawet "olej kujawski" ( żartuje oczywiście ).
Prawdziwe wyzwania dla silnika zaczynają się w momencie gdy dostaje "ostro w kość"
I właśnie wtedy ważny jest wysokiej jakości olej.
Mam trochę doświadczenia w silnikami w samochodach sportowych i zaufaj mi:
Dla emeryckiej jazdy możesz wlać cokolwiek.
Jak chcesz wykorzystać 110% potencjału silnika to jak najlepszy olej jest absolutnie najważniejszy.

Panowie, a zauważyliscie jaka musi miec trwałość olej MA2 w motogodzinach? A po ilu go zmienicie ?

No toś teraz pokazał znajomość matematyki i mechaniki Bez urazy, oczywiście. Jeśli potrafisz wykorzystać 110% możliwości swojego silnika, to znaczy, że zjeżdżasz motocyklem ze skoczni motocyklowej w Planicy

Dobra, przesadziłem z ilością rozrywki na piątek Wielkiego Postu, więc do zobaczenia w przyszłym tygodniu!

Ja mam prosta zasadę co do wymiany.
Zgodnie z zaleceniami co do przebiegu, lub nie później niż co 12 miesięcy.
I tyle. Niezależnie od tego jakie mam olej i w jakim pojeździe. Dotyczy oczywiście jedynie silnikowych.
Przekładniowe, ATF, PSF - jedynie zgodnie z przebiegiem, bez kryteriów terminu.

Przecież to był żart... w sensie przenośna taka
Pozdro

No to fajnie Trwałość oleju który ma spełniać normę MA2 jest w zasadzie kilkanascie razy wieksza niż to ile motogodzin zrobisz w ciagu 6 tys kilometrów. Po prostu wylewasz w kanał olej który zrobiony był do długotrwałego uzycia. I za to właśnie przede wszystkim zabuliłeś kasę.

Powiem Wam szczerze, ze chyba juz nikt nie odwazy sie napisac czegokolwiek w tym temacie :-P

No bo wiara nie jest czymś o czym mozna dyskutować.

A poza tym np. ja to bronię po prostu archaiczna ale całkiem dobrą klasę SG
To jak z dietą dajmy na to. Żarcie neandertalczyka wcale by nam nie zaszkodziło

Wole kebsy

Nie bądź taki do tyłu. W Mc Donaldzie jest dietetyczne żarcie też. Nawet to reklamują
Pewno lepsze i zdrowsze steki robia niz te co jadł dziadzia w jaskini

Mc ma bana odemnie :-P aczkolwiek, ostatnio w tratoria italia jadlem wspaniale danie.. Deska grilowanego miesa i wazyw :-D a zeby bylo w temacie dodatkowo dawali 3 rozne oliwy aromatyczne.. Kosmos!

No widzisz bracie, prawie to samo zeżarłeś ze smakiem co ja neandertalczyk. Kawał miecha z badylem do podłubania w zebach I zeby było ciekawie to współcześni dietetycy takiego żarełka wcale nie uważają za szkodliwe. Tak jak jajecznica wcale nie podnosi cholesterolu.

ed. a co do oleju. Facet to takie wieczne dziecko.
Najpierw ma okres pryszczy na pysku
Potem fascynacji koleżankami
nastepnie tym co one maja w majtkach
kolejny to zarozumialstwa a po nim wegetarianizmu połaczonego z ideami buddy.
To najgorszy okres, bo gotów ubić kogoś kto zje kotleta. Bo w jego rozumowaniu wcale nie obczaja taki jeden z drugim wyższej duchowości.
Potem przychodzi otrzeźwienie, bo zaskoczy że stary wiedział dwadzieścia lat temu to co on dopiero odkrywa.
Zapomina po czym o tym i nadchodzi okres fascynacji techniką i cudownymi olejami silnikowymi.
(poza tym w tym okresie taki facet to za nic na świecie nie kupi czegos co nie bedzie najdroższe. Za np. kilka plasterków jakiej padliny w Tesco z napisem > Organic da więcej niż za całą szynkę urabana siekierą w tradycyjnym mięsnym)
Ale to też mija po jakims czasie

Ohhh chce sezon grillowy mniaaaaaaaam B-)

Siema

Poprzedni motocykl który miałem (XJ600N) to nie zmieniłem w nim ani razu oleju (miałem go jeden rok).

Sprzedałem go, pierwszy kupiec go kupił bo sprawował się elegancko i ładnie wyglądał.

Jeździ do dziś bo go widuję, brak zmiany oleju przez rok mu nie zaszkodził, a tutaj są problemy typu: Castrol/Motul/Mobil.


W rodzinie mamy samochód z 1992 roku. Co ciekawe samochód jeździ do dziś, pomimo tego iż pierwszy olej był w nim wlany ponad 20 lat temu ! Zakładam, że musiał to być jakiś super olej, skoro samochód jeździ ponad 20 lat !

Czy oleje w I połowie lat 90 były już super jakościowe tak jak teraz ?
Ciekawe czy pierwszy właściciel (Włoch) lał pełny syntetyk, zakładam, że tak, bo na półsyntetyku by wysiadł już


Aha, przebieg to 190 tys. km - nie wiem czy prawdziwy.

A gdzie tu mięso?