Przeglądając zdjęcia natrafiłam na zdjęcie Sylwii z psem. Kompletnie nie pamiętam psa!!!! A myślałam, że byłam na tyle trzeźwa, że nie mam luk w pamięci
Kiedy poszliśmy szukać moich zagubionych okularów, to w okolicy ruin koszar spotkaliśmy parę z psem na smyczy. Okazało się, że przyjechali tu kamperem aż z Finlandii, kilka dni wcześniej przejeżdżali przez Polskę, byli m.in. w Białowieży i zachwycali się żubrami Bardzo sympatyczni ludzie, ucięliśmy sobie z nimi dłuższą pogawędkę, zapraszaliśmy na nocleg na plażę i na ognisko, ale w końcu nie odważyli się wjechać kamperem bliżej morza, bali się, że ugrzęźnie gdzieś na tej dziurawej drodze. Przyszli tylko na chwilę, przeszli się po plaży i falochronie, a potem wrócili do samochodu i chyba zwinęli się w ogóle na noc z półwyspu w głąb lądu.
Dołączył(a): 13 mar 2011, o 22:03 Posty: 168
Płeć: kobieta
Moto: BMW F650GS
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
lasooch napisał(a):
Goti napisał(a):
Przeglądając zdjęcia natrafiłam na zdjęcie Sylwii z psem. Kompletnie nie pamiętam psa!!!! A myślałam, że byłam na tyle trzeźwa, że nie mam luk w pamięci
Kiedy poszliśmy szukać moich zagubionych okularów, to w okolicy ruin koszar spotkaliśmy parę z psem na smyczy. Okazało się, że przyjechali tu kamperem aż z Finlandii, kilka dni wcześniej przejeżdżali przez Polskę, byli m.in. w Białowieży i zachwycali się żubrami Bardzo sympatyczni ludzie, ucięliśmy sobie z nimi dłuższą pogawędkę, zapraszaliśmy na nocleg na plażę i na ognisko, ale w końcu nie odważyli się wjechać kamperem bliżej morza, bali się, że ugrzęźnie gdzieś na tej dziurawej drodze. Przyszli tylko na chwilę, przeszli się po plaży i falochronie, a potem wrócili do samochodu i chyba zwinęli się w ogóle na noc z półwyspu w głąb lądu.
Eeee, to mam prawo nie pamiętać - jak mnie tam nie było
Jeszcze tylko kwestia Romkowego wina - skąd On je wytrzasnął? Przecież tam sklepu żadnego nie było
_________________
18 sie 2014, o 22:49
angel-a
motorowerzysta
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 23:03 Posty: 56 Lokalizacja: Józefów/Otwock
Płeć: kobieta
Moto: Nerwus
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
z tego samego źródła, co Ty browary
_________________ When I get sad I stop being sad and be awesome instead! True story!
20 sie 2014, o 18:27
Goti
motocyklista
Dołączył(a): 13 mar 2011, o 22:03 Posty: 168
Płeć: kobieta
Moto: BMW F650GS
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
angel-a napisał(a):
z tego samego źródła, co Ty browary
No co Ty mówisz? Tom ja nie widziała, że to stamtąd
_________________
22 sie 2014, o 16:27
angel-a
motorowerzysta
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 23:03 Posty: 56 Lokalizacja: Józefów/Otwock
Płeć: kobieta
Moto: Nerwus
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
U naszego gospodarza można chyba było dostać praktycznie wszystko... Oprócz porannej kawy, ale to tylko dlatego, że padał deszcz!
_________________ When I get sad I stop being sad and be awesome instead! True story!
Obudził nas deszcz. Tak, nawet na albańskiej plaży w środku lata jesteśmy w stanie załapać się na deszcz Rzut oka na lewo z namiotu:
Plaża jakaś taka zasyfiona. Rzut oka na prawo z namiotu:
a tam od strony baru szybkim krokiem idzie w naszym kierunku dwóch policjantów, a za nimi biegnie właściciel baru, macha łapami i krzyczy "kein problem, kein problem!". Nosz k*rwa...
I tu chyba warto zrobić małą retrospekcję Dnia poprzedniego jeden z członków naszej wycieczki (na potrzeby tego opisu nazwijmy go "Stefanem") zapragnął zapalić sobie skręta. W końcu okoliczności piękne, dzika plaża, pełen relaks... Problem był tylko taki, że nikt z nas nie miał nic do palenia, ale podobno w Albanii trawę można kupić wszędzie. Więc niewiele myśląc, "Stefan" zapytał właściciela baru czy przypadkiem nie ma lub nie może załatwić. Oczywiście, że nasz niemieckojęzyczny przyjaciel może załatwić palenie, ale dopiero na jutro i w sumie w wysokiej cenie. "Stefan" zrezygnował więc z transakcji i wieczór grzecznie spędziliśmy z piwem/winem/rakiją i ogniskiem...
No a rano biegnie do nas policja Pierwsza moja myśl: jak nic będzie afera, że spaliśmy na dziko na terenie wojskowym. Ew. właściciel baru nas zakablował z tą niedoszłą trawą... No tak czy inaczej, zapowiada się ciekawy poranek. Jako jedyny szprechający zostałem szybko nominowany do kontaktów z władzą, no i szybko dowiedziałem się, że rozmawiam z jakimś najważniejszym komendantem regionu bla bla bla i z jego zastępcą. Jak się okazuje, panowie przyszli sprawdzić czy dobrze nam się spało Pytali czy nikt nas nie niepokoił, czy czujemy się bezpiecznie, czy nie ma jakichś problemów z lokalną ludnością. Zapewniali, że bardzo im zależy, by turyści mieli dobre zdanie o Albanii, że chcą do uniii i że gdyby cokolwiek złego się działo, to mamy do nich dzwonić 24/7 i chwila moment zjawi się policja, bo oni tu wszystkiego pilnują i bardzo sprawnie działają Uścisnęliśmy sobie prawice, podziękowaliśmy za troskę i teraz już bez zbędnych nerwów zabraliśmy się za śniadanie
Do wyboru były owoce morza:
Metrowej długości ryby podobne z wyglądu do rekina:
oraz salami, na którego grzbiecie ryby były wiezione. Tradycyjnie zdecydowaliśmy się na kanapki z pasztetem, paprykarzem czy co tam kto miał w kufrze Salami zostało jedynie wygłaskane przez Bożenkę.
W międzyczasie do falochronu przycumowała policyjna łódź, z której wysiadło kolejnych kilku mundurowych - przypłynęli sobie do baru na poranną kawkę. Posiedzieli chwilę w barze i patrzymy, znowu leci do nas gospodarz. Tym razem już nie do mnie, a bezpośrednio do "Stefana" i mówi, że gdyby jednak chciał tą trawę, to właśnie jest już do kupienia No, to tak dla dopełnienia obrazu albańskiej policji
Ponieważ deszczyk raczej nie ustaje, szybko zwijamy się z plaży i ruszamy w poszukiwaniu stacji benzynowej. Po opuszczeniu półwyspu najpierw Razor tankuje w jakimś barze 5l z plastikowej bańki, potem wszyscy zalewamy na jakiejś przedpotopowej stacji, gdzie za benzynę płacimy jakąś zbójecką cenę (20% drożej niż na każdej innej stacji w Albanii), no i niestety kierujemy się w kierunku Shkodru i przejścia granicznego z Czarnogórą.
Na granicy oczywiście jak zwykle musiał być jakiś cyrk. Kolejka samochodów na 3 czy 4 pasy ruchu i dobrych 100-200m długości. Zatrzymujemy się na końcu i nagle kątem oka widzę, jak z pobocza podrywa się w naszym kierunku gromada cyganów. Ooo nie, tak nie będzie! Jedynka i dzida między samochodami do przodu, pod same okienka. Celnicy na szczęście bardzo przychylni motocyklistom - kazali nam wjechać na chodnik i piesze przejście. Odprawiliśmy się dosłownie w 10min i powitała nas Czarnogóra
Od razu widać różnicę między jednym a drugim krajem. Drogi równiutkie, czyste, ładnie wyprofilowane. Nie ma śmieci, domy bardziej zadbane. Samochody nowsze i wreszcie inne marki niż mercedesy Dało się też zauważyć, jak w tym miejscu współżyją ze sobą różne kultury. Jadąc przez wsie czy małe miejscowości mijaliśmy kościoły, meczety i cerkwie stojące tuż obok siebie.
Po kilkudziesięciu kilometrach dojeżdżamy do miasta Bar, gdzie kierujemy się do jego starej części, nazwanej o dziwo - Stari Bar.
Motocykle zostały na parkingu, a my na pieszo poszliśmy zwiedzać ruiny starych zabudowań.
Niby ruiny nie są duże, ale i tak trzeba było się nałazić po schodach. Do tego gorąco i duszno, więc chyba każdy marzył już o znalezieniu noclegu i otwarciu zimnego piwa. Camp znaleźliśmy w miejscowości Buljarica i był to strzał w dziesiątkę - Camping Maślina. Wielki teren, a ludzi całkiem mało, więc miejsc do rozbicia namiotu było na prawdę do wyboru do koloru. Cały porośnięty wysokimi drzewami, więc i cienia sporo. Czyste sanitariaty i co najważniejsze - bliziutko do morza. Nie było wyjścia, ten dzień nie mógł skończyć się inaczej, niż na plaży
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 23:03 Posty: 56 Lokalizacja: Józefów/Otwock
Płeć: kobieta
Moto: Nerwus
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
Jeśli chodzi o to zbójeckie tankowanie...
Przypomniał mi się ten wioskowy głupek, mówiący "Mjuzik?", jego palec skierowany w Łasoochową nawigację i okrzyk Łasoocha: "Nosz Kur.. nacisnął i mi całą trasę skasował! IDŹ W PI*DU!!!"
_________________ When I get sad I stop being sad and be awesome instead! True story!
28 sie 2014, o 18:19
Goti
motocyklista
Dołączył(a): 13 mar 2011, o 22:03 Posty: 168
Płeć: kobieta
Moto: BMW F650GS
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
Trzy grosze od Goti do dnia 7
Poranek pochmurny i deszczowy. Trochę z bólem głowy, ale nie takim, jaki pewnie byłby po imprezie w Polsce. Na wyjazdach, zauważyłam, że rzadko ma się kaca Pochłonęliśmy pyszne, standardowe śniadanie. Tylko wspomnę, że chyba coś nie tak było już z paprykarzem (wiele dni w pełnym słońcu), bo kiepsko się po tym śniadaniu poczułam
O Policjantach już było, wiec nie będę się powtarzać. Wspomnę tu tylko jeszcze o salami. Otóż odkąd wjechaliśmy do Albanii, bardzo chciałam zdjęcie z osiołem. Zakochałam się w osiołach!!!! Aż tu nagle pojawił się pewien starszy Albańczyk nie tylko z osiołem ale jeszcze z dwoma wielkimi rybami (rekinami?). Byłam zachwycona. Podleciałyśmy z Sandrą do niego i zapytałyśmy, czy możemy zdjęcie zrobić z jego osłem. Zgodził się!!! . No i mam kilka pięknych zdjęć z nim (zrobionych Sandrowym telefonem). Później okazało się, że owy Albańczyk zaprowadził osła do bunkru, do którego poszłam z Sylwią już z Sylwiowym aparatem, no i jest
No kocham tego osła!!!
Po drodze szybkie i mega drogie tankowanie i jazda w kierunku Montenegro . Po drodze oczywiście spotykamy różnego rodzaju zwierzątka. Między innymi i osioły. Romek widział nawet jak jeden z nich się tarzał!!!!
Jeszcze pod drodze zjedliśmy ostatni albański obiad (dobre i tanie żarcie!!!). No i dojeżdżamy do granicy. A tam cyganie, którzy tak jak wspominał Kapitan od razu podbiegali z wyciągniętymi rękami. To my dzida do bramek i sio przez granicę
No i mamy Montenegro!!! Jeden z najpiękniejszych krajów przez które mieliśmy okazję jechać .
Dojeżdżamy do miasta Bar. Tam postanawiamy, że zatrzymamy się na chwilę, żeby je trochę zwiedzić. Oczywiście pierwsze co robimy z dziewczynami, to schodzimy i oglądamy targ staroci. Piękne i wcale niedrogie rzeczy <3. Gdyby nie to, że chłopaki nas wołali to na 100 % coś bym kupiła .
Poszliśmy zobaczyć ruiny - to chyba był jakiś zamek kiedyś, czy coś takiego.
Spoceni i zmęczeni jedziemy do kempingu w miejscowości Buljarica. Kemping pierwsza klasa. Rozbiliśmy się i wszyscy oprócz mnie polecieli na plażę. Ja poszłam wziąć gorący, mokry i cudowny prysznic. Prysznice - pierwsza klasa!!!! Jak już pozałatwiałam wszystkie sprawy, to postanowiłam dojść do reszty. No to wzięłam zimne piwko i dzielnie ruszam przez nieoświetloną łąkę - bo przecież tam jest brama i morze!!! I co? I okazuje się, że brama na noc jest zamykana. Pocałowałam klamkę. Nie poddałam się i poszłam na tą plażę naokoło . A tam... szum fal... kamienie... ludzie... miodzio!!!!!
_________________
7 wrz 2014, o 13:24
Jamez
SV Rider
Dołączył(a): 16 maja 2010, o 16:37 Posty: 1240 Lokalizacja: Poznań
Płeć: mężczyzna
Moto: Z800
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
Po co uciekaliście przed Cyganami? może byście coś sprzedali i biznes międzynarodowy zrobili przy okazji? Mieliście przecież w odwodzie znajomego komendanta z zastępcą! Nam się udało kilka patroli z fotoradarem minąć. Ale do nas nie mierzyli, chyba to "parcie" na turystów mają duże. A w Barze w barze nie byliście? jak to tak można?
Tym oto przebojem zostaliśmy obudzeni przez Romka o 5:30. My i wszystkie okoliczne namioty oczywiście też, bo ten psychopata nie wie co to litość Szybkie śniadanie, pakowanie, rozliczenie za camping i uciekamy w góry. Swoją drogą camp godny polecenia - 11€ za 2os + namiot + moto, 8€ za 1os + namiot + moto.
Ostatni rzut oka na morze i wąską, krętą górską drogą pniemy się w stronę północnej części Jeziora Szkoderskiego.
Niestety górskie serpentyny szybko się kończą, a kolejnych kilkadziesiąt kilometrów to już prosty, nudny asfalt z całkiem sporą ilością samochodów. I tak do samej Podgoricy. W Podgoricy też nic ciekawego nas nie spotkało. No może poza radiowozem, za którym przejechaliśmy przez całą stolicę. Ograniczenia prędkości jak to w mieście, radiowóz cały czas 100-120km/h, my tak samo za nim, aż do wylotu z miasta, gdzie włączył bomby i zatrzymał... jakiegoś TIRa. Miło sprawnie i przyjemnie Chciałbym zobaczyć taki rajd w asyście policji przez Warszawę, jednak tam policja jest bardziej wyluzowana
Niedługo za Podgoricą zaczyna się kanion rzeki Moraca, czyli nasz pierwszy widokowy punkt tego dnia. Droga przyklejona do ściany wije się wzdłuż rzeki, z jednej strony skały, z drugiej urwisko i turkusowa woda na dnie. Szkoda tylko, że pogoda była słaba, bo zdjęcia nie oddają tego, jak to miejsce wygląda na prawdę Naprawdę jeden z piękniejszych odcinków na tym wyjeździe.
Na końcu kanionu Moraca odbijamy w prawo i po kilku kilometrach wspinaczki trafiamy do parku narodowego Biogradska Gora. Wstęp 3€ od głowy, kolejnych kilka kilometrów wąskimi i mokrymi serpentynami, no i już jesteśmy w sercu parku czyli nad Biogradskim Jeziorem. Nad jeziorem (1094mnpm) jest coś w rodzaju campingu. Są małe, nieogrzewane drewniane domki, parking dla turystów, jakieś palenisko. Można też rozbić się z namiotami w dowolnie wybranym miejscu. Uciekliśmy więc trochę od "centrum" campingu i rozstawiliśmy nad samym brzegiem jeziora. Cena abstrakcyjnie niska - 6€ za 2os + namiot + moto. No, może Wojtka kosztowało to jedynie trochę więcej, bo kiedy płacił za nocleg, ktoś go okradł z tych 6€ zostawionych na ladzie, prawdopodobnie ruscy turyści. Gorąco pozdrawiamy
Szybki obiad, herbata z patelni i ruszamy w góry. W końcu po coś wstawaliśmy o tej 5:30, trzeba by wreszcie coś połazić. Prowadzi albański pastrerz, Tuhaj Bej I, czy Al Bundy, zwał jak zwał W każdym razie niewątpliwy kreator mody i ikona stylu.
Wybraliśmy szlak, przedreptaliśmy kilka kilometrów i jak nie lunęło... W kilka minut zostaliśmy przemoczeni do suchej nitki No i to by było na tyle z wycieczki w góry, szalejąca burza nie sprzyja takim przedsięwzięciom W drodze powrotnej chociaż pogoda się poprawiła, a na osłodę znaleźliśmy jeszcze wysoką drewnianą wieżę - punkt widokowy.
Sandra wolała podziwiać drewnianą konstrukcję z dołu
Wróciliśmy praktycznie na wieczór. Kolacja w obozie i ja z Sylwią zaszyliśmy się już w namiocie, a reszta poszła jeszcze na spacer wokół jeziora. Generalnie pogoda nas tego dnia nie rozpieszczała - zimno jak jasna cholera, do tego mokro. Można było się spodziewać, że zleje ich drugi raz, ale widocznie to lubią Nad jeziorem przeszła kolejna burza i tym razem pioruny waliły naprawdę blisko, w namiocie robiło się jasno, a od grzmotów trzęsła się ziemia. Ale to akurat pikuś, idzie się przyzwyczaić. Szkoda tylko, że na zewnątrz rozwiesiliśmy ciuchy do wyschnięcia...
Dołączył(a): 13 mar 2011, o 22:03 Posty: 168
Płeć: kobieta
Moto: BMW F650GS
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
Dzień 8 - Goti opisuje
Ranek. Szybkie ogarnięcie się. Szybkie jedzenie i w drogę. Droga pnie się w górę. Co chwila słyszę okrzyki "wooow" "allle" mojego jeźdźca. No to patrzę też - jest pięknie...
Mija czas... a my nadal jedziemy. Kierunek Podgorica - i piękne widoki wokoło w których nic tylko się zakochać <3
Tunele wydrążone w skale - super przeżycie
Piękny Roman pozuje - a co - w Czarnogórze też trzeba, nie?
No dojeżdżamy do tak pięknego punktu widokowego, ze nie zatrzymać się tam, to byłby mega grzech i Łasuch smażyłby się w piekle!!!! (kanion Moraca)
Woda była lazurowa, błękitna - no nie wiem jak opisać te kolory. Sylwia pewnie będzie wiedziała.
No i jedziemy dalej do naszego punktu docelowego. Szybko, bo jeszcze trzeba zdobyć jakiś mały szczyt!!!!
Dojeżdżamy na miejsce. Park Narodowy Biogradska Gora. Bardzo malowniczy. Rozbijamy się nad samym jeziorem w głębi parku. Pięknie, tanio, gites. Tak jak opisywał Łasuch. Z kilkoma małymi wyjątkami . Prysznic? Tam chyba o czymś takim nie słyszeli - no ale bez tego sobie spokojnie radziliśmy już nie raz . Ale te kible!!!! No pierwszy raz takie coś widziałam . Dziura w ziemii obłożona porcelaną!!! Trzeba robić na Małysza. No ok, w lesie też tak trzeba. Tylko że w lesie buty ma się na ziemii a nie w moczu lub w kale i tak nie śmierdzi!!!! Niestety miejscówek w lesie na papierzaka nie było, bo wszędzie ludzie...
Pora na obiad i pyszną herbatę. Po obiedzie trzeba było pozmywać (Kapitan zmywarka)
Sylwia: "No masz!!! No spróbuj!!! No nie dosypałam żadnej tabletki gwałtu!!! Nic Ci się nie stanie!!! "
Sywia: "Ooo, zobacz, ja piję" Meksykanin: "Hmm, no i ciekawe czy padnie..."
Meksykanin" No dobra, dawaj!!!"
Po pysznym obiedzie (Romek jadł jakiś proszek z paczki) ruszyliśmy w góry
Gotiś bawiła się w elfkę
Ale gdy lunął deszcz i zaczęło grzmieć, skończyło jej się elfowanie. Nie zdobyliśmy szczyciku - postanowiliśmy wrócić. W drodze powrotnej zaliczyliśmy punkt widokowy - wyszło słoneczko.
Ooo, Pastwo Łasuch i Łasuszyca jakie szpanery
Trampkami szpanują szpanery
Punkty widokowe służą zawieraniu nowych znajomości. Poznajcie Stefana
Ooo, i Państwo Razory postanowili trochę pohycać po lesie
Wróciliśmy do obozu pod wieczór. Zjedliśmy, otworzyliśmy alkohol i postanowiliśmy przejść się wokoło jeziora (Łasuchy zostały i pilnowały obozowiska). Wycieczkę prowadził Razor z Wojtkiem (momentami Sandyra) a grupę zamykał Romek w super trakingowych klapkach . Oprócz klapek Romka to oczywiście nikt nie pomyślał o latarce mimo później pory . Jezioro okazało się być większe niż wyglądało z obozowiska. Widoki przepiękne. W pewnym momencie szliśmy drewnianym mostkiem nad moczarami na których rosły rośliny mające ogromne, naprawdę ogromne i mega zielone liście. Szkoda, że nie zabraliśmy od Sylwii aparatu...
...Robiło się coraz ciemniej...
Wszystko byłoby super, gdyby nie jakieś hałasy wokół nas... Ciemny las... nie ma gdzie uciekać... A tu nagle słyszymy osuwające się kamienie... Wpadamy w lekką panikę... Sandra wysuwa się na przód i przyspiesza kroku... my za nią... Romek w tych swoich super klapkach nie nadąża... Ja nie wiem czy czekać na niego, czy spieszyć za resztą...
Co to tak hałasuje... Coraz częściej słychać kamienie... to coś idzie za nami... To na pewno niedźwiedź... Nieee, to na pewno Dźwiedź...
W pewnym momencie na naszej drodze wyrasta jakaś ciemna postura...
... To na pewno niedźwiedź...
Dzielnie idziemy do przodu... Ufff, to na szczęście tylko konar...
Powoli zbliżamy się do obozowiska... na szczęście nie spotkaliśmy żadnego niedźwiedzia...
Z ulgą siadamy... szykujemy się do spania. I co się okazuje, że naszym Dźwiedziem był Razor, Wojtek i Romek - no nic tylko dać im w łeb
Już spokojni idziemy spać... Niestety noc spokojna nie była. Nad dokładnie naszymi namiotami szalała burza... A my rano przecież znowu będziemy obudzeni przez bezlitosnego Romka...
Jak dobrze, że nie zrezygnowałaś z pisania i że ten Razor już nie marudzi
_________________ Byle dalej, byle w przód, absolutnie, absolutnie. Fa fa fa fa fa fa fa fa fa ra fa fa. Fa fa fa fa fa fa fa fa fa ra fa fa....
22 wrz 2014, o 22:29
Goti
motocyklista
Dołączył(a): 13 mar 2011, o 22:03 Posty: 168
Płeć: kobieta
Moto: BMW F650GS
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
plastic napisał(a):
Jak dobrze, że nie zrezygnowałaś z pisania i że ten Razor już nie marudzi
By spróbował, marud jeden
_________________
22 wrz 2014, o 22:42
angel-a
motorowerzysta
Dołączył(a): 17 mar 2013, o 23:03 Posty: 56 Lokalizacja: Józefów/Otwock
Płeć: kobieta
Moto: Nerwus
Re: Bałkany na wypasie (trzody) 2014
Bożena, ja bym powiedziała, że ta woda była turkusowa generalnie burza,w nocy była fantastyczna i w ogóle by mi się tam super spało, gdyby nie to, że było zimno w uj i do tego spaliśmy z górki, przez co mi w nocy ręce dretwialy.
_________________ When I get sad I stop being sad and be awesome instead! True story!
Szczerze to ja mam Nkę i kierownicę 82cm. Jak przeszła mi kierownica między lusterkami w korku to kufer zawsze się też mieścił. Nie znam szerokości rozstawu lusterek w Sce i nie wiem jaki kufer chcesz zamontować, bo ja mam największą maxię id GIVI