Swayzee,

Rozumiem, że masz ustalone przez policję, że koleś był sprawcą, więc wszytko idzie z jego OC, twoje NNW więc nie ma tutaj znaczenia.
Musisz złożyć wniosek u ubezpieczyciela i oni przyślą Ci swojego rzeczoznawcę, niestety tak to działa, plus warto wiedzieć jaką ustalą Ci wartość moto (dla mojej 5 letniej Svki z ABSem było to ok 10 tys, może nawet mniej, już nie pamiętam). Rzeczoznawca przyda się ew. przy kwestionowaniu ich decyzji, ale za niego raczej też zapłacisz.
Odnośnie odszkodowania, zdecydowanie zatrudnij firmę, bo mi właśnie przyznali ponad 2000 (w tym prowizja) na podstawie ugody. Jak PZU przegrywa większość spraw w sądzie z daną firmą, to boją się walczyć i idą na ugodę. Co do sprawy sądowej w moim przypadku raczej mi odradzali, ze względu na niskie szanse wywalczenia czegoś więcej i w sumie mieli rację, bo mnie nic się nie stało. Dostałem ponad 1,5k a tak nie miałbym nic, musiałbym iść do sądu, więc raczej się to nie opłaca. Jak pisałem wolę mieć 70% od 2000 niż 100% z zera.

A i na koniec, po pierwsze, jak przyznają Ci decyzję, to się odwołuj dla zasady i walcz, bo mnie chcieli zrobić w ch... ale na szczęście nie straciłem na całej aferze (no może poza czasem).

Jedynym wyjątkiem od odwołania, jest sytuacja, jeżeli koszt naprawy jest nieznacznie niższy od ustalonej przez nich wartości, bo wtedy po odwołaniu prawdopodobnie dostaniesz szkodę całkowitą i wtedy w ogóle jesteś ugotowany.

Niestety ustawodawca pozwala ubezpieczycielom na likwidację sprzętu, jeżeli koszt naprawy przekracza jego wartość, a wartości są ustalane śmiesznie nisko, więc w teorii ty decydujesz jak rozwiązać sprawę jeżeli nie byłeś sprawcą a w praktyce jest ciut inaczej.

Strzykawka z benzyną i wstrzykujesz za pancerz. Pompujesz klamką, znowu wstrzykujesz i tak w koło póki nie wypłukasz syfu. Potem strzykawka z olejem np. silnikowym i wstrzykujesz za pancerz, pompujesz klamką aż się rozejdzie