Re: Pytanie do wszystkich - Dlaczego SV?
Znaczy miałeś uraz że ma cie w d....
Wyleczyłeś jak widzę.
Zapamiętam to sobie
--- no ale co do kupna swojego trupa to mogę powiedzieć że było to z premedytacją.
Ponieważ najpierw próbowałem tu i tam, zawsze ładnie było w opowieściach a gdy przyszło co do czego to łańcuch nie tyle był wymieniony co umyty, opony z daleka Ok ale pastowane itd... itp...
Większość z was doskonale wie jak jest i dobry sprzęt musi coś kosztować.
Ponieważ w tamtym czasie trochę mocno księgowy siedział mi w kieszeni no to co zostało?
Brać może nie tyle trupa co pozornego trupa powodowanego
ogólną mizerią techniczną użytkownika.
No i taka SV znalazłem, z małym przebiegiem ale koleś który ostatni próbował nią jechać to trochę zaliczył glebę, trochę plastiki połamał, lusterka pourywał itp....
Cena była jak za złom no to pojechałem blaszakiem specjalnie do Londynu i wziąłem padło.
Generalnie było tego kilka kartonów i worków
Następnie całą zimę miałem zabawę którą lubię
Zrobiłem wszystko na tip-top i zdaje się dnia pierwszego marca, kilka już lat temu pojechałem na przegląd który maszyna przeszła z bomby, jak zwykle zresztą do tej pory.
I od tego marca wiernie, nie powiem że służy, wiernie towarzyszy bez najmniejszego zacięcia gdzie bym nie jechał, jak długo i czy ciepło czy zimno, wsio ryba. Mam takie zaufanie do SV że nawet w najdalsze trasy nie brałem żadnych narzędzi ze sobą.
Moja Suza przetrwała nawet naukę jazdy gdy Karolina wyraziła chęć opanowania tej sztuki.
Fakt że wajha od biegów piździec i trochę się urwało lusterko oraz wygięła klama od hebla
Ale gorzej miała się moja babka która widząc intruktarz dwóch lekko cykniętych gości. Znaczy mnie i wujasa którzy na raz jej tłumaczyli co ma zrobić. Krzyczała:
Ooooojezusmaria, czy wy zdurnieli? Co ona wam biedna zrobiła że wy ją na to szataństwo wsadzili??
Zabije się
dziewczyna, tyle bedzie.
Potem mała ruszyła, dosyć żwawo.
A wujas: no patrz!!! Poszła jak raaaakietaaaa
Wróciła też lekko za szybko jak na wielkość podwórka. Skończyło się wspomnianymi obrażeniami SV plus trochę zdartymi kolanami i lekkim szokiem małej po kolizji z siewnikiem
Babka znowu swoje lamenty i znowu kontra:
No przecie jeszcze żyje
o-co chodzi? Przecie jak nie pier....... to się nie nauczy
Do wesela sie zagoi. O żesz kurna, patrz, cała szpirala w siewniku poszła się je......
Generalnie nauka jazdy małej zajęła w sumie dwa dni i dwa zbiorniki paliwa, nie licząc tego co było i na trzeci dzień nie bałem się jechać jako plecak do miasta. Nielegalnie pilotowała mała z plastrami na kolanach oczywiście, no ale piwo trza było kupić. Plan był taki że w razie co gaz i sp...... wykorzystując aktualną przewagę prędkości plus zdolność SV do sprawnego przyśpieszania.
Taki ze mnie ojciec
Ale prawko legalnie mała zrobiła podczas weekendowego kursu.
Tak więc SV w sumie nadaje się do szkolenia wstępnego