Cze
pisałem już na forum motocyklistów, ale może tutaj na forum typowo tematycznym uzyskam ciekawsze propozycje rozwiązania problemu.

Mianowicie silnik chodzi jak zawsze, ciągnie jak zawsze, jego praca jest POPRAWNA. Ale po zgaszeniu już nie chce odpalić. Raz zapali i będzie zapalać zawsze. A raz można kręcić 5 minut i nic, kompletnie nic, zero reakcji. Tak samo na pych.
Jak nie odpali, to nie odpali. Podejdziesz za 2-3minuty, wciśniesz starter, zagada OD STRZAŁA.
Problem występuje również jak silnik jest wystudzony do zera. Kompletnie nieregularne momenty występowania problemu.

Rzeczy które można wykluczyć to: czujnik sprzęgła, stopki, killswitch: gdyby były uszkodzone to rozrusznik by nie kręcił w ogóle.

Rzeczy które robiłem:
- Wymienione świece
- Wymieniony impulsator (czujnik położenia wału)
- Paliwo dochodzi do gaźników

W momencie kiedy silnik nie odpala, nie ma iskry na świecy. Tylko dlaczego jej nie ma?? Co zostaje do sprawdzenia?
Cewki, moduł? co jeszcze?

Obstawiam stacyjkę. Jak nie zapala to weź nią poruszaj, włącz wyłącz kluczyk i jak zapali, to masz winowajce. Tylko to jest ruszane przy kolejnych odpalaniach jak nie chce zagadać a za 2 min próbujesz i zapala. Coś tam może nie łączyć do zapłonu i wtedy za chiny nie zapali.

Stacyjka - mam podobnie. Przekręcam kluczyk i mogę kręcić przez 5 minut i nic a wyłączam go na off i z powrotem na on i pali od strzała ;-) ktoś kiedyś pisał że być może zgnite przewody przy stacyjce .

Wiedziałem, że tu uzyskam odpowiedź, jesteście świetni

Winowajca oczywiście stacyjka. Jeden przewód w środku stacyjki oderwał się od płytki drukowanej. Odpowiadał za dostarczanie sygnału do modułu zapłonowego, który ten wysyłał napięcie na cewki - dlatego nie było iskry.

Biedaczek...