Zadupek wypadało by jakoś zabezpieczyć, obawiam się że ta szpara będzie pracować - może się powiększać. Set jest cały, do jazdy potrzebujesz jeszcze lusterka, dźwigni i trochę zabawy przy czaszy, śrubę ciężarka kupisz w pierwszym metalowym. Resztę się zrobi w miarę czasu i pieniędzy

I zabezpiecz szybko ten bak jakimś dziadostwem przeciw rdzy!

Pospawasz czachę, z używanego lusterko, końcówka kierownicy, raczka. Jakaś śruba imbusowa plus gumeczka z rometa i masz dźwignię zmiany biegów. Bak, czacha i kawałek zadupka do malowania, przy okazji tył by podkleił żywicą a bak szpachlą i będzie jak ta lala. Oraz nowa końcówka crasha z ertanolu.

Jakbym to robił to myślę że za 600 zł by mi się udało. Pozdro

Jak nie będziesz liczył wszystkiego na nowych ciach to wyjdzie duuuużo bliżej Seliska. Po za tym zastanów się czy warto tak wszystko nowe i ideał jak nie spisz na kasie... Pierwszy sezon i ciągła nauka... Parkingówa znów może się trafić. Nie życzę Ci tego... ale może tak się trafić.
Zrób tyle, żeby dało się jeździć, a resztę (klejenie, malowanie, kosmetyka) zimą jak będziesz miał na to długie wieczory

Szkoda, wielka szkoda (za nerwowy w jeździe musisz być), dla mnie to musiałeś ze strachu dobrze heblem machnąć po wjechaniu w dziurę e aż takie szkody, ciebie przerzuciło przez bark i poszedłeś po asfalcie moto rąbnęło czachą o asfalt i poszło do rowu.

Ramca krzywo - jak nie krzywo, wisza Ci 2 piwka, czego Ci życza

Selisek, masz namiary na jakiegoś dobrego lakiernika? Takiego który ogarnia perłę?

Dzwonek, teraz podrutuję, tak tylko aby można było jeździć: wyprostuje stelaż czachy, dospawam element do dźwigni zmiany biegów, podkleję zadupek, kupę używane lusterko, crasha od Lasoocha (i chyba szpilę, bo nie wiem czy nie wygięta), wyklepię śrubkę od ciężarka, taśmą owinę kierunki, etc. Dopiero w zimie odbuduję na cymuś.

Zvierzak, hebla nawet nie dotknąłem, jak wpadłem w dziurę wyrwało mi z rąk kierownicę.

Udało się zdjąć czaszę:







Tak jak Maćko przewidział stelaż jest wykrzywiony, chyba tylko przy mocowaniu do "ramy":





Połamane jest jedno mocowanie górnego wypełnienia do stelaża czaszy, ale mam ten kawałek plastiku się się naprawi:



Wszystkie sześć mocowań lampy wyszło bez szwanku, jedynie urwał się ten największy element na zdjęciu, nie wiem do czego on służy:



Jakoś podejrzanie podoba mi się to, że nic nie zasłania widoku na drogę:



Z półowiewki jestem bardzo zadowolony, do 150km/h wieje zaskakująco mało. Ale cholera wie co wymyślę z zimie.

Szkoda, że nie wezwałeś policji bo teraz by można powalczyć o odszkodowanie od zarządcy drogi. Przecież to nie jest tak, że można tylko zima.

Rozglądaj się za stelażem. Dostaniesz za 250 zł igłę. Tego nie wyprostujesz go nigdy, a jak będziesz prostować to zajmie Ci to rok, a i tak będzie źle, bo wyprostujesz na dole, a odskoczy gdzieś tam, szyba się z wypełnieniem nie zgra, wypełnienie zacznie odskakiwać przy owiewce, i krzywo na zaczepach wyjdzie. Sprzedaj go za 50 zł i szukaj innego.

W sumie to teraz najbardziej pasowałoby mi założyć samą lampę, licznik i kierunkowskazy bez półowiewki. Z dwa miesiące powinienem jeszcze pojeździć w tym sezonie, zobaczyłbym czy mi jazda na nakedzie pasuje. Wiedząc już czego chcę w zimie kompleksowo bym naprawił.

Da się to jakoś zmajstrować? Nie ważne jak będzie wyglądało, istotne żeby się trzymało i policja się nie czepiała.

Sirmariano, nic bym nie wskórał (info: Policja), był znak ostrzegający że jest to odcinek z uszkodzoną nawierzchnią.

No więc to ewidentnie twoja wina Drogowcy nie mają sobie nic do zarzucenia, skoro był znak Tak to niestety u nas wygląda - zamiast robić pobocze - znak: brak pobocza, zamiast łatać - znak: uwaga, zła nawierzchnia. itd.

A swoją drogą, to nie pękaj Tomek. Każdy musi się kiedyś wyłożyć, a jak nie odpuścisz, to możesz jeszcze bardzo dobrze pomykać. Kiedyś, w Wawie, kolega, raczej świeżak, jechał za mną i w zakręcie się nie złożył - czołowo wpakował się w terenówkę. Cud, że nic mu się nie stało (a terenówka po tym zdarzeniu przestała jechać prosto!). Grunt, że chłopak wziął się do rzeczy, zaczął bywać na torze, kolejne maszyny, trochę gleb. Myślę, że teraz jeździ dużo lepiej ode mnie.

Takie są polskie realia.

Pękałem jedynie w momencie poprzedzającym szlifa kiedy zdałem sobie sprawę z tego że straciłem kontrolę nad motocyklem. Każdy wie, że od czasu do czasu wywrotka jest nieunikniona, ale zawsze ma się nadzieje że do tego nie dojdzie. Jestem z tą myślą pogodzony, jedynie maszyny szkoda.

W przyszłym tygodniu będe kombinował co by do końca lipca wrócić na drogę. Taka piękna pogoda, jeździć się chce. Zaskakująco szybko się uzależniłem, ale tak to jest z dobrymi rzeczami, człowiek szybko się do nich przyzwyczaja.

Tomek koń zdrowy małe szkody dasz rady sobie spokojnie sam bez obaw. Zrób sobie N-kę i poczuj co to znaczy opór powietrza .

Dźwigni zmiany biegów nie ma co spawać - wiercisz dziurę, gwintujesz i wkręcasz śrubę (bodaj M8) z małym łbem (imbusowym, żeby nie kaleczył buta) i jazda.

Taaaaak ...

A później szukamy motocykla w idealnym stanie, przebieramy w ofertach, że ten to może leżał, że inny to ma nie takie gumy, że znaczek krzywo naklejony. Prosimy kolegów o opinię, marudzimy, że nie ma nic do kupienia, a sami złom później robimy.

Ja wychodzę z założenia, że można czegoś sobie nie kupić, można zaoszczędzić na jedzeniu, ale sprzęt powinien być zadbany, części oryginalne i nie uszkodzone. Taki sprzęt jak Tomka, powinien być przywrócony do stanu fabrycznego, albo stanowić podstawę do przemyślanej przeróbki.

Za 600 zł to nawet porządnie się tego nie pomaluje.
Jak Tomek zamierzasz sprzęt odbudować, to przelicz sobie ile będą kosztowały Cię części z Allegro + robocizna + lakiernik, a ile będą kosztować nowe części z salonu. Różnica nie zawsze będzie duża, a sprzęt będzie porządnie naprawiony.

Z drugiej strony zastanów się, czy faktycznie wkład pieniężny jakiego trzeba będzie dokonać, będzie w jakikolwiek sposób do odzyskania przy odsprzedaży w przyszłości.

Golkow zgodzę się z tobą, że sprzęt powinien być naprawiony na tip top ALE chłopak na pewno chce sobie pojeździć na sprzęcie w tym roku, a kasy pewnie nie ma żeby go zrobić szybko tak jak ma być, ja wymieniłbym to co konieczne, a resztą zajął się w zimowe weekendy.

Strasz go dalej kosztami , to odsprzeda handlarzowi, a on już go zrobi za 300 na igłę bezwypadku, i wtedy ktoś będzie dopiero płakał, bo zapłaci za ideał a dastanie G...o, a tu na forum są przynajmniej dokładne fotki co i jak jest zwalone.

Tomek naprawiaj tak żebyś się sam nie bał jechać 2 paczki i miał czyste sumienie po sprzedaży.

I zmień jej nazwę bo, przynosi pecha /to chyba nie pierwsza gleba była/

Uznajmy to za pytanie retoryczne.

O odsprzedaży narazie nie myślę, bo planuję na SVce nauczyć się dobrze jeździć a kilka sezonów mi to zajmie. Poza tym jestem bardzo zadowolony z tego motocykla (poza ergonomią ideał), nie mam też parcia na więcej mocy.

Motocykl naprawiam dla siebie, więc dołożę wszelkich starań aby było to zrobione najlepiej jak to tylko jest możliwe i w zasięgu moich finansów. Jednak od razu mówię, nowego baku za 850USD nie kupię.


Tak jak już pisałem, taki jest plan.


Nie wierzę w złośliwość rzeczy martwych. Pierwszy szlif i pierwsza parkingówka już za mną. 1 kwietnia położyłem motocykl na prawą stronę przy zerowej (0-5km/h maks) prędkości. Przyczyną była moja nieudolność jako motocyklisty i krótkie nóżki (50/50). Szkody: ułamana klamka hamulca, rozbity przedni kierunkowskaz, dwie małe ryski na czaszy, rysa na ciężarku, wykrzywiona śruba mocująca ciężarek, porysowane lusterko, wgniecenie na wydechu.

Tomek, a gdzie jest ta dziura że tak urwałeś?

Gdzieś pośrodku niczego, pomiędzy wsiami na południe/południowy wschód od Szczyrku.

No to kawałek do domu miałeś.