Siema, mam taki mały problem, może to i błaha sprawa, ale lepiej dmuchać na zimne. Dziś rano umyłem moto, po wczorajszych wojażach i małym spotkaniu z sarna wyglądało strasznie. Doprowadziłem go do stanu użyteczności, odpaliłem, wszystko cacy, postał jeszcze na słoneczku żeby woda wyschła (ok 4h). Wsiadam, odpalam, jedziemy Ale po jakimś kilometrze psikus, zwalniam, obroty ok 3 tys., lekko odkręcam a tu "pry pry pry" coś jakby się dławił, obroty wzrastają do ok 4 tys. i znowu jedzie normalnie. Przejechałem od 40 km moto dogrzało się sytuacja bez zmian, właśnie wybieram się do garażu przejrzeć świece, filtr. Jakby ktoś miał jakieś pomysły co do tego prykania to dawajcie Lewa w górze

Przednia świeca.

Ja mam takie coś jak umyje motor i po jakimś czasie chce go odpalić ale jak tylko wyschnie to wszystko jest ok. Najlepiej po umyciu od razu wsiąść na moto i się przejechać żeby woda wyparowała od temp. silnika.

Świece przejrzane, ostro dostały druciakiem, filtr czeka aż wyschnie, później nasączę go olejem (K&N ), wyciąłem TRE (koniec tjuningów), jak coś to usunę pin 25 i zakupie PC Reszta w sobotę jak wrócę z delegacji

I już moto śmiga normalnie, odpoczął sobie 5 dni i mu przeszło Chyba będę musiał ograniczyć mycie potwora

Bry Nie będę zakładał nowego tematu, bo nie ma co zaśmiecać forum Ostatnio podzidowałem trochę tysioncem i znowu coś mu zaczęło odbijać, znowu w trakcie jazdy w korku między 2,5 a 3 tys. obrotów podczas lekkiego odkręcenia manetki gazu łapało go delikatne " pyr pyr pyr " Teraz to już nie wiem o co chodzi, tps na 1,5 tys. , świece przeczyszczone, filtr powietrza to samo Jestem ciekawy co mu dolega, nie możliwe za vpower na shellu maja lipną Any ideas ???

Na pewno to było lekkie odkręcenie gazu, czy po prostu szybki ruch manetką? Każdy tysiąc kiedy jedziesz wolno 2,5 i nagle przyspieszysz na opór to do 3 tys przebulgocze Pamiętaj, że to 2 cylindrowiec, a nie grzeczna ułożona czwórka Zacznie przyspieszać równo powyżej 3 tys.

Zgadza się, u mnie jest to samo, lekkie dodawanie gazu nie powoduje takiego szarpania ale i tak pyrka do 3k.

To było bardzo delikatny ruch manetką Dziś kupiłem świece, wymienię je dla świętego spokoju, może któraś z nich ma już dość po przygodach " pokąpielowych"

Zainwestuj w przedłużkę błotnika - to była jedna z moich pierwszych inwestycji w motocykl, sprawdza się w 100% nawet przy największych ulewach

Tylko Panie Razorze nie jeździłem w deszczu i nie kąpałem motocykla

Miałem to w sv650, commander wciśnięty jest w przegrodę która z jednej strony ma spływ (aby woda wyleciała) jeżeli stoi na nóżce woda nie wyleci, gdy odpalisz moto ta woda zaczyna parować i dostaje się do styków i następuje zwarcie, wtedy jeżeli masz odrobinę szczęści i w miarę szybko zgasisz i dasz wyschnąć to Ci się nie spali nic (tak jak ja), mój kolega nie miał tyle szczęści i nowy moduł musiał kupować. Moto zachowuje się dziwnie, 2 razy głośniej chodzi, i tak jak by bez jednej świecy (tak to u mnie wyglądało), sprawdź czy masz tam w tej kieszeni na dnie ślady od wody (zaraz za akumulatorem).

Chyba jestem przewrażliwiony, dziś jeździłem i tak jakby lepiej, z resztą czort wie Przydała by się jakaś litrowa esfała w Kielcach to bym porównał

Odgrzeje kotleta, ale mam tak samo jak MiszCZ. To normalnie w litrach, że zamulają przy 2,5k rmp? u mnie akurat przy tej wartości słychać wyraźne "bulgotanie" jak to Razor nazwałeś , powyżej 3k obrotów już jest wszystko ok. Dźwięk jest taki, jakby szarpał łańcuchem przy przyspieszaniu z niskiego biegu.

Jeżeli normalka, to jak sobie z tym radzicie? w mieście 50km/h i 2 bieg? bo 3 to akurat ten zakres

Podobno dobrze zestrojony PC likwiduje bulgotanie, pierdzenie tysionców w przedziale 2-3 tys. Litr w mieście to zło, delikatnie odkręcasz rwie ostro do przodu, zamykasz i V2 robi swoje, hamujemy Panie kolego

Ustawić lepiej TPS i śmiga - temat już był.