Ja to wiem - nie zaryzykowałbym w tej sytuacji hamowania, bo ja bym się zatrzymał ale gość za mną być może nie. Widocznie panowie uznali, że należy mnie zgarnąć, skoro wrzucili koguty i ruszyli za mną. Na szczęście znałem teren i zrobiłem ich w ch... Dobrze wiem, że jakby mnie zatrzymali, to i tak by coś znaleźli. Poleciałby dowód choćby za xenon i wracałbym na piechotę do domu...

Wszyscy to wiemy. Problem w tym że nie udowodnisz, że przejechałeś na pomarańczowym... taka rzeczywistość

W sumie głupia sprawa bo oni Ci nie udowodnia, że leciałeś na czerwonym - zwłaszcza, że byli ZA skrzyżowaniem więc nie widzieli świateł. Oczywiście sprawa poszłaby do sądu i tam by nikt nie słuchał kierowcy tylko policjanta - i po raz kolejny udowodniłem sobie, że kamerka na pojeździe to konieczność.

Załamujesz mnie chłopie. Z jednej strony pisząc o każdej modyfikacji zastanawiasz się nad konsekwencjami i homologacją. Z drugiej - spieprzasz przed policją motocyklem. Dzięki takim zachowaniom właśnie przyczyniasz się do tego, że traktują nas jak przestępców i za każde gówno są w stanie się do nas przyczepić.

Nie uciekałem przed policją, a jedynie przewidziałem, to, że za mną pojadą. Pojechanie na osiedle, to żadne przestępstwo. Nie wyprzedzili mnie na sygnale i w żaden inny sposób nie dali mi do zrozumienia, że mam się zatrzymać. Zresztą wydaje mi się, że dla Ciebie każdy powód jest dobry, żeby się do mnie przyczepić, bo póki co tylko to Robisz...

Pomiędzy tym, jak dopieprzam się do Ciebie, robię trochę innych rzeczy.

Wyraziłem swoje zdanie odnośnie takich zachowań. Co mam napisać? Dać Ci medal za szczeniackie zachowanie? Jeśli nie jechali za Tobą, a byli na sygnale to trzeba było zjechać i ich przepuścić - byli pojazdem uprzywilejowanym. A później policja łapie innych chłopaków i dziewczyny na motocyklach i dopieprza się do każdej rzeczy w motocyklu.

A co zrobiłem jak nie zjechałem im z drogi ?? Jak nie jechali za mną to im nie przeszkodziłem. Jak jechali za mną, to mogli się pozbierać szybciej - ich strata. A może jechali zgarnąć Ciebie KID ? Kto wie... Może też nie potrzebnie Wyrażasz swoje zdanie za każdym razem jak gdzieś pojawi się mój post? Średnio to miłe jest, jak za każdym razem Starasz się być przeciw mnie. No i jeżeli jazda motocyklem jest szczeniackim zachowaniem, to co Ty Robisz jak wsiadasz na motocykl ??
Poza tym ja nie stawiam się ponad prawem i myślę, że dużo więcej ludzi puszczam na przejściach dla pieszych czy nawrotkach niż Ci się wydaję. Szkoda, że nie Widziałeś min ludzi jak widzą mnie na motocyklu, kiedy grzecznie ich przepuszczam na pasach - oni raczej nie traktują tego jako szczeniackiego zachowania. No ale nie wydaje mi się, żeby polemika z Tobą coś zmieniła w postrzeganiu mojej osoby. Szerokiej drogi Ci życzę i powodzenia w "innych rzeczach".

Z tego co wiem to obecnie przepisy mówią, że jak widzisz żółte masz się zatrzymać.

To jest jakaś licytacja kto więcej staruszek na pasach przepuścił ?? Piszemy o swoich przygodach z fotoradarami. Bądźmy poważni...

Napisałem o swoich przygodach ze światłami i policją, to pewni użytkownicy, zrobili ze mnie pirata drogowego i przestępce...
Po zapoznaniu się z tematem, chciałbym jeszcze zapytać jak mam rozumieć wskazywanie kierującego pojazdem. Czyli na komisariacie na pytanie "kto prowadził pojazd?", można odpowiedzieć: Jan Kowalski, taki kolega co to go na mieście poznałem? Wpadł do mnie pożyczył moto i złamał przepisy. Niestety nie mam do niego numeru telefonu a mieszka gdzieś w Katowicach ale nie wiem gdzie dokładnie, bo on tam podobno tylko tymczasowo. Jak się u mnie pojawi, to przekażę mu, żeby się do was zgłosił...
W takiej sytuacji wskazałem sprawcę, czyli nie dostaję punktów i mandatu a sprawa idzie do sądu? Policja szuka sprawcy i go nie znajduje. Czy dostanę mandat jako właściciel pojazdu?? Czy jak sąd grodzki umorzy postępowanie to mnie nie ukarze, bo nie wykrył sprawcy?? Ja bym to tak rozumiał - nie ma sprawcy, nie ma mandatu - zdjęcie do kosza. Co o tym myślicie, tylko na poważnie, bez tekstów z babciami na pasach...?

Moim zdaniem z fotoradarami powinno być tak, że jeżeli jest zdjęcie to po łbie dostaje właściciel pojazdu, chyba że wskaże konkretnie. Jeśli nie jest w stanie sory stary ale płać i punkty przyjmij, bo inaczej po co te radary??

Zacznijmy od tego że nie powinno robić fotek motocyklom... .

Dlaczego??

Smiechy sobie z Was robię, bo już nie mogę czytać tego pitolenia o przepisach, przyznawaniu się i innych głupotach. Zajmijcie się Panowie jeżdżeniem w miarę możliwości przepisowo , a nie gadaniem o tym.

A co do puszczania na pasach, to lubię tą niepewność w wzroku emerytek puszczanych na pasach, które patrzą tylko czy nie ruszam wtedy kiedy przechodzą przed moim przednim kołem A co się dzieje jak dodam troszkę gazu....

Na radar podaj ponad 10 osób które znasz, wtedy policji nawet się nie będzie chciało tej sprawy ruszać, bo po co skoro od razu widać, że kierowca dobrze kombinuje

No właśnie ale czy fikcyjny Jan Kowalski może być taką osobą?? Bo wtedy sobie można wyimaginować jakiegoś swojego sobowtóra, który ciągle jeździ na motocyklu i fotoradary trzepie. Wystarczy przecież wziąć jakiegoś chłopa z książki telefonicznej i podać adres jego sąsiada... Chodzi mi tylko o to, że mamy obowiązek wskazać gościa który jechał. No to wskazujemy Leszka Kaczyńskiego z Zakopca i swój obowiązek spełniliśmy dzięki czemu nam kary 500zł nie wlepią... a Leszka szukać muszą sami...

Jak podasz jednego, to duże prawdopodobieństwo, że on dostanie wezwanie, aby zeznać.

To wtedy mówisz, że kumpel widocznie kłamał z nazwiskiem - przecież o dowód się nie pytałeś.

W praktyce to będzie wyglądało tal ,że jak już by ktoś nas wziął na to przesłuchanie to ciężko będzie zachować zimną krew - a jak się dostanie parę razy w łeb to już w ogóle. Nie mowie, że każdego bija - ale jak ktoś będzie zgrywał cwaniaka to w łeb dostanie bankowo.

Znajomy mi kiedyś opowiadał jak go załatwili w Niemczech - Raz nie podał kto, drugi raz tez nie - to za trzecim razem sąd z racji sklerozy nakazał mu prowadzenie książki kto w danym momencie prowadzi pojazd - i się skończyło. W Polsce tez tak było - tylko u nas nie jest to przymusem - rozmowa wyglądała mniej więcej tak. "Kto jechał autem? - Nie pamiętam bo prowadzę warsztat samochodowy a to auto zastępcze i nie wiem kto wtedy je miał. - Odpowiedz policji - to trzeba było prowadzić rejestr kierowców i 500 poszło.

No to zajebiście... Tyle, że w Polsce nie ma obowiązku prowadzić ewidencji kierujących moim pojazdem. Więc niech się bujają. No chyba, że sąd nakaże coś takiego, chociaż nie wiem czy mogą taki wyrok wydać. Z tym daniem w łeb, to tak średnio mi się to widzi. Byłem raz na komisariacie jak moja dziewczyna dostała mandat z fotoradaru i nikt mnie w łeb nie lał. Zdjęcie było jak by je ktoś na atramentówce bez tuszu wydrukował. Ale pojechałem i przyznałem się, że to ja jechałem, chociaż wezwanie było do niej. Nic się nie burzyli, tylko dali mi mandat. Jakby mi któryś w łeb dał, to zdziwiłbym się niezmiernie i zapewne do prokuratury się wybrał...
Kurcze ale jak sobie przypomnę jakie lipne były te zdjęcia i porównam z tymi co chłopaki zamieścili ze skrzyżowania, to teraz już w samochodzie się nie zakombinuje. Na moto jeszcze można...

Po 1 - nie ma obowiązku dlatego albo podajesz kto jechał albo płacisz jako właściciel - jak podasz kogoś lipnego to pewnie wyduszą z Ciebie kto jechał.
Po 2 - nie napisałem przecież, że każdego tłuką - ja też byłem z 2-3 razy na przesłuchaniu i była miła atmosfera - ale znam kozaków którzy w łeb dostali bo kozaczyli - powiedz, że jechał Geperd Czester z Koziej Wólki to dostaniesz bęcki i nic Ci prokuratura nie da bo jak im to udowodnisz? Powiedzą, że byleś agresywny i ciekawe komu uwierzą.