No, SV odjedzie, do końca pierwszego biegu, czyli tak do 60 km/h. Koledzy w banidtach niech sobie akrapy pozakładają, wtedy porozmawiamy

No z tą 60tką i pierwszym biegiem to chyba trochę przesadziłeś, przy SVce Bandit kariery nie robi........

Bo bandit jest ciężki - stalowa rama

Cięższy chyba ze 40 KG, mocniejszy o jakieś 10 KM, momentu mniej o jakieś 10 Nm i ten moment jest w bandicie o jakieś 2tyś obrotów wyżej, więc myślę że tego nawet nie ma sensu sprawdzać
z resztą jak wspomniałem chyba wcześniej, jeżdżę w towarzystwie dwóch banditów i Ski i Nki, więc mam możliwość to porównać.
Trochę trudniej już jest z Hornetem, ale po krętej drodze, gdzie nie ma się gdzie rozbujać też można szybko uciec próbowałem.
Jeździłem też z CBR 900RR FIREBLADE gaźnikową no i tutaj już SVka nie może fikać, bo to jest poważny sprzęt (duża szlifiera).

V-ki się chyba nie kręci... powinno się chyba jeździć na momencie (7tys), a max moc przy 9 tys. a nie jak szlifierką.. do czerwonego..

Jak się mylę, chętnie przyjmę krytykę, byle popartą merytorycznymi argumentami.

Krytyka jest taka, że każdy jeździ jak chce i jak mi się podoba do odcinki to kręcę do odcinki, a jak nie mam ochoty to nie jeżdżę w ogóle, więc dziwnie zabrzmiało twoje stwierdzenie, że się powinno i chyba się tak nie jeździ
Ja jeszcze słyszałem, że na Vce nie powinno się wywracać, a jakoś ludzie gleby zaliczają

Jeżeli chce się jeździć szybko to trzeba kręcić do obrotów mocy maksymalnej, nie ważne czy to V2 czy R4. Dwucylindrowce mają o tyle lepiej, że w złożeniu jest lepsza dozowalność mocy, bo ciągnie nam od samego dołu, czyli nie będziemy mieli jakiejś tam większej eksplozji mocy w wyższych obrotach jak w 600 R4, która będzie powodowała delikatne odjeżdżanie tylnego kapcia. Zobaczmy na wykresy, gdzie np rzędowa 600 ma stromą krzywą, dwucylindrówka natomiast ma bardziej płaską, ale zaczyna się ona przy większej mocy - czyli tej mocy jest dużo od samego początku i jeszcze trochę urasta przez całą skalę, w rzędówce długo długo nic i nagle piekło. Zresztą po co ja to pisze, przecież chyba każdy z Was o tym wie

A co do mocniejszych sprzętów to goniłem za Ducati Monsterem 1100 z 2010 roku i Multistradą (150KM).
Multistrada robiła mnie jak chciała, ale Monster ze mną nie miał tak łatwo - na prostej go brałem, przy wyjściu z winkli mi uciekał delikatnie...
EDIT: To było jak w jakimś filmie - pogoń trwała 20 kilometrów, na każdej prostej svka zamykała licznik, monster powoli zostawał w tyle, kiedy zbliżały się ostre zakręty to mocne hamowanie razem ze zbijaniem dwóch biegów naraz i międzygazem, z wydechu non stop strzelało przy takiej redukcji, potem znowu odwijanie do prędkości maksymalnej, wyprzedzanie samochodów na skrzyżowaniu z prędkością ponad 200 km/h i wciskanie się na żyletki miedzy tiry...tak cały czas przez te 20 kilosów ...no po prostu obłęd. I przyznam się, że to było bardzo nieodpowiedzialne, bo jak na tamte moje umiejętności to jechałem na 100%, nie zostawiłem sobie tego marginesu, jakby coś poszło nie po mojej myśli...
Ale nie ma co na mnie psów wieszac za to, lepsza (bezpieczniejsza?) taka kaskaderka motocyklem niż popisywanie się przed kimś i samym sobą za kierownicą samochodu co moi, jeszcze wtedy 18letni, rówieśnicy upodobali sobie bardzo...
Trasa wyścigu:

Też lubię pozapierdalać, ale moim skromnym zdaniem to trochę przesada albo przechwałki... W każdym razie jeśli tak śmigasz, nawet od święta to nie wróżę Ci długiej kariery na moto. Albo to 170km/h na dziurach bez amorka i zdziwko, że kierą trzepie...

Dokładnie, gdybym ja miał w trakcie mojego wypadku choć połowę czyli 100, to bym tu nie pisał - wszystko. Słoniu w innym wątku piszesz, ze zrobiłeś 6.000 na moto, ja zrobiłem nawet i więcej w tym sezonie, ale to wcale nie wymagało używania moto na co dzień, czyli nie traktuj tego dystansu jako mega doświadczenia.

Cały zamysł napisania tego był taki, że z biegiem czasu tego nie pochwalam, bo nauczyłem się pewnych rzeczy, o których wtedy nie wiedziałem - jest to w podsumowaniu.

Matejator, nigdzie nie napisałem, że 6000 km to doświadczenie. Poza tym ponad połowę tego przebiegu zrobiłem kręcąc się w kółko całymi dniami i tygodniami po szykanach, więc na pewno coś tam umiem. A co do szybkiej jazdy, to co ja na to poradzę, że sv szybko się rozpędza? To nie samochód, że do 200 rozpędza się w półtorej minuty, nawet ponad. Poza tym widzę konflikt między młodym, a starym pokoleniem.

A co do trzepania kierownicą to bardziej przód motocykla podskakiwał bo nie nadążał z amortyzowaniem nierówności i tak delikatnie łopotał.

Żaden konflikt, po prostu bardziej doświadczeni chcą Ci powiedzieć, że takie sytuacje są bardzo niebezpieczne. Sam nakręciłem na moto dopiero jakieś 40 tys. km i nie uważam, żebym dobrze jeździł. Myślę, że przeciętnie, to dobre określenie. Wiesz, że największą ilość wypadków powodują motocykliści, którzy jeżdżą od 2-3 lat? Dlatego, że mają już na tyle umiejętności, że nie boją się moto, ale błędnie wydaje im się, że potrafią już wszystko. Jestem tylko rok starszy, zaliczasz mnie do starego czy młodego pokolenia?

Słoniu, ja nie jestem taki stary ale musisz pamiętać, że nie wszędzie można gnoić 200 km/h. Średnie spalanie prawie 7l pokazuje, że SV nie szczędzę, ale nie wszędzie.

Oj Panowie, przesadziłem z tym młodym i starym pokoleniem Wiem, że są to sytuacje niebezpieczne, a od czasu pogoni z tym monsterem nie zrobiłem nic podobnie głupiego A te moje bardzo szybkie latanie nie jest takie strasznie jak się mogłoby wydawać

Już lepiej gadasz każdy ma moto żeby poszaleć ale z głową

Opisze Wam jak to jest:
Jeden z moich ulubionych zakrętów - przejazd przez Zegrze:


Ja zawszę tamtędy jadę, to dużo wcześniej, w miarę spokojnie wyprzedzam wszystkie samochody i mam drogę pustą jak na foto. I wtedy zaczyna się zabawa - zjeżdżam na prawy pas, rozpędzam się i wpadam w ten zakręt, na wyjściu dam jeszcze w palnik przez chwilę i odpuszczam...i tak samo dojeżdżam spokojnie do kolejnego zakrętu, i jak pusta droga to znowu daję w palnik i jak najszybciej przez zakręt, potem odpuszczam.... i tak całe życie

Są filmiki na YT, jak motocykliści na łukach na Obidowej jeżdżą na kolanie zaraz obok samochodów (dwupasmówka) i takiego czegoś po prostu nie robię, bo boję się, że jakbym miał zrobić korektę toru jazdy to właduję się na samochód...


EDIT: na usprawiedliwienie powiem, że Modlińska też tak pusto wyglądała

Na pierwszy rzut oka 170km/h jak nic.

Dokładnie i trzeba się położyć na zbiorniku, żeby poziomo naciskać na raczki przy przeciwskręcie, bo tam trzeba złożyć się bardzo szybko...

Nie było mnie 1,5 miecha i 2 dni już nadrabiam czytając co tu u nas na forum (takie małe zboczenie) fajnie sie zaczynał temat - ba ośmielę się powiedzieć nawet, że tak jak ten szalonego pana co to ,, rwał na kapucyna '' ( ten ze starego forum co sie tak kłócił i nie lubił Sv-łek a N-ki nie zaliczał do motorów ) a tu rozczarowanie chwilowe ... dla kolegi matey - http://www.youtube.com/watch?v=zPEZ16Lb18c , filmik który spowodował że zwróciłem uwagę na sv-łe , a jak jesteś z Krakowa wpadnij usłyszeć na żywo http://www.youtube.com/watch?v=FEUL3E7QmRg bo nagranie do oddaje prawdziwego efektu, albo zapraszam na pw bo planuje sprzedać ale nie nie nie nic innego też Sv tylko lyter bo brzmi dumniej

lemon

Chodziło mi bardziej o to czy jest sens, a nie czy można w ogóle, bo można. Precyzując - jest sens kręcić sv-kę do końca, skoro max moc jest już przy 9-ciu?

No sam sobie odpowiadasz zadając pytanie Jeżeli chcesz szybko przyspieszać to nie ma sensu bo jak już wspomniałeś i maksymalny moment i moc osiągane są przy mniejszych wartościach na obrotomierzu