Tydzień temu poskładałem Sv-kę po wypadku z początku września, palec jeszcze przechodzi rehabilitacje, a tu kolejny wypadek Jechałem sobie dzisiaj spokojnie do pracy, jechałem pierwszy kilometr, więc jechałem spokojnie, grzałem oponki itd, prosta droga i jakaś ku**wa nagle wyjechała mi z lewej strony, włączając się do ruchu i wymuszając pierwszeństwo, gościu praktycznie we mnie wjechał, więc nawet nie zdążyłem użyć żadnego z hamulcy, zepchnął mnie i stłamsił do prawej do krawężnika. Nie miałem jak uciec w lewo bo on tam był. Gość jechał dostawczakiem, busem. kierowca stary dziad, czerwony na gębie. Po badaniu trzeźwości pierwszy wynik -> 0,22 ; drugi -> 0,25. Pijany kut*s. . . Powinni na pal wieszać od razu, przez dupsko Na miejscu szybko zjawiła się drogówka i pogotowie, na szczęście nic mi się nie stało. Uff, zadrapanie i stłuczenia kolana i biodra. Gościu był pod wpływem, więc nie dostałem na miejscu protokołu z wypadku, sprawa trafia na komisariat, a jak gość nie zgodzi się z propozycją wyroku -> zawiasy + utrata prawo jazdy, to czeka mnie długa przeprawa po sądach. Tym razem dla mnie się sezon skończył. Kurcze, a taka piękna pogoda Uszkodzenia Zuzanny:
*wyrwany crash pad z wahacza, prawa strona
*porysowany tylny ogon, prawy
*złamany wydech
*porysowana rama jakby od spodu (krawężnik)
*urwana dźwignia hamulca tylnego
*połamane, porysowane akcesoryjne owiewki boczne 2szt
*pęknięta chłodnica
*wyrwany balanser, prawy
*skrzywiony stelaż
*porysowane lusterka
*złamane obydwie lagi
*pęknięta czacha -> prawa strona
*półki raczej krzywe
*uszkodzona przednia felga
*crash pady
*obydwa podnóżki
+ bak z lewej, tylna owiewka z lewej, dźwignia zmiany biegów, sety
+ pewnie jeszcze coś o czym zapomniałem napisać, albo jeszcze nie zauważyłem
+ ciuchy: kurtka, spodnie, buty, rękawiczki, kask

Niestety nie ma AC i pozostaje mi tylko gościa OC. . .
I teraz pytanie do was: W jaki sposób mam się zachować przy wycenie przez rzeczoznawce?? Jak to wygląda?? Jak się przygotować?? Czy on mi od razu powie o kwocie, co jeśli się nie zgodzę z jego wyceną?? Jakie są możliwości negocjacji, jak z gościem gadać?? Pewnie będzie zaniżał koszty, jak się obronić. Motocykl dla mnie jest wrakiem, wygląda strasznie Zuzanna, w grę wchodzi tylko opcja takiej wysokości odszkodowania z gościa OC, żebym mógł sobie kupić nowy. Czy na ciuchy muszę przedstawić paragony z zakupu?? Motocykl z 2007 r. przebieg 25200 km, może ktoś ma doświadczenie na ile mi wycenią. Czy oni wyceniają z uwzględnieniem nowych części, po cenach dystrybutorów Suzuki?? Czy gość mi powie, że czachę Panu pospawają, wyszpachlują i wymalują??

Ty to masz w tym roku totalny niefart :-(

Szczęścia to Ty nie masz za grosz w tym sezonie. Zdrowiej.

Stary ogromne współczucie. Nie wiem jak jest z wypłatą z OC sprawcy. U mnie wycena po wypadku miała się nijak do sumy AC. Rzeczoznawca wycenił moto przed wypadkiem i po. Różnicę dostajesz do ręki a wrak możesz sprzedać na ich aukcji bądź sam. Wg skali PZU, której używali przy moim moto SV 2007 jest warta 13.750. Życzę dużo szczęścia. Wiesz gdzie on był ubezpieczony?

Fuck... Nie masz szczęścia chłopie. Na pewno jeśli Ci za nisko wycenią to się odwołuj aż dostaniesz tyle ile chcesz Trochę to trwa, ale się opłaca. No i wiadomo: ciuchy, buty, kask. Jeśli coś się nie uszkodziło to szukaj po znajomych ciuchów itp. Nawet jak nie masz paragonów to więcej lub mniej, ale muszą zwrócić.

Jeszcze nie wiem ...

A jak ją zbierałeś? Była laweta?

Oj chłopie, współczuję

Wycena powinna być raczej robiona po cenach nowych części w ASO, nie jakieś tam szpachlowanie u Mietka w garażu. Wszystkie części, które zostały chociażby zarysowane w wypadku mają być wymienione na nowe. Warto wstawić motocykl do jakiegoś autoryzowanego serwisu i niech tam się odbędą oględziny rzeczoznawcy. Albo nim przyjedzie rzeczoznawca, to sam podjedź do ASO i spisz sobie koszty wszystkich części zgodnie z ich cennikiem. Taka wycena z pieczątką salonu suzuki to dość konkretny argument w negocjacjach z ubezpieczalnią. Co do ciuchów to najlepiej jakbyś miał paragony, ale jak nie masz, to trzeba wykonać kurs do sklepu/dystrybutora i poprosić o wycenę ubrań, kasku itd.

Sądzę, że przy tych uszkodzeniach to nie ma szans, by skończyło się inaczej jak szkodą całkowitą. Koszty naprawy przekroczą wielokrotnie wartość motocykla. Ubezpieczyciel wyceni więc wartość motocykla przed wypadkiem wg tabeli eurotaxu (mając totalnie w dupie wszystkie Twoje inwestycje typu wydech i inne dodatki) np. na 15tys. zł. Następnie wycenią wartość wraku np. na 3tys, bo potencjalnie za tyle można opylić na allegro to, co przetrwało. Więc wypłacą Ci 12tys. i zostawią motocykl, a Ty się z nim bujaj lub ew. podeślą swojego kupca na wrak.

lasooch ale dodatki muszą wziąć pod uwagę. U mnie część wzięli a części nie więc się odwołałem, bo muszą je uwzględnić nawet u mnie z AC. Były w czasie ubezpieczania, a w przypadku pmka w czasie wypadku.

To się stało 500 - 600 metrów od domu, dopchałem sobie jakoś pomału, dzięki nieocenionej pomocy JAGO -> po raz kolejny chłopak stanął na wysokości zadania i mi pomógł, prawdziwy przyjaciel.
Ciężko się pchało bo koło dobiło do chłodnicy, niszcząc ją. Dowód zabrała policja

Ale miałeś pecha Jeśli chodzi o wycenę to... przygotować możesz się np. zakładając jakieś uszkodzone graty a te dobre chowając do garażu Zależy na kogo trafisz to można pogadać, ale nie zawsze. Dokładnie pokaż mu co jest uszkodzone, nawet jeśli coś może być niewidoczne gołym okiem to zwróć mu na to uwagę (lagi, tarcze, rama). Wycenę dostaniesz po czasie na piśmie, ale jak gość dogadany to coś tam może wspomni. Paragony za ciuchy nie są konieczne, ale jak masz to lepiej, zwłaszcza jeśli dużo za nie zapłaciłeś. Jeśli gdziekolwiek uderzyłeś kaskiem to zwróć na to uwagę, nie ma prawa Ci powiedzieć, że to niegroźne ryski, w instrukcji kasku zapewne masz napisane, że po uderzeniu kask należy wymienić, pokaż mu w razie czego instrukcję. Motocykl jest jeszcze dość młody, więc wycenią zapewne po cenach salonowych. Prawdopodobnie w Twoim przypadku będzie szkoda całkowita. Myślę, że motocykl wycenią na jakieś 14~15 tys. zł, od tego odejmą wartość tego co zostało i masz dwie opcje - oddajesz im moto i bierzesz całą wartość, bierzesz różnicę, a z wrakiem robisz co chcesz (moim zdaniem najbardziej opłacalne).

Aha, nie wiem czy coś to zmienia w kwestii odszkodowania z OC, ale bus sprawcy był samochodem firmowym, a kierowca był tylko pracownikiem firmy.

Po prostu brak słów... Wsiada pod wpływem za kierownicę firmowego samochodu i jeszcze wymusza... Dobrze że Tobie nic poważniejszego się nie stało...

Qrw* ale pech to raczej będziesz miał jak lasoch pisze, svła na złom.

Piszecie że nie miał szczęścia , miał!! maszyna jakaś pechowa! a taka ładna... była . Masz super Anioła stróża!!!!!!
dobrze że lubi z tobą jeździć Trzymaj się!

W kwestii ubezpieczeń komunikacyjnych się za bardzo nie znam ale czy ubezpieczyciel w związku z tym, iż sprawca był w stanie po użyciu alkoholu, będzie wypłacał z jego OC (sprawcy, firmy) czy jakiegoś funduszu gwarancyjnego a potem na drodze sądowej ściągał od sprawcy? Może da się wtedy rzeczoznawca namówić na jakieś dobre warunki

Ps. Nie wiem jak Anioł Stróż ale św. Krzysztof podobno jeździ tylko do 130km/h

Przy czym w serwisie zaznacz im, żeby zrobili tylko kosztorys - jak nie będziesz naprawiał go w serwisie(a raczej nie będziesz) to kosztuje to jakieś 150-250 zł, nie musisz wstawiać do Suzuki. Całkę masz na 100 %. Nie zapomnij o ciuchach.

Ubezpieczyciel najpierw wypłaci poszkodowanemu pieniądze, a potem na drodze sądowej będzie się domagać zwrotu tej kasy od właściciela busa. Nie wiem tylko jak tu dokładnie wygląda - czy będą szarpać firmę, która jest właścicielem czy bezpośrednio pracownika, ale to już w sumie ich problem.
Trochę szczęścia w sumie jest w tej sytuacji. Nie tak dawno przeszlifowałeś SV z własnej winy, a teraz trafił Ci się sponsor do pokrycia kosztów

A co do akcesoriów, to np. tłumiki akcesoryjne są tańsze niż seria, która kosztuje 4236 zł.

Ale ubezpieczyciel o tym nie musi wiedzieć
Będę się odwoływał ile wlezie, dwa, trzy razy, w końcu zima idzie, więc nigdzie mi się nie spieszy. Mam gościa w serwisie dealera, powiedział, że mi pomoże ale wspomniał też, ze procedura odwoławcza to sporo czasu, pism, nerwów, ale warto.