A matka mówiła nie lataj nie lataj!!

Ktoś jeszcze?

Zapytaj w niedziele rano, będzie więcej towarzyszy niedoli.

Zapytaj jutro po imprezie forumowej

Mnie powoli dopada, ale zimny Leszek jest obok mnie to myślę, że damy jakoś radę

Kumpel kończy dziś 18 - nastkę

Kac... nawet go nie zasmakowałem nigdy

Słoniu nie dopuszcza do kaca, cały czas nadźgany chodzi

Jutro Barbórka, więc pojutrze może być różnie

No ba! Na ostatniej przejażdżce svką w tym sezonie wpadłem do rowu...bo mi się trochę ręce trzęsły, bo byłem trzeźwy. I to jest właśnie problem, bo nie opanowałem swoich rąk, a nie motocykla. W wakacje było pięknie - jeb ćwiarteczkę przed każdą jazdą i stąd moje winkle na kolanie.

Żeby prosto jechać musisz na kolano schodzić, taki wiatr wieje

Ah ten pieruński "halny"

Ja tam nie mam czasu na kaca, jutro przepracuje go Najlepsza na kaca jest praca, nie jakieś 2KC, kefiirki czy rosołek

Ja tam problemu typu KAC nie mam bawię się i tańczę na trzeźwo i powiem wam że mam wyjebane na tych co piją na imprezach bo są słabi psychicznie
Z imprezy na imprezę tylko się przekonuje ze abstynencja to najlepsza rzecz jaka podjąłem

auć Wszystko przez slayera, robił dostawy z baru co chwila

Łączę się z Tobą w cierpieniu

Też się tego podjąłem, 3 lata temu

U mnie już po problemie Zjadłem ciepłe śniadanie wypiłem zimne piwo a teraz idę na spacer ok2km

Lubię popić, ale zwykle zatrzymuję się na etapie - miękkie nogi, język w gębie odmawia posłuszeństwa i albo nic nie chce gadać, albo sam wypluwa słowa - wszystko to, byle rano kaca nie było i powiem wam, że daję radę Grunt, żeby alkohol skończył się odpowiednio wcześnie, albo - o co trudniej - samemu się pilnować. A to wszystko, bo się już za stary czuję na leżenie na podłodze bez przytomności i rano wielogodzinny ból głowy... że o rzyganiu nie wspomnę. Jak studiowałem, to jakoś mniej boleśnie to przechodziłem...

Bo na studiach organizm się przyzwyczaja..., a zwłaszcza jak się mieszka w akademiku

U mnie każde wyjście do pubu kończy się kacem, nawet przy małej ilości alkoholu. Po prostu wielogodzinne siedzenie w dymie papierosowym tak na mnie działa. Sylwia ma to samo, wczoraj wypiła jedno piwo, a dziś zdycha jak po solidnej libacji