Jako że staram się sumiennie odbudować swoje moto napotykam się z coraz to nowymi problemami.
Nie żebym sobie z nimi nie radził,daje rade lecz w pewnym temacie mam do Was pytanie.
W wersji optymistycznej zaczęło się od wymiany łańcucha z zębatkami.
Zamówiony, przywieziony no to do roboty.
Kółko wyleciało w kilka minut - trening przy wymianie oponki już był
Mój pęd został jednak spowolniony o jeden dzień, gdyż okazało się ze jedno z łożysk koła to od strony zębatki (63-05) odmówiło posługi, albo w najbliższym czasie by to zrobiło.
Ale to już za nami.
Wszystko wyczyszczone oko cieszy uszykowane do składania, miziam sobie pastą wahacz by jeszcze bardziej cieszył dobre serce właściciela no i zonk.
Łapie wahacz i czuję że ma luz.
Mogę go wyczuć ruszając nim przód tył, bądź lewo prawo na wysokości ośki koła.
Na końcu wahacza jest on w granicach 2mm - dużo nie dużo, stuka, a co najważniejsze jest.
Jak się go się pozbyć?
Jest do tego typu naprawy przewidziany jakiś komplet naprawczy, czy trzeba będzie wymienić cały wahacz?