Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest 27 gru 2024, o 12:01



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Mój wypadek motocyklowy. 
Autor Wiadomość
rowerzysta

Dołączył(a): 29 sty 2011, o 18:53
Posty: 16
Lokalizacja: Warszawa / Siedlce
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650S K4 black
Post Mój wypadek motocyklowy.
Było na blogu, ale wrzucę tutaj - myślę, że będzie się fajnie czytało. Zaznaczam, że to było na koniec poprzedniego sezonu - teraz jestem cały i zdrowy :P.

Jest 14 godzina właśnie przelatałem po mieście z 40 km, na koniec zachaczyłem jeszcze o sklep i jazda do domu. Całe miasto zakorkowane, więc śmiało przemykam pomiędzy samochodami z bananem na gębie myśląc, jaki to ja zajebisty jestem, że latam motocyklem.

Przeciskam się pomiędzy dwoma pasami samochodów, żeby wystartować z świateł jako pierwszy, robiłem to już tysiące razy na tym skrzyżowaniu - codziennie kilka razy przez nie przejeżdżam. Mijam pieszy patrol policyjny idący chodnikiem, pakuje się pomiędzy TIR'a, który stoi na starcie pasu do lewoskrętu i osobówkę, która będzie leciała prosto.

Czekam na zielone, które po chwili się zapala, ruszam a razem ze mną TIR z lewoskrętu, odruchowo macham głową w lewo i prawo, żeby upewnić się, czy jakiś pajac nie leci na czerwonym i zdecydowanie przyśpieszam. Najwyraźniej moim odruchem było samo odkręcenie głowy, niestety zobaczyłem jedynie drzwi TIR'a i w głowie zapaliło mi się zielone światło, bo po lekkim przyśpieszeniu, kiedy już wyłoniłem się zza TIR'a zobaczyłem, że z lewej strony leci na długim czerwonym gruba baba w niebieskiej vectrze.

W ostatniej chwili uderzam w lewą stronę kierownicy - świadomość przeciwskrętu udało mi się opanować po godzinach spędzonych na pustym parkingu - a więc sprawnie odbijam w lewo, żeby uniknąć wpadnięcia jej pod koła, w tym momencie szybka kalkulacja strat mówi mi, że z dwojga złego przypierdolenie w bok samochodu swoją prędkości będzie mniej hardkorowe, niż wpakowanie się jej prosto pod koła. Odbijam - rama i lagi gną się na jej drzwiach, a moje ciało wytraca prędkość uderzając głową w samochód i kroczem w bak - black out na 2 sekundy.

Jestem już na nogach, nie pamiętam momentu, kiedy wstałem, czuję zajebisty ból pleców, ale jest ok, punkt pierwszy udanego wypadku spełniony - podniosłem się i mogę chodzić, gdyby przerwał się rdzeń kręgowy, to bym nie wstał, nie mam na nodze jednego buta, zakładanie pantofli na moto nie było zbyt dobrą opcją, rozglądam się na boki, nie ma go nigdzie, jednak widzę karetkę na skrzyżowaniu - ekstra jeśli jadą na pusto, to mnie od razu zabiorą i będę miał ewentualnie większe szanse, gdyby coś poważnego mi się stało, a co zakrywa adrenalina w tym momencie. Pierdole szukanie buta, pamiętam, że mijałem patrol policyjny, więc od razu lecę z jedną bosą stopą w stronę policjantów, bo dopóki nie spełnie drugiego punktu udanego wypadku, to nie usiądę spokojnie. Widzę policjantów, szybko kuleje do nich, zdejmuję kask i kominiarkę, pierwsze moje słowa to "pizda przeleciała na czerwonym, widzieliście wszystko?", w odpowiedzi dostaję "tak, tak, to była jej wina, siadaj pan". Punkt drugi udanego wypadku spełniony - pewni świadkowie, którzy potwierdzą brak mojej winy, a więc biorę głęboki wdech i siadam na krawężniku, czekając na ludzi z karetki, którzy właśnie z niej wychodzą w moją stronę.

Kilka standardowych pytań, co mnie boli, gdzie mnie boli i czy mnie boli. Zdejmuję kurtkę i ściągam pas - od tego bólu jest mi cholernie gorąco. Znajduje się też mój prawy but, zakładam go, wchodzę na pakę i kładę się na nosze. Ruszamy, wyciągam telefon i dzwonię po ludziach, żeby zorganizować transport zwłok motocykla, chwila moment i wszystko jest załatwione. Jesteśmy już w szpitalu, wożą mnie na tych noszach robiąc prześwietlenia i inne bajery, wszystko porobione, jest ok, kręgosłup cały, pielęgniarka pyta mnie, czy mogę już sam chodzić? Odpowiadam, że jasne, a więc wstaję, stawiam 5 kroków i powoli się nasila ból jajec. Znam ten ból z podstawówki, kiedy czasami piłkę przyjęło się na złą część ciała, ale to nie to samo. Ten ból jest dużo silniejszy, promieniuje na plecy, brzuch, klatkę piersiową i nogi. Natychmiast mówię, żeby mnie zawieźli na urologię i robili USG, bo coś jest cholernie nietak. Byłem już naprawdę spokojny, wszystko było ok, obydwa punkty udanego wypadku były spełnione, czego mógłbym chcieć więcej? Szybka akcja ze ściągnięciem kasy z odszkodowania i kupujemy nowe moto, jest po prostu perfect!

Jednak nie - nie przewidziałem tego, że trzeci punkt udanego wypadku brzmi "upewnij się, że torba jest cała", tak jakbym mógł znieść bliznę na policzku na całe życie, lub złamaną kość, albo startą skórę na dupsku, to tego nie byłem w stanie znieść. Nie chodziło już o ból fizyczny, bo jak bym nie cierpiał, to zniosę wszystko. Mógłbym stracić palec, ba nawet rękę, jednak jajec nie poświęciłbym za żadne skarby! Jestem zbyt młody, zbyt mocno kocham seks, żeby z niego nagle zrezygnować, cholera przecież jednym z moich celów życiowych jest bycie najcudowniejszym tatusiem na świecie i wychowanie swojego dziecka na niesamowitego człowieka! Wszystko jest pod jednym wielkim znakiem zapytania, więc nalegam, żeby zrobili wszystko, co w ich mocy, żeby przyśpieszyć identyfikację problemu i dać mi odpowiedź, czy wyjdę z tego szpitala z całą torbą, czy może nie? Wreszcie przychodzi urolog i wiozą mnie na USG, szybka akcja z żelem i już widzi, co mam w torbie - okazuje się, że z medycznego punktu widzenia mam obite jajca, jest prawdopodobieństwo, że będą musieli usunąć jedno, jednak nie jest zbyt wielkie i zalecają pozostanie w szpitalu w celu zminimalizowania ryzyka. Godzę się natychmiast, przecież chodzi o moje jajca, druga sprawa to to, że leżąc w szpitalu dostanę coś ekstra z OC i jeśli przeleżę tydzień, to sprawa tej pizdy, która mnie potrąciła, a jej pierwszą myślą była ucieczka z miejsca wypadku, jednak zmieniła zdanie zatrzymując się 500m od skrzyżowania, kiedy zobaczyła policjanta biegnącego w jej kierunku, dostanie coś więcej, niż mandat i kilka punktów.

Emocje opadły, w najgorszym wypadku pozostanę z jednym jajkiem, co tam, taki zajebisty facet, jak ja zwojuje więcej z jednym, niż inny z dwoma - jest zajebiście! Pozostaje tylko jedna sprawa, raz na jakiś czas widzę się z moją mamą i plan do tej pory był taki, że wpadne do niej, pogadam pół godziny, po czym poinformuje o wypadku, kiedy będzie miała pewność, że jestem cały i zdrowy, bo przecież stoję przed nią, śmieję się i gadam, jak zawsze. Ona strasznie kocha swojego synka i naturalnie odwzajemniam to uczucie, bo cudowniejszej mamy nie mógłbym sobie wyobrazić i ostatnią rzeczą, jaką chciałbym zrobić to postawienie jej w chwili niepewności i wystawienie na nieoczekiwane nerwy.

Wydawałoby się, że jestem w dupie. Prędzej, czy później się o tym dowie, a ja na pewno tego tydzień w tajemnicy nie utrzymam, mimo tego, że nie mieszkam z rodzicami, to naturalne jest to, że raz na jakiś czas się widzimy! Ok, w głowie urodził się pomysł, który w tej sytuacji jest najlepszą opcją, którą mogę wybrać - dzwonię do mamy, zamiast na starcie wyjechać z tekstem "MAAAAAAMOOO!!!!!!!! JA PIERDOLE, MIAŁEM WYPADEK, NIE WIEM, CO SIĘ DZIEJĘ, ALE NA BANK BĘDĄ MI AMPUTOWAĆ JAJCA, ZOSTAJĘ W SZPITALU, BOJĘ SIĘ, ŻE TEGO NIE PRZEŻYJE!!!!!!", to ja spokojnie zaczynam rozmowę, kilka żarcików okolicznościowych, pytań jak jej minął dzień, co ja ciekawego dzisiaj robiłem, chwila moment mija 15 minut rozmowy, śmiejemy się do łez, staram się improwizować, jak tylko się da, mimo zajebistego bólu jajec, już mamy kończyć rozmowę, a ja "słuchaj mamo, jest taka sprawa, że coś się stało, tzn wszystko jest ok, nie masz się o co martwić, przecież słyszysz, że rozmawiam z Toba już tyle czasu i jest zajebiście, nie? a więc, miałem wypadek, jestem cały i zdrowy, nie był z mojej winy, mam idealnych świadków, jednak muszę zostać w szpitalu na obserwacji". Wszystko poszło po mojej myśli, ani trochę się nie zmartwiła, ba tak bardzo ją uspokoiłem, że została w domu ze swoim facetem i zrobili planowaną wcześniej imprezę, a odwiedziła mnie dopiero za 2 dni ;).

Po tygodniu z kawałkiem wyszedłem ze szpitala, na szczęście z kompletem pomiędzy nogami, co prawda dostałem zakaz uprawiania seksu na 3 miesiące, jednak go złamałem po dwóch tygodniach i jest, jak najbardziej ok, ba może nawet jest lepiej, niż przed wypadkiem, teraz mam dobry tekst do bajery przy grze wstępnej - "widzisz te jajca, one zniosły naprawdę wiele i nie ma opcji, żeby nie podołały Tobie". Sprawczyni wypadku będzie miała sprawę w sądzie, zaś ja już mam nowy motocykl za odszkodowanie z OC ;).

Pewnie każdy sobie myśli, że warto przydzwonić raz na jakiś czas torbą w bak na koniec sezonu i sprawić sobie nowe moto, jednak absolutnie nie polecam takich praktyk, co więcej radzę ubezpieczyć się w ochraniacz do kickboxingu, ja jechałem maks 40km/h, co się stanie przy 80km/h z Twoimi jajcami? Kto by pomyślał, że ochraniacz na jajka powinien być podstawowym ubiorem motocyklisty? Naprawdę starałem się ogarnąć temat bezpieczeństwa do perfekcji, ale nigdzie na ten temat nie przeczytałem, a faktycznie podczas takich wypadków hamuje się kroczem (dosłownie wgniotłem bak)...

Warto też zastanowić się nad jednym faktem, nie liczy się to, kto umiera, tylko to, kogo ta osoba pozostawia po śmierci. Śmiertelny wypadek, praca Twojego mózgu się kończy i tyle Twoich zmartwień, od tej pory kompletna wyjebka, zero problemów, co z tego, że rozwaliłes nowiutki motocykl? Przecież nie żyjesz, nic już Ciebie nie obchodzi, Twoje życie nigdy nie było tak proste, bo już go nie ma! A teraz wcielmy się w skórę osób, które naprawdę nas kochają, osób które będą po nas płakały, osób które jako jedyne ucierpią na tym nieszczęściu! Z takim myśleniem skupmy się na kwestii bezpieczeństwa i zastanówmy się, czy jesteśmy gotowi zadać taki ból na całe życie osobom, które nas naprawdę kochają. Nie zachowujmy się, jak banda chuja, jeździjmy bezpiecznie, tak żeby w razie ewentualnego wypadku mieć szanse na przeżycie. Praktycznie każdy z nas tego dzwona, czy też lajtowy ślizg zaliczy w swoim życiu i od nas zależy, kto o tym wypadku będzie opowiadał - czy to będziecie wy opowiadać o tym zdarzeniu z takim entuzjazmem, jak ja, czy może wasi bliscy ze łzami w oczach i bólem w sercach.

I dokładnie o tym śpiewa Evanescence w piosence My Immortal



Obrazek
Obrazek


Ostatnio edytowano 1 lut 2011, o 10:38 przez hardkorowybajker, łącznie edytowano 1 raz



1 lut 2011, o 06:49
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 08:40
Posty: 997
Lokalizacja: Nadarzyn
Płeć: mężczyzna
Moto: średnia DRka
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Dobry tekst, dający dużo do myślenia!
Fajnie się go czytało wiedząc, że z Tobą jest już wszystko w porządku ;)

_________________
kolecik
...czarna eNka z 1999 roku => DR 350
http://www.bikepics.com/members/kolecik/


1 lut 2011, o 08:34
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 mar 2010, o 16:03
Posty: 330
Lokalizacja: W-wa
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
O kurde! Myślałem, że wgioty od jajek na bakach to urban legends... biegnę po jakiś suspensor czy cóś:)

_________________
SV605s 2002


1 lut 2011, o 08:57
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 lut 2010, o 23:49
Posty: 500
Lokalizacja: München
Płeć: mężczyzna
Moto: Morini
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Dużo szczęścia miałeś. Oby to był ostatni wypadek :)


1 lut 2011, o 09:33
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 maja 2010, o 17:03
Posty: 496
Lokalizacja: warszawa/otwock
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650N K6 sprzedany
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Widać, że jeżeli wziąć pod uwagę anatomię, to natura lepiej przystosowała kobiety do jazdy na o2o :mrgreen:
Ważne że Ty i Twoja torba wyszliście z tego ale na jednym z filmików widziałem jak wystawiasz "nabiał" na mróz i za to powinieneś dostać bana :obity:

_________________
Przekaż 1% podatku na zakup mojego nowego sprzęta


"nie puszczone bąki unoszą się do głowy, stąd biorą się posrane pomysły"


1 lut 2011, o 09:50
Zobacz profil
rowerzysta

Dołączył(a): 29 sty 2011, o 18:53
Posty: 16
Lokalizacja: Warszawa / Siedlce
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650S K4 black
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Hahaha :D. Wiesz, ja już nie wspominam o tym, ile razy spadł mi plecaczek z siedzenia pasażera na moje podczas hamowania, po czym ja leciałem jajcami na bak, gdyby potrafiła jeździć to w takiej konfiguracji wolałbym, żeby ona prowadziła :D.


1 lut 2011, o 10:41
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 13:01
Posty: 1660
Płeć: mężczyzna
Moto: MT01
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
wasior napisał(a):
O kurde! Myślałem, że wgioty od jajek na bakach to urban legends... biegnę po jakiś suspensor czy cóś:)



Od jajek jak od jajek, miednica raczej gniecie bak, a jajka cierpią. Mój kolega tak jajo stracił, a w szpitalu składali go przez miesiąc. Baran zawracał puszką na łuku ruchliwej drogi krajowej. Kolega wolno nie jechał, więc wiadomo co się stało.

Tekst fajny. Też kiedyś sporo sobie sam pisałem dużo takich tekstów jak jeszcze nie było blogów :) Ale gdzieś się pokasowało to wszystko przy zmianach komputerów.

_________________
Obrazek


1 lut 2011, o 10:50
Zobacz profil
rowerzysta

Dołączył(a): 29 sty 2011, o 18:53
Posty: 16
Lokalizacja: Warszawa / Siedlce
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650S K4 black
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
No widzisz, dobrze że drugie całe, z jednym jeszcze można normalnie funkcjonować i często obywa się bez faszerowania testosteronem, bo to jedno po prostu wyrabia normę dwóch. Myślę, że takie historie bardziej dają do myślenia, niż te w których motocykliści giną...


1 lut 2011, o 10:57
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 12:07
Posty: 707
Lokalizacja: Kraków
Płeć: mężczyzna
Moto: Sprint ST
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Też na poprzednim motocyklu zostawiłem taki odcisk :/
Chyba miałem nawet więcej szczęścia niż Ty, bo "wrażenia" nie wiele się różniły od takich na boisku o których pisałeś.
Podobno w Shaolin trenowali technikę "drewniane kulki". Myślę że moglibyśmy im udzielić paru wskazówek :D

wasior, to zdecydowanie nie jest urban legend.

Nota bene, osoba która zajmuje się statystykami urazów powypadkowych mówiła mi kiedyś, że jeśli się jeździ z pełnym pęcherzem, to przy wypadkach (niekoniecznie motocyklowych) stosunkowo często dochodzi do jego rozdarcia :/ Nikt o takich urazach za głośno nie mówi, bo to wstydliwa sprawa, a szkoda, bo warto wiedzieć że można sobie oszczędzić potencjalnych problemów zwykłą wizytą w WC przed wyjściem z domu.
Na to akurat kobiety są narażone w równym stopniu :/

_________________
Obrazek
SV650S K6


1 lut 2011, o 12:02
Zobacz profil
rowerzysta

Dołączył(a): 29 sty 2011, o 18:53
Posty: 16
Lokalizacja: Warszawa / Siedlce
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650S K4 black
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Ja dziękuję za takie treningi, a tym masochistom współczuję dążenia do perfekcji w tej dziedzinie :D.

Dobrze wiedzieć na temat jazdy z pełnym pęcherzem, a ja głupi specjalnie trzymałem na potrzeby ostatniego filmiku pełny, aż nie dojadę na maksymalne zadupie, żeby nagrać scenę w spokoju, haha :D.


1 lut 2011, o 12:23
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 kwi 2010, o 13:55
Posty: 668
Lokalizacja: Mokotów/Służew
Płeć: kobieta
Moto: GS500E 2000
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
fibat napisał(a):
Widać, że jeżeli wziąć pod uwagę anatomię, to natura lepiej przystosowała kobiety do jazdy na o2o :mrgreen:


Jeśli uważasz, że kobietę mniej boli... uderzenie prosto w miednicę. Chyba może się połamać, jak każda inna kość.
Też kiedyś grałam w piłkę ;) I też bolało.

Mamy jakąś medyczną opinię nt. ryzyka dla kobiet w takich przypadkach?

_________________
motocyklistka jest szczęśliwa wtedy, gdy znajdzie coś, na czym nogami dosięga ziemi, a skrzydłami nieba


1 lut 2011, o 12:31
Zobacz profil
rowerzysta

Dołączył(a): 29 sty 2011, o 18:53
Posty: 16
Lokalizacja: Warszawa / Siedlce
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650S K4 black
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
No może, jednak wg mnie nic tutaj już się nie uchroni, tak jak złamania kończyn nie uchronisz. Jak się złamie, to się zrośnie ;). A najlepiej, żeby nie musiało się zrastać ;).


1 lut 2011, o 12:35
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 11:43
Posty: 495
Lokalizacja: Kraków
Płeć: mężczyzna
Moto: zamiana na 750
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Opcje są dwie albo będziesz miał jaja albo nie ... polecam Obrazek

_________________
na radyjku znany jako świr z czerwonej pandy... :) THUG LIFE


1 lut 2011, o 14:37
Zobacz profil
motorowerzysta
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 4 paź 2010, o 00:19
Posty: 83
Lokalizacja: Łódź
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650N 2001
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Jeździ ktoś w czymś takim?


1 lut 2011, o 15:09
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 12:07
Posty: 707
Lokalizacja: Kraków
Płeć: mężczyzna
Moto: Sprint ST
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Nie wyobrażam sobie tego przy 35 stopniach :]

_________________
Obrazek
SV650S K6


1 lut 2011, o 15:42
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 maja 2010, o 17:03
Posty: 496
Lokalizacja: warszawa/otwock
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650N K6 sprzedany
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
SweetNoise napisał(a):
Nie wyobrażam sobie tego przy 35 stopniach :]


Racja, w sumie co za różnica: jajecznica czy zrobione na twardo :obity:

_________________
Przekaż 1% podatku na zakup mojego nowego sprzęta


"nie puszczone bąki unoszą się do głowy, stąd biorą się posrane pomysły"


1 lut 2011, o 16:08
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 13:01
Posty: 1660
Płeć: mężczyzna
Moto: MT01
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Małe OT: Nasze klejnoty nie lubią przegrzewania, po to właśnie są na zewnątrz :)

_________________
Obrazek


1 lut 2011, o 16:42
Zobacz profil
SV Rider

Dołączył(a): 16 maja 2010, o 16:37
Posty: 1240
Lokalizacja: Poznań
Płeć: mężczyzna
Moto: Z800
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Podsumowując: jaja jak stal :) A mogły być jak berety :bojesie:

_________________
GS500 -> SV650S K3 -> Z800 Batmobile


1 lut 2011, o 17:21
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 lut 2010, o 23:49
Posty: 500
Lokalizacja: München
Płeć: mężczyzna
Moto: Morini
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
Hardkorowe te stringi :obity:


1 lut 2011, o 20:13
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 mar 2010, o 16:03
Posty: 330
Lokalizacja: W-wa
Post Re: Mój wypadek motocyklowy.
A ja myślałem, że najgorsze co może mnie spotkać to śmierć :)

BTW koledze ucięli jajko bo miał raka i to prosty zabieg, później bzykał jak szalony.

_________________
SV605s 2002


1 lut 2011, o 23:57
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bing [Bot] i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by STSoftware.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL