Gdy wyjeżdzalem rano wysztsko bylo w porzadku. Silnik zaskoczył idealnie, bez zadnych problemow. Przejechalem ok 20 km, zostawiłem moto na ok 2 godziny i jak wrocilem zaczely sie problemy. Naciskam guzik rozrusznika, slychac, ze probuje zalapac ale po sekundzie przestaje i znowu slychac, ze sie ładuje. Znowu naciskam i nic. Przy kolejnej próbie i dluzszym przytrzymaniu rozrusznika silnik zaskakuje i chodzi dobrze. Problem w tym, ze nie ma świateł z przodu, świecą sie tylko postojówki (z tyłem wszystko ok). Co najlepsze, co jakis czas światła sie załanczają i wszysko jest w porzadku, wtedy jak go zgasze i odpale jeszcze raz to juz ich nie ma.
Nie wiem czy wina leży po stronie akumulatora, jakiegos zwarcia czy czegos innego. Ktoś ma jakiś pomysł?
Jak cos to wczoraj pojezdzilem troche w deszczu - tylko, ze problemy mialem dopiero dzisiaj i to po przejechaniu 20km jak chciałem odpalić moto w drodze do domu.

zlokalizowalem zwarcie, ktore ma miejsce w tym czyms gdzie jest umiejscowiony guzik rozrusznika i suwak awaryjnych. Po heroicznym boju i rozkreceniu tego tałtajstwa efekt jest taki, ze jest jeszcze gorzej rozrusznik w ogole nie dziala, musialem cos popsuc przy skrecaniu tego. Nie wiem jak to skrecic zeby guzik odbijał dobrze i nie byl twardy jak kamień.

u mnie rowniez nie bylo swiatel, powodem byly bardzo mocno zasniedziale styki w kostce od swiatel, migaczy etc. ktora znajduje sie w przedniej owiewce, dokladnie pod szybka. moze u ciebie ta kostka jest rowniez zasniedziala. co do manetki - podobny problem mialem w starym motocyklu, wystarczylo ze rozebralem manetke i dokladnie przeczyscilem, na spokojnie zrob to jeszcze raz, zloz spowrotem. szkoda zeby zrobic jakas zware. powodzenia!

kostke sprawdzilem - jest w porzadku. sytuacja wygladala tak, ze swiatel nie bylo a po delikatnym dotknieciu rozrusznika zapalaly sie. Mysle, ze wina moze lezec po stronie deszczu, musialo cos podmoknac, jakis brud sie rozpuscil i splynal nizej powodujac zwarcie. sprobuje wieczorem jeszcze raz to przeczyscic.